Hej,
Tak ja wiecie Emirek nareszcie u mnie.
Droga przebiegła bez problemu, kiedy zaczynał miauczeć, błyskawicznie uciszał się kiedy z moich ust padało słowo "dom"- tak jechaliśmy do domu.
W progu przywitał go Tofik wąchając kontenerek, potem z lekka się zdziwił kiedy zobaczył, że nowy towarzysz tymczasowo zamieszka w pokoiku gdzie on czasem sypiał, ale nic, na razie chłopak nie jest obrażony, poleguje na naszej kanapie razem z Kajtkiem. Kajtek jeszcze się nie zorientował, że jest ktoś nowy, podobnie jak Mona, która pewnie jak się zderzy z Emirem to dopiero uświadomi sobie, że jest ktoś nowy.
A Emirek wypakowany z kontenerka wszedł do mięciutkiej budki, potem za książki na dolnej półce, potem stwierdził, że cosik nie wygodnie i siedzi pod kanapą. Tak też przypuszczałam, bo każdy kot zaczynał od siedzenia po kanapą
Kiedy do niego zaglądam to traktorzy, mizia się... ma wielką ochotę wyjść, bo już zbliża się do krawędzie wersalki , ale.... jeszcze nie.... nie teraz....
Myślę, że będzie dobrze
Ja lubię koty nieśmiałe. Trzymają się bardziej domu, nie eksperymentują, nie ryzykują... a to cenne cechy, kiedy domek jest częściowo wychodzący
Wracam do mizianka
Dziękuję wszystkim którzy trzymają kciuki, a przede wszystkim tym którzy zdecydowali o szybkiej operacji i p.Wetką za opiekę, bo widać, że kotek z dnia na dzień lepiej się czuje. Dzięki Wielkie!