» Czw sie 15, 2013 20:42
Re: Nim 7schr. Łódź..niewidoma Juranda w DOMU:)Księżniczka t
Moje kochane! Zgadzam się całkowicie z Jagą, że trzeba robić wszystko co w ludzkiej mocy, żeby móc spojrzeć sobie i swoim zwierzom domowym codziennie w oczy. Jednak co innego sytuacja zagrożenia życia i zdrowia, co innego znalezienie domu stałego , w którym zwierz musi mieć zapewniony pewien minimalny choć komfort życia, który mu się należy i basta! Oczywiście koty muszą "się dotrzeć", stąd przy dokacaniu zawsze biorę urlop "na aklimatyzację" Nowego Domownika. Co do Tymka; jest zdrowy i zabezpieczony w lecznicy przez panią dr i fundacyjne Ciocie, tak dobrze, jak dobrze dbały one o KulkaPompulka przez pół roku jego bytowania tam.Wiem, lecznica to nie DOM, ale nie ma sytuacji zagrożenia jego życia lub zdrowia. Natomiast Tymek nie znosi braku przestrzeni i dystansu od innych stworzeń, także człowieka, a u mnie przy częstej, kilkudniowej obecności kocich kolegów na koloniach hula po domu 10-tka bardzo towarzyskich kotów(nie licząc dwóch psic domowych) ,dlatego Tymek nie dość, że sam żyłby w ciągłym stresie, to jeszcze przy swoich 8 kg mógłby być niebezpieczny dla małych( rozmiar, nie wiek) kotów albo niewidomego Kuleczka. Zniósłby obecność najwyżej jednego, spokojnego kota lub psa. Tyle wieści od pani dr. Co innego z Marlonem,on jest w sytuacji zagrożenia życia i na cito trzeba go zabrać ze schronu,dlatego ofiarowuję mu dom. Moje pytanie o jego przeszłość, czy miał dom, czy mieszkał z innymi zwierzami,czy był wychodzący, co w ogóle o nim wiadomo - ma na celu ogarnięcie umysłem sposobu postępowania, żeby jemu też było w moim domu wygodnie.Jest tylko jedna rzecz, która nie podlega dyskusji - moje koty są niewychodzące.