» Nie sie 04, 2013 15:28
Zajmę się kociakami bez matki
Zupełnie przypadkowo przez ostatnie 6 dni zajmowałam się oseskami, jak je przygarniałam były ślepe i miały jeszcze pępowinę, podejrzewam ,że dopiero co się urodziły.
2 kotki były zjadane żywcem przez ślimaki - darły się od około 22 do 5 rano - byłam tam o 1 w nocy, ale było za ciemno, to bardzo gęsto porośnięty teren, bardzo dużo tam poskręcanych gałęzi, chwastów i wysokiej trawy.
O 5 rano po ich przeraźliwym pisku udało mi się dojść do miejsca gdzie były w zapętlonych gałęziach wśród wysokiej trawy, pozdejmowałam ślimaki, zawiozłam do weta, nie przeżyły
Około 7 rano znalazłam w tym samym miejscu kolejne 2 kotki, też po przeraźliwym pisku, te były w lepszym stanie i znalazła się matka, próbowałam je oddać, zabrała jednego i wróciła po drugiego, ale potem budzący się ruch wokół, dzieci, samochody itp ją speszyły, czekałam kilka godzin, ale nie wróciła. Parę metrów dalej znalazłam kolejnego kociaka, tego już nie podnosiłam tylko czekałam kolejne godziny, może matka była na polowaniu itp. nie wiem czy to był ten sam miot.
Zabrałam kotki do weta, tam powiedzieli, że nie mają osoby która mogłaby się nimi zająć, poinstruowali mnie, sama doczytałam i przez 6 dni było cudownie, potem zaatakował ich wirus prawdopodobnie przekazany od bezdomnej matki śródmacicznie.
Kotki były porozrzucane, a pierwsze dwa zjadane żywcem przez ślimaki, już wyziębione, to była naprawdę trudna decyzja by te kolejne zabrać, wiedziałam, że z matką byłoby im najlepiej, nadal nie czy dobrze zrobiłam, trudno to ocenić. Próbowałam, naprawdę.
Tak mi brakuje moich maluszków, mam buteleczki, mam całą listę na wyprawkę dla maluchów.
Na razie wolałabym się zająć takimi, które mogą być w transporterku, gdyż chciałabym stopniowo je oswajać z 6 letnim kocurem, tak jak było z Lenką i Koralikiem.
Pokochałam je.
Mieszkam w Wawie, mogę podpisać umowę adopcyjną, pokazać warunki w jakich by mieszkały, miejsce gdzie znalazłam moje kotki. Kontakt i wsparcie nawet byłoby pożądane z mojej strony, nie miałam tego opiekując się tymi maluszkami. Żałuję że nie zrobiłam zdjęć, mam je tylko wyryte w pamięci.