Cześć,
to nasz pierwszy post - z góry przepraszamy, jeśli nie trafiliśmy w odpowiednie miejsce na forum.
11.9. 2013 zaginęła nam mała kitka, ma 2.5 miesiąca, to odłowiony dziczek.
Próbowaliśmy już wszystkiego, łazimy i chrzęścimy karmą, wystawiamy miski, krążymy po okolicy w dzień i w nocy, zaglądamy w każdy zakamar. Rozwiesiliśmy ogłoszenia, wrzuciliśmy posta na forum i na fb. Kota zmaterializowała się w ubiegły piątek u sąsiadów, jednak nie udało się jej złapać. Zawęziliśmy krąg poszukiwań tylko do naszej ulicy. W związku z zaistnieniem faktu w postaciu czarnego kocura, który kręci się tutaj i wyjada z misek jedzenie przygotowane z myślą o naszej zaginionej, jedynym wyjściem pozostaje klatka pułapka. I tu pojawił się problem: TOZ i schronisko - pracują do 15, w żadnej lecznicy nie mieli rzeczonej łapki. Czekamy jeszcze na odzew z Eko Straży i Kliniki Weterynaryjnej na Przyrodniczym. Jak będzie trzeba, jedno z nas weźmie urlop i pojedzie do schroniska wyżebrać łapkę. Nie obchodzi nas jak i ile by to miało kosztować, chcemy znaleźć naszą kotkę. Pewnie jest głodna, wystraszona i zmarznięta.
Niemniej, warto próbować wszędzie, dlatego zwracamy się z ogromną prośbą do wszystkich forumowiczów z Wrocławia - jeśli macie wolną łapkę i możecie nam jej użyczyć będziemy dozgonnie wdzięczni.
Pzdr,
Magda&Paweł