Zgodnie z obietnicą uprzejmie donoszę (aczkolwiek wieści optymistycznych nie mam - zresztą w zaistniałej sytuacji, żadna opcja nie byłaby optymistyczna):
Kotka wraz z maluchami została zabrana dziś rano do lecznicy. Wszystkie maluchy poza jednym zostały uśpione, a mamę wraz z tym jednym maluszkiem zabrałam do schroniska. Przygotowałam jej cichy kącik i zasłoniłam okno jasnym, grubym materiałem, żeby miała przytulniej. Niewykluczone, że kotka jeszcze dziś "dorodzi", bo w południe zaczęła dyszeć (początkowo ja głupia myślałam, że może jej za gorąco i przesadziłam ją do klatki obok, gdzie jest bardziej przewiewnie) .
Na porannym "przeglądzie" u weta wszystko było z nią ok, ale jeśli do jutra nie urodzi więcej, a dyszenie nie przejdzie, trzeba ją będzie zabrać na USG i morfologię. Na razie obserwujemy.
Kotka jest przemiła, spokojna, łagodna śliczna. No zresztą zobaczcie sami:




