» Pon maja 20, 2013 12:59
Re: Kocia białaczka- LUNIA odeszła :(
Dziękuje. Nikt nam nie powiedział, jak mamy postępować. Wiedziałam, ze musze Lunce zapewnić spokój i bezstrespwe życie. U nas w domu było tak: "proszę nie podnosić głosu , żeby Luni nie stresowac". Wyjezdzalismy z domu na zmianę, żeby Lunka miała zawsze opiekę, albo była z nią nasza znajoma, która w domu jest dwa razy w tygodniu i kochaly sie z Lunia z wzajemnoscia. Dostawała dobra karmę, i milosc nasza i caly nasz dom do dyspozycji, ale niestety zabrakło leczenia, o którym nie powiedział nam lekarz, gdy ja adoptowalismy. Może byłoby wtedy lepiej. Choć Lunia nie lubiła jeździć do lekarza-to był dla niej wielki stres, np. Początkowe wyjazdy na obcięcie pazurkow( dopóki sama sie nie nauczyłam). Dziś wiem, ze może gdyby interferon był od początku włączony, to może zylaby dłużej. Teraz miała juz leki, transfuzje, ale to za późno. Myśle, ze od początku należało włączyć interferon. Konsultowalismy tez leczenie w USA, myśląc , ze można robić przeszczep szpiku kostnego, ale nie można. Dziękuje za informacje i dobre słowa . Lunia zawsze jest z nami, choć ten dom taki pusty bez niej. Nie meczyla sie. Osłabła i umarła, a ja JA glaskalam i calowalam. Jadzia 47