Posiadanie niemowlaka a kot...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 21, 2013 11:51 Posiadanie niemowlaka a kot...

Pewnie nieraz zastanawialiście się, czemu na wieść o ciąży lub z chwilą pojawienia się niemowlaka w domu dotychczas kochane koty lądują na ulicy lub w schronie. To ja wam przybliżę. Staramy się z współspaczem o dziecko i nie wychodzi. Nie będę pisać jakie to pasmo upokorzeń i trudów.. dziś byłam na zastrzykach, widząc osierśconą bluzkę, lekarz do mnie: pani ma kota? Ja: mam i bardzo kocham, na to lekarz (!) dopóki pani ma kota, nie zajdzie pani w ciążę. Dowiedziałam się że koty wytwarzają biopole i mają bakterie, które uniemożliwiają zajście w ciążę. A jak się dziecko urodzi przegryzają mu grdykę, lub duszą wkładając ogon w gardło....

stacie_o

 
Posty: 38
Od: Nie cze 09, 2013 20:10

Post » Pt cze 21, 2013 12:08 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

a więc kot to najlepsza antykoncepcja :twisted: słyszałam nie raz bzdury, które głupi lekarze (są też mądrzy lekarze, ale trzeba na takiego trafić) wygadują o kotach, ale duszenie ogonem to dla mnie jakas nowość 8)

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Pt cze 21, 2013 12:11 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

a może to prawda? :mrgreen:
może ja zacznę pisać w ogłoszeniach
zamiast stosować antykoncepcję -adoptuj kota
albo dla bezpieczeństwa -2
:ok:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt cze 21, 2013 12:15 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Witaj stacie_o, ale mam nadzieję, że nie uwierzyłaś w te bzdury? Tutaj wiele ludzi jest dzieciatych i zakoconych. A lekarze, cóż... w każdej grupie zawodowej trafiają się idioci, którzy nie za bardzo wiedzą, co mówią... życzę Wam, aby w końcu udało się Wam w staraniach o dziecko i aby kot na tym nie ucierpiał :wink:


P.S. Nie tak dawno udało się mojemu bratu i jego żonie, po 5-ciu latach starań (a nie mają kota i i tak nie wychodziło :mrgreen: )
Obrazek

rastanja

 
Posty: 1637
Od: Czw maja 10, 2012 20:37
Lokalizacja: M-chód

Post » Pt cze 21, 2013 12:16 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

a może jednak coś w tym jest? 8)

wiecie jakby ruszyły adopcje :ok:

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt cze 21, 2013 12:56 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Taktak, i macica się zakłacza i czop kłakowy blokuje zapłodnienie, a zawistny wzrok kota powoduje opad u partnera.
Jeszcze było, że niewiara katolicka skutkuje objęciem nas klątwą. Trzeba na kolanach kopytkować na Jasną Górę to się uda.
Życzę skutecznych prób. :ok:

A pan doktor może by się dokształcił, zamiast znachorstwo uprawiać i zabobony szerzyć?

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pt cze 21, 2013 12:58 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

stacie_o pisze:Pewnie nieraz zastanawialiście się, czemu na wieść o ciąży lub z chwilą pojawienia się niemowlaka w domu dotychczas kochane koty lądują na ulicy lub w schronie. To ja wam przybliżę. Staramy się z współspaczem o dziecko i nie wychodzi. Nie będę pisać jakie to pasmo upokorzeń i trudów.. dziś byłam na zastrzykach, widząc osierśconą bluzkę, lekarz do mnie: pani ma kota? Ja: mam i bardzo kocham, na to lekarz (!) dopóki pani ma kota, nie zajdzie pani w ciążę. Dowiedziałam się że koty wytwarzają biopole i mają bakterie, które uniemożliwiają zajście w ciążę. A jak się dziecko urodzi przegryzają mu grdykę, lub duszą wkładając ogon w gardło....


Ten lekarz to kretyn. Nie zna się jak widać nawet na swojej specjalności, skoro pociska bzdury jak zabobonna baba ze wsi ( i to z ubiegłego wieku). Chciałabym żeby powiedział jak to możliwe, że wetki, które nie dość że mają kontakt z psami i kotami w pracy, to jeszcze w domu mają po 2-3 koty i jakoś rodzą zdrowe dzieci bez problemu :roll: . Ale pewnie by powiedział że na wolę bożą nie ma mocnych. Szkoda że jeszcze nie twierdzi, że jak kobieta czytać umi, to w życiu w ciążę nie zajdzie, bo to kara boska na takie, co męską rolę sobie uzurpują (średniowieczny przesąd) :roll: .
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24229
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt cze 21, 2013 13:20 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

stacie_o pisze: Dowiedziałam się że koty wytwarzają biopole i mają bakterie, które uniemożliwiają zajście w ciążę.


Człowiek się uczy przez całe życie :lol:

Ale tak serio, to smutne, że wciąż wiele osób wierzy w takie duby smalone i jeszcze przekazuje to dalej...

muezza

 
Posty: 60
Od: Nie maja 05, 2013 10:05
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 21, 2013 13:30 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Żeby jasność była. Dwoje dzieci na stanie już jest. Pierworodny dwunożny zwany Diabłem, młodzieńcza wpadka oraz Tri, urocza trikolorka. Młodziutka i głupia jak się masz. :)

Jak nie będzie dziecka do października, to się dokocimy.


dokocimy się też jak dziecko będzie ale nie wiem jak to zgrać, czy najpierw niemowlę potem kot, czy najpierw kot potem dziecko

chętnie zmieniłabym lekarza, ale na prywatną praktykę mnie nie stać.

stacie_o

 
Posty: 38
Od: Nie cze 09, 2013 20:10

Post » Pt cze 21, 2013 13:33 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Coś nam nie wyszło - miałam cztery wyjątkowo wszędobylskie tymczasy, jak zaszłam w ciążę :roll: jopop, szefowa JoKota, miała ok. 20tki, a Agata, moja psiapsióła, dopiero po dokoceniu swojej dwójki kolejną dwójką zaszła :ryk:

Według mnie o dziecko możecie się (niestety) starać jeszcze bardzo długo, nie ma co ukrywać, to nie takie hop siup. Jak planujecie się dokocić, to możecie i już teraz, dziecko przyjdzie w swoim czasie po prostu.
Skąd jesteście? Może jakiegoś lepszego ludzkiego lekarza da się znaleźć w okolicy.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pt cze 21, 2013 13:34 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Ze głuptoki wierzą to i cóż
swiat niestety jest pełen głuptoków
jednak od ludzi kształconych za podatnika pieniądze
powinno sie wymagać bardziej zaktualizowanej wiedzy
on podejrzewam święcie wierzy
w te średniowieczne bzdury
to jaki z niego moze byc lekarz w XXI wieku?
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Pt cze 21, 2013 13:45 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

niestety ale to bolesna prawda- lekarze straszne bzdury na temat kotów pociskają. Jak ktoś jest świadomym kociarzem, tudzież ma wiedzę biologiczno-medyczną to będzie wiedział albo doczyta, że to bzdury, ale jest wielu ludzi, którzy niestety uwierzą.
W moim otoczeniu przeważa model ludzi z prostą mentalnością, dla których zwierzęta mają wartość użytkową bądź rozrywkową, a słowo lekarza, nauczyciela czy prawnika jest ŚWIĘTE (czegokolwiek by nie dotyczyło). I tacy to ludzie oddają koty, bo "ona jest w ciąży a lekarz powiedział, że koty mają toksoplazmozę", nie pójdą na dodatkową konsultację czy inne badania, bo "doktór" powiedział, że nie trzeba. Często jest to okupione nawet łzami i żalem, że trzeba kotka oddać, ale "przecież lekarz powiedział" więc bezrefleksyjnie spełniamy jego nakaz.
Kolejną kwestią są bzdury publikowane w książkach, taki np. paradoks odkryłam w domu mojej mamy: w całkiem skądinąd dobrej książce o kotach(sic!)
w dziale dot. kotów i ciąży piszą, że "najlepszym rozwiązaniem jest ODDANIE kota na 9 miesięcy ciąży i potem zabranie go z powrotem" 8O
natomiast w leżącej obok "cegle" nt. ciąży, autorstwa różnych profesorskich autorytetów medycznych z USA pisało jak byk:
-że kota NIE TRZEBA się pozbywać.
-że większość kotów nie jest zarażona toksoplazmozą,
-że najlepiej sprawdzić przed ciążą czy się już czasem nie ma przeciwciał, świadczących o przejściu zakażenia, bo wtedy nie ma zagrożenia dla płodu
-żeby unikać kontaktu z kocimi odchodami (np. sprzątać kuwetę w rękawiczkach) itp.
Spodziewałabym się zupełnej odwrotności. Teraz kwestia tego ile osób zakupi i przebrnie przez cegłę o ciąży i będzie na jej podstawie kwestionowało słowa swojego lekarza do którego i tak chodzić musi , a ile napotkawszy w książeczce o kotach powyższe głupoty pójdzie je skonfrontować np. z weterynarzem?
Kolejną masakrą jest notoryczne pozbywanie się zwierząt, bo "dziecko ma alergię" i odbywa się to niestety wg tego samego modelu: dziecko ma alergię- lekarz zaczyna od pytania o posiadane zwierzęta, następnie zaleca ich pozbycie się :/

margoth82

 
Posty: 1409
Od: Pon lut 15, 2010 21:10

Post » Pt cze 21, 2013 13:55 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Ja miałam w rodzinie podobny przypadek dokładnie taka sama śpiewka, nie oddali kotka i po miesiącu kuzynka zaszła w ciążę (co prawda zagrożoną ) iteraz mają śliczną małą córeczkę która jeszcze trochę a będzie sama się z kotkiem bawić ;)

kociara88

 
Posty: 4
Od: Pon cze 17, 2013 14:19

Post » Pt cze 21, 2013 16:42 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Nie wiem, czy to przypadek, ale kilka moich kotów oddałam do domków i zaraz potem pojawił się w nich dzidziuś, a więc na pewno środek antykoncepcyjny to nie jest, raczej przeciwnie.
Co do toksoplazmozy, to w Stalowej jest wetka, która niedawno urodziła córeczkę.Wcześniej kilka lat pracowała w schronisku.Kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży chciała zrobić testy.Wszyscy pukali się w głowę, bo przecież miała kontakt ze zwierzętami i to schroniskowymi, w jej rodzinnym domu zawsze były zwierzęta.I co? Nie miała przeciwciał.90% zakażeń jest przez zjedzenie surowego mięsa, ileś tam z powodu nie mytych warzyw i owoców.Biedne koty niesłusznie są oskarżane o zarażanie tym paskudztwem.
A "moja" pani ginekolog ma koty, dwoje zdrowych dzieci i już cudną wnuczkę.Nie muszę pisać, że malutka mieszka z kotem? Wszyscy są też wegetarianami, mają się dobrze, pomagają obalać kolejny mit.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 54998
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt cze 21, 2013 17:06 Re: Posiadanie niemowlaka a kot...

Ewar dobrze piszesz o tej toxo z mięsa. Moja mama parę lat temu zachorowała ciężko na toxo (była w tych kilku % populacji u których toxo ma ciężki przebieg), musiała leczyć się w szpitalu zakaźnym i tam właśnie mówili jej, że to najprawdopodobniej z mięsa surowego albo uwaga: brudnych owoców zbieranych z ziemi (mieliśmy sad i mamusia lubiła sobie jabłuszko podnieść, rękawem obetrzeć i zjeść, za to kotów nie miał w rodzinie nikt wtedy 8O).
Co ciekawe ostatnio ja i siostra (technik wet) robiłyśmy badania na toxo i żadna z nas nigdy nie przeszła zakażenia, a mamy z kotami do czynienia dużo, w tym z dzikuskami bezdomnymi, schroniskowymi itp. nie raz byłyśmy ugryzione czy drapnięte.

margoth82

 
Posty: 1409
Od: Pon lut 15, 2010 21:10

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bestol, kasiek1510 i 272 gości