Witam,
chciałam się podczepić pod inny wątek wnętrowy, ale ze względu na dzisiejsze wyniki krwi, postanowiłam założyć nowy (mój pierwszy, tak przy okazji )..
Mój młodszy kotul, przygarnięty w listopadzie jako maleństwo, jest, można powiedzieć, "chodzącym nieszczęściem". Ciągle na coś leczony. Dlatego nie zdziwiło mnie za bardzo, kiedy okazało się, że jest wnętrem i czeka go bardziej skomplikowana operacja.
Niestety jajeczko podczas USG (przez około 40 minut!) nie zostało odnalezione, więc pewnie trzeba będzie porządnie pogrzebać w brzuchu.
Powinniśmy mieć zabieg w najbliższą środę.
Dzisiaj niestety odebrałam jego wyniki krwi i coś kiepsko jest z białymi krwinkami. Za dużo Leukocytów (13.0 G/l przy 6.0-11.0 normy), procentowo bardzo dużo limfocytów 71,2 (na 15.0-38.0), ilościowo limfocytów 9,27 na 1.0-4.0 normy, neutrofili mało procentowo (24,8 na normę 60-78, ale ilościowo pozostają w niskiej normie - 3.23 na 3.0-11.0. ma też minimalnie podwyższone ALT (GPT) 70,4 na 20-70 normy oraz mocznik 12,1 na 5.0-11.30 normy. Pozostałe parametry w absolutnej normie.
Na konsultację z weterynarzem udam się w poniedziałek, bo dopiero wtedy będę mogła porozmawiać z panią doktor, która Lefroya zna i mamy do niej zaufanie.
Martwię się, czy przy takich wynikach w ogóle będzie miał ten zabieg. I co one mogą znaczyć... On jest kotem o słabej odporności. Miał ciężkie wczesne dzieciństwo i, jak pisałam, bez przerwy chorował i walczył z robactwem wszelkiej maści. Zaszczepiony został dopiero w wieku powyżej 6 miesięcy, bo dopiero wtedy można było. Wiem, że podwyższenie limfocytów to infekcja na przykład. Ale czy taki wysoki wynik nie oznacza czegoś gorszego? I czy takie niewielkie podwyższenie mocznika i ALT może być bardzo niepokojące?
Czy ktoś wie, o ile dłużej może trwać taka kastracja wnętra z szukaniem jajeczka?