Cześć
Zacznę może od przedstawienia się, bo to mój pierwszy post na forum. Mam na imię Michalina, moje stado to dwuletni kot Kitek zwany Kitoldem i trzy cavalierki: Gabi, Gina i młodziutka Luna. Jestem wolontariuszką w schronisku i kilkakrotnie tymczasowałam kocięta. Niestety, tydzień temu wrócił jeden z nich – Potwór. I tu pojawił się problem – ale może zacznę od początku.
Potwór trafił do mnie w listopadzie zeszłego roku. Kociak był z jesiennego miotu, miał wtedy 2,5 miesiąca. Ktoś wystawił go z samochodu na moim osiedlu, co widział pewnien chłopiec... miałam zawieźć Potwora do schroniska, bo oprócz Kitosia i dwóch psów miałam jeszcze u siebie dwie niepełnosprawne, półroczne kotki: Lodzię i Paczkę. W końcu jednak nikt nie chciał mieć dzieciaka na sumieniu, więc Potwór został z nami jako trzeci tymczasowicz.
Kitold zaakceptował malucha bardzo szybko. Gorzej było z kotkami, bo Potwór jakby nie rozumiał ich syczenia i warczenia, cały czas zaczepiał do zabawy. Zdaje mi się, że zanim do mnie trafił był jedynakiem (do tej pory ma dziwny nawyk ssania końcówki ogona, jakby ciamkał mleko...).
Po miesiącu cała trójka tymczasowiczów była już w nowych domach...
Niestety, trochę ponad tydzień temu 8-miesięczny już Potwór wrócił. Atakował syna swoich właścicieli. Domyślam się, że był nauczony szalonych gonitw z dzieckiem, stąd problem.
Dzień później (w niedzielę) zaczęliśmy na nowo zapoznawać koty. Wypuszczaliśmy Potwora na trochę z mojego pokoju. Zwiedzał mieszkanie, nawet zaczepiał Kitosia do zabawy, było dość spokojnie. W pewnym momencie czegoś się przestraszył i zaczął uciekać, a Kitold rzucił się za nim w pogoń... Potwór spędził dwie godziny pod szafą.
W poniedziałek był kastrowany. Do wtorku izolowaliśmy chłopaków, później zaczęliśmy wypuszczać Potwora na trochę. Wydawało się, że będzie w porządku – trochę się przepychali, ganiali za sobą, ale przypominało to bardziej zabawę niż walkę. Ale wczoraj sytuacja się powtórzyła, wydaje mi się, że Młody w zabawie nadużył cierpliwości Kitosia. Potwór uciekając znaczył teren. Dzisiaj Kitoś dwa razy pogonił Potwora, za każdym razem Młody rozpryskuje kocurzy mocz. Wczoraj minął tydzień od kastracji, więc pewnie hormony jeszcze się nie uspokoiły...
Mam nadzieję, że kiedy hrmonalne szaleństwo Potwora ustanie chłopcy się dogadają. Piszę jednak, bo mam wrażenie, że w zapoznawaniu kotów narobiłam sporo błędów – a nie chcę ich więcej powtarzać... Liczę na pomoc i pozdrawiam