Mam kocurka kastrata. Wiek niecałe 5 lat. Śliczny jak z obrazka, ale...
od urodzenia miał tendencję do okresowego załatwiania się tuż obok kuwety. Jakoś to znosiłam, ale sytuacja zamiast się polepszać - pogarsza się praktycznie z każdym dniem
Kilka lat temu zaczęliśmy biegać od weta do weta - bez efektów. Diagnozy zaczynały się od zaczopowanych gruczołów, przebiegały przez problemy terytorialne, a kończyły na zapaleniu jelit. Były leki i specjalistyczne karmy, ale efektów brak. Od kilkunastu dni znów zaczęły się przeloty Indiego po mieszkaniu - wygląda to tak, że kot zaczyna się załatwiać - oczywiście nie do kuwety tylko w losowo wybranym miejscu w mieszkaniu i w połowie załatwiania swoich potrzeb zaczyna sprint po okolicy... kupę roznosząc szlaczkiem za sobą... na koniec bieg, żeby się schować - wie Menda, że źle robi... Możecie sobie wyobrazić, że jest to piekielnie upierdliwe, dodatkowo źle wpływa na jedną z dwóch pozostałych kotek - też zaczęła robić obok kuwety :/ W tym wszystkim dobre i dziwne jednocześnie jest to, że sika normalnie do kuwety - zawsze.
Pomóżcie Kochani, bo już mi ręce opadają...
Aha, kocia sytuacja domowa : Indi i jego matka - po sterylce + jedna kotka nieciachnięta. Indi jest najmłodszy i przyszedł do stada jako ostatni. Kuwet mam trzy, w różnych miejscach domu.
Jeśli macie jakieś pomysły - piszcie proszę...