Jakiś czas temu był tutaj podobny temat, pisała dziewczyna mniej więcej w Twoim wieku.
Posłuchaj, ja w domu rodzinnym kotka nigdy nie miałam. Moja mama zwierząt nie lubi i kategorycznie mi odmówiła. Wyłam rzecz jasna do poduszki, próbowałam przekupstw, gróźb, ale twarda była jak stal
Powiem Ci tylko tak - teraz, z perspektywy czasu myślę, że dobrze się stało. Zawsze mi się wydawało, że kotki są takie słodkie, puszyste i bezproblemowe, dziś wiem, że nie dałabym rady. Dobór odpowiedniej karmy, dobrego weterynarza, sprzątanie kuwety, opiekowanie się nim, kiedy jest chory i na przykład wymiotuje, albo siusia pod siebie...
Kot to duża odpowiedzialność, która w tym momencie spadłaby w sporej mierze na Twoją mamę. Trzeba jeździć z nim do weterynarza, płacić za ewentualne leczenie, a choćby za odrobaczanie i szczepienie. Potem sterylizacja, to koszt około 200zł przy kotce i 100-150zł przy kocurze. Zakup całej wyprawki - jedzenia, misek, transportera, kuwety, zabawek, drapaka, legowiska... z moim chłopakiem przygotowywaliśmy się do przyjęcia kotka prawie dwa miesiące. Poszło na to naprawdę bardzo dużo pieniędzy.
Bardzo mi się spodobało, że napisałaś, że od dwóch lat oszczędzasz na kotka - to bardzo trudne w tym wieku, ja do dzisiaj nie potrafię oszczędzać
świadczy to o tym, że jesteś całkiem odpowiedzialna i dojrzała. Jednak pamiętaj, że mieszkasz na razie ze swoimi rodzicami - niestety, ich dom, ich zasady.
Wiem, że to nie to samo, ale podpytaj na razie ich o jakieś mniejsze stworzonko - ja się zadowoliłam myszoskoczkiem, kupiłam sobie wtedy książkę o nich, wielką klatkę z akcesoriami. Łatwiej jest utrzymać takiego malucha, ewentualne leki nie są drogie, nie ma też ryzyka, że poniszczy w domu dużo rzeczy (a kotki niszczą, oj, niszczą, mam zepsuty cały fotel, rozdrapany do samej gąbki...). Na niego, lub na chomika, szczura lub innego gryzonia mogłabyś przelać teraz swoją miłość do zwierzaków, a dodatkowo dokarmiać bezdomne koty. Na pewno w Twojej okolicy masz takich kilka - im jest bardzo potrzebna pomoc, zwłaszcza, że zbliża się zima. Możesz poprosić kogoś o pomoc i zbudować drewnianą budkę, żeby mogły się chować w zimne i mokre dni, do środka wsadzić kilka starych kocyków, kupować im trochę suchej lub mokrej karmy. Te koty są samotne i zapomniane, a Ty możesz zrobić dla nich wiele dobrego. Może pomogą Ci koleżanki? I kupowałybyście razem dla nich karmę i ciepłe koce?
Ja właśnie miałam taką podwórkową kotkę - karmiłam ją, głaskałam, ale ja wtedy byłam dużo młodsza niż Ty, miałam jakieś 7 lat, nie wiedziałam, ile można zrobić. Ty możesz bardzo dużo. Ja dobrze wiem, jakie to jest uczucie, kiedy kochasz koty, ale nie możesz żadnego mieć. Wiem, że chomik w klatce, choćby nie wiem jak słodki i opiekowanie się bezdomniakami to nie to samo, co mieć u siebie w domu taką mruczącą, futrzaną kulkę, tylko swoją. Ale póki co, to Twoja mama o tym decyduje, nawet, jeśli wydaje Ci się to niesprawiedliwe i krzywdzące. Ja teraz doceniam postawę mojej mamy i uważam, że miała rację.
Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że dojdziecie do jakiegoś kompromisu