Tydzień temu TŻ przyszedł z informacją, że będąc w sklepie widział kociaka który wchodził do sklepu i podkarmiały go sprzedawczynie. Dostał opr jak do fromborka że kociaka powinien do domu przytargać a nie zostawiać przy ruchliwej ulicy :/
Kilka dni później, voila! Afera u mnie na balkonie, wrzask koci na pół osiedla. Burasia balkonowa sobie nie życzy, pogoniła kotu kota, biedne coś schowało się pod choinką (nie pytajcie o choinkę na balkonie, dłuższa historia). Tak, coś ze sklepu przytoczyło się do mnie pod okna.
Coś po przytarganiu do domu okazało się kotką, brudną jak siedem nieszczęść ale raczej domową, bardziej wkurzoną w sumie niż wystraszoną. Z co najmniej dziwnym wyglądem...
Coś za trójkątny pysk, nawet przy przyjęciu że to niby-egzotyk, coś za wydęty brzuch, coś za chude łapy.
Jazda się zaczęła jak zobaczyłam kroplę krwi w miejscu gdzie siedziało coś.
Mega zaawansowane ropomacicze o.0 Na tyle, że po operacji wet stwierdził, że jeszcze jeden dzień i nic by nie dało radę zrobić... Na balkon przyszła po prostu umrzeć w spokoju, jedyne w okolicy miejsce gdzie są budki, i gdzie nie wlezie nawet pół psa i człowieka (ja jako człowiek się nie liczę, ja jestem koci asystent).
Coś okazało się też wcale nie takie młode, ponoć 3-4 lata (choć aż wierzyć mi się nie chce, waży 2.5kg... wtf????). Z, jak się okazało po drodze czyli przez chwilę w domu, charakterkiem dość mocnym, na tyle że muszę myśleć jak cholerę uspokoić. Zresztą charakterek pokazała też czekając na operację, próbowała mnie zeżreć (mimo że w domu się miziała).
Kota juz po operacji, na wywczasach w boksie do końca tygodnia. A ja się na koncie doliczyć nie mogę. Pierwszy raz od piętnastu lat

Bo problem jest. Kasowy. Po prostu leżę i kwiczę.
Muszę kotę zaszczepić, odrobaczyć i odpchlić. Muszę też zaszczepić moją Gryzeldę (powinno być w marcu, ale przyznam, że odkładałam ze względu na problemy z pracą, teraz już muszę). RC Calm musiałam kupić bo inaczej się pozabijają (była w domu jeden dzień i o ile morderstwa nie było, o tyle dość poważnie próbowały się nieco uszkodzić, na tyle że ten calm koniecznie).
Na dzień dzisiejszy operacja 230, testy fiv/felv (ujemne, uff) 100, rc calm 80, boksowanie i leki do konca tygodnia około 60. Szczepienia 80zet na łebka (czyli razy dwa), odrobaczenie i odpchlenie ze 30 będzie. razem ponad 600plnów. Plnów, których nie mam, na operację pożyczyłam, na resztę nawet nie chcę myśleć ile mi wyjdzie



Tak, wiem, bazarki. Tyle, że... chyba nerkę własną wystawię, nie mam nic sensownego na sprzedaż. W razie chętnych na nerkę jestem uniwersalny dawca 0rh+.
Przy ratowaniu Stefana kilka osób oferowało pomoc. Wtedy dawałam radę finansowo, udało mi się ogarnąć temat we własnym zakresie. Teraz jednak pomoc się przyda

Gdyby ktoś chciał... mógł... proszę o pw.
I wyjątkowo mi z tym niefajnie


Zdjęć cosia nie mam, będą jak ją w piątek z boksowania odbiorę.
PS. Na razie coś ma się dobrze i przestała wyzywać (a język ma panienka rynsztokowy conieco jakby).
-------------------------------------------------------
edit czyli wpłaty:
- 08-05 greenus 30,-
- 08-05 K.D. 30,-
- 08-05 E.S. 50,-
- 08-05 Petroniusz 35,-
- 09-05 A.M. 50,-
- 09-05 W.T. 70,-
- 09-05 hikora 50,-
- 10-05 J.P 30,-
- 10-05 hikiko 30,-
- 13-05 M.S 50,-
- 16-05 M.Z. 30,-
- 03-06 basidrak20 50,-
= 505zł**
JESTEŚCIE NIESAMOWICI



Zapłacone za calma 80,- boksowanie 60,- operację 230,- i testy fiv/felv 100,- oraz wizytę kontrolną* 20,-
*wizyta kontrolna ujawniła: kot zdrowy warczący i wyzywający. Futro obmacane ogólnie przy dzikim proteście, ogląd paszczy i oka z konieczności bardzo szybki

** Reszta 15zet oraz bazarek poszły na testy i kastrację Benka aka "cośmimiauczy".