Discordia- no niestety skonczylo się krzywdą - Zuza miała dziurę w uchu, Młoda pazurami poorane plecy.
Poddałam się.
Mam tą komfortową sytuację że kota wróciła do mojej Mamy. Chcieliśmy ją wziąć do siebie bo pies się młodej boi i stresuje, ale wyszlo na to, ze Raja dla psa jest ultragrzeczna i mila, patrzac jak potraktowala moje koty.
I szczerze mówiac Mloda na tym najlepiej wyszła. Od momemtu wyjscia z transportera zachowywała sie jakby na wakacjach była. Była u mnie tylko 2 tyg i doskonale pamiętałą skąd ją zabrałam, mojej mamie w objecia się rzuca, jest najkochanszym kotem na swiecie i jest mega szczesliwa.
Gdy byla u nas chowala sie przed nami, gryzla i drapala. Jak idziemy do niej w odwiedziny ani nie gryzie, ani nie drapia ani sie nie chowa. Daje się glaskac i mruczy.
Doszłysmy z mamą do wniosku że łatwiej pracować z Raja i psem niz z Raja i moimi kotami.
Obecnie pies jest na kroplach bacha(na wyciszenie i odwage), raja na feliwayu
Tydzien mija i jest ok, Raja ani razu poki co psa nie pogonila, nie robi jej krzywdy.
Psina ma juz 14 lat i zdrowie jej bardzo postępuje niestety, ale postaramy się zrobic tak zeby Raji nie musiec szukac nowego domu.
Raja jest kochana, rozpieszczana, na rekach noszona (dosłownie
)
Więc dla niej to, ze sie nie udalo to na szczescie nie dramat.
Dla mojej mamy troche wiekszy, ale kocha kotkę i stara to sobie jakoś poukładac.
Ja miałam straszne wyrzuty sumienia że ją oddaję do momemntu jak zobaczylam ze dla niej powrót do starego domu to zaden stres, zas przeciwnie, bardzo cieszyla sie z tego powrotu.
Moje koty tez powoli odżywają (zaczynają sie bawic, jak kotka u nas byla to oni sie przez 2 tyg w ogole nie bawili, niewiel jedli, Gruby nie miauczał na wszelki wypadek)
Wiec tak to wygląda, ja zmienilam perspektywe trochę.
I wiem ze na trzeciego kota się wiecej nie zdecyduję