Witam noworocznie (trochę spóźniona ) i życzę wszystkim, ludziom i zwierzakom, żeby ten czas przyniósł każdemu spełnienie tych ważnych i tych mniej ważnych pragnień.
Spokoju, dobrobytu i choć kropelki szczęścia i fartu.
Dziękuję Puszatku za zaglądanie
,
musiałam "odtajeć" fizycznie i psychicznie, mam trochę taki trudny czasSihaja witam
, chlebem, solą, kawą i winem
Joachim, to jak brat Maludyńskiego,
kotka o bardzo małym rozumku i grubaśnym zadku.Czorty względnie dobrze, kłaczą, drapią, dupska rosną
. Z Pruszem mam tylko średnio mały problem, chyba moje stresy i Krówciowe szczaństwo odbiły się na nim rykoszetem, wyskubał sobie tłusty bambdzioch i pilnuje, żeby mu się za bardzo nie owłosił
. Badania porobione, konsultacje, cuda - wianki, stanęło, że behawioralne, a teraz to już w zasadzie nawykowe. Na chorego, ani na zestresowanego to on mi raczej nie wygląda.
W każdym razie jest lepiej i ku lepszemu idzie, bo co prawda wolno, ale zarasta, mam jeszcze w związku z nim i jego bambdziochem parę pomysłów do wcielenia w życie.
Krówciński....
Krówcińki to kot-demolka, przemarsz wojsk, dżuma i cholera w jednym
. Maleńki ten piszczacy kotek posiadł sztukę bilokacji, teleportacji i parę innych "rotacji".
Jest wszędzie i wszystko jest interesujące, do natentychmiastowego sprawdzenia, ugryzienia, jest kotkiem alpinistą, im wyżej, tym lepiej, nie był jeszcze tylko na lampie, ale już i do tego się przymierzał
Uparty, jak się coś zalęgnie w tej maleńkiej łepetynie, to nie ma zmiłuj, dopnie swego, wlezie wszędzie i potem spada znienacka, a to z szafy, a to z framugi drzwi, a to z szafek kuchennych (wprost do zapiekanki), jest chudy jak sznurek, sprężysty jak piłeczka i w ciągłym ruchu, pośpiechu, zajęty, sprawami, ważnymi.
Wyjada rodzynki z ciasta i sernik i zupę ogórkowa, muszę się z nim dzielić talerzem
, w nocy pięć razy zdejmować z regału, zanim wyląduje mi na głowie. Wiecznie czymś "ufyflany", bo właśnie "coś" sprawdzał... ilość popiołu w popielniku, węgla w węglarce, farby w pojemniku, masła w maselniczce. Budzę się obłożona myszami, które w ilościach hurtowych znosi do łóżka.
Jak już pada, to zasypia na środku mieszkania kołami do góry i trzeba go obchodzić.
"Szkudnik" niemożebny z wariackimi pomysłami, wczoraj wydłubał obudowę gniazdka ze ściany razem z gniazdkowymi "bebechami"
Uwielbia moją matkę, bo ona....robi na drutach, obydwoje mają niekończące się zajęcie, Krówciński włóczkę plącze, Mamcia rozplątuje, przez miesiąc udało jej się zrobić ledwo dwie pary skarpet
Koteczek, który nie nauczył się miauczeć, roznosi chatę z cieniutkim priiiiiiiiiii na różowych usteczkach.
Jest zawsze pod ręką, przydatny jak ostatni gwóźdź do trumny
Jakże niewyobrażalnie nudne i ubogie w zdarzenia było moje życie w erze przedkrówciowej