Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Axa76 pisze:Piszę, bo już powoli ogarnia mnie paranoja. Otóż od kilka lat dokarmiam koty osiedlowe, było ich maksymalnie 4, nie dochowały się żadnych młodych, jedyna kotka jest już wysterylizowana. Obecnie karmię 2 koty, kocura i ową kotkę, być może jakieś całkiem dzikie przychodzą nocą (podobnie jak niektóre domowe wychodzące), ale ja ich nie znam, więc nie uważam ich za swoich podopiecznych. Do tej pory karmiłam w takim powiedzmy zakamarku między budynkami, gdzie jest węzeł cieplny i one tam chętnie przebywały zimą, no bo cieplej było. Miały tam także budkę. Nikt nigdy nie zwracał mi uwagi, że coś mu przeszkadza, czasem ktoś dorzucał jakieś nieciekawe resztki mięsa, które oczywiście ja musiałam posprzątać (sama karmię głównie suchą karmą, rzadko mokrą). Niestety ostatnio dowiedziałam się, że "mam zakaz" karmienia w tym miejscu, że była wielka afera, że mieszkańcy się skarżyli administracji i mam się stamtąd wynosić i żadnych budek nie stawiać. Przypominam, że mnie osobiście nikt nic nie mówił. No więc ponoć administracja nic przeciwko kotom nie ma (podejrzewam ściemę), ale mamy się przenieść. Tylko przenieść się nie ma gdzie, ponieważ w jedną stronę jest parking, droga i przystanek autobusowy, w druga plac zabaw, piaskownica itd. Już nie mówiąc o tym, że koty są przyzwyczajone do znajdowania jedzenia tam (teraz miska jest schowana pod drzewem iglastym); próbowałam przenieść na inny koniec bloków, ale jej nie znalazły. Dziś wieczorem poszłam zanieść jedzenie, wołam kota, a tam z góry gość mnie obserwuje z balkonu... specjalnie idę po zmroku, żeby nie zwracać uwagi, jednak jak widać i tak pilnują. Już nie wiem, co mam robić - przestać karmić? Wstawać o 4 rano i wtedy karmić? Nawet myślałam, że im walnę kartkę na drzwiach, że szkodzenie dzikim kotom, niszczenie ich siedlisk jest karalne, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie czuję się bezpiecznie, a przede wszystkim obawiam się, że je ktoś w końcu potruje. Już i tak mi 2 przepadły.
Miał ktoś taką sytuację i dał sobie z tym jakoś radę? Dodam, że nie jestem zbyt wojowniczą osobą, zwłaszcza wobec "niewidzialnego wroga"...
Axa76 pisze:Pani prezes jest negatywnie nastawiona do kotów i śle pisma do osób, które mają koty w domu.
girlonthebridge pisze:ja powrzucałam ulotki dot. wolnożyjących kotów i zalet obecności takich kotów, kolorowo nie jest ale nikt mnie nie zaczepia i nie zaczepia kotów a to już sukces.
Axa76 pisze:Tylko przenieść się nie ma gdzie, ponieważ w jedną stronę jest parking, droga i przystanek autobusowy, w druga plac zabaw, piaskownica itd.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 527 gości