Myszki to nawet lepiej żeby nie złapała bo to kupa zarazków
Ale skąd masz pewność że NIE złapała? Bo to domowa kotka ?
Moja Rysia nie dość że była domowa, wychowana w bloku, myszy na oczy nie widziała wcześniej a do tego jest (powiedzmy że) maine coonem to zadziałał instynkt i jak do kuchni wpadła jedna z piwnicy to kocica tylko zrobiła hop i mysz już była trzymana w zębach.
Nie aby kocica ją zagryzła bo na to chyba nie wpadła, ale zabawę w puść myszę - złap myszę sobie zorganizowała.
Szczęście myszy że ja się nie boje więc za ogon i na dwór zanim kot zamęczył.
Ale jak widzisz "domowość" kotki to nie argument
A teściowej się nie daj.
Jesteście wszyscy dorosłymi ludźmi i każde ma prawo do swojego zdania. Nie polecam się kłócić etc, ale postawić swoją decyzję jasno i uciąć dyskusję.
Gdybym ja chciała słuchać wszystkich "życzliwych" ludzi z rodziny w sprawie zwierzaków to już nie raz któreś by zeszło bez pomocy weta albo było karmione odpadkami.
Jeśli cię to pocieszy- zwykle po jakimś (raczej dłuższym niż krótszym czasie) ludzie się przyzwyczajają i odpuszczają powtarzanie głupot. Tylko trzeba z nimi rozmawiać i próbować uczyć empatii do zwierząt. Bardzo często jest tak, że ludzie nawet nie złośliwie ale z zabobonu powtarzają pewne opinie które się utarły w społeczeństwie.
A może teściowa dała by się namówić np. na wspólną wizytę u lekarza weterynarii?
Akurat masz świetną okazję aby pokazać teściowej że dbasz o dziecko i o to aby czymś się nie zaraziło- wieziesz kota bo nie masz pewności czy czegoś nie złapał a pan doktor tu da tabletkę, tu popsika i już będzie dobrze.
Zaproponuj pewne rozwiązanie zamiast toczyć bój słowny w teściową: "Mamo, zróbmy tak- pojedziemy razem z kotem do lecznicy, weterynarz go obejrzy, odrobaczy, a potem będzie mogła mama go zapytać o zagrożenia jakie niesie kot i on mamie wszystko wyjaśni. A jak uzna że kot może szkodzić maleństwu to zostanie w garażu, myszy będzie łapał".
Na pewno takie rzeczowe podejście do sprawy i argumenty "pana/pani w kitlu" podziałają lepiej niż wszelkie awantury, nastawienia męża/syna przeciwko drugiej stronie etc.
Na pewno będą wstępem do dialogu.
Życzę wam powodzenia w dalszej koegzystencji, kocicę proszę wymiziać !