W piatek widzac kicie przelewajaca sie przez rece polecialam jak zwykle do weta. Dostala 4 (!) kroplowki, serie zastrzykow i dalej bylo zle.
Wet polecil mi, zemum od czasu do czasu poila mala woda z glukoza.
Stwierdzil, ze dobrze by jej bylo podac cos lekkostrawnego do jedzonka zeby jelita i zoladek rozpoczely prace. No ale kicia jesc nie chcaila niczego nawet najwiekszych przysmakow.........
Wzielam wiec strzykawke, napelnilam ja mlekiem dla kociat i podalam kici pol strzykawki..Kicia wypila, i poleciala wymiotowac. Ja za nia. Patrze na wymiotujaca syjamke..........A tam wsrod wodnistych wymiotow widze i oczy przecieram ....................OPAKOWANIE PO TAMPONIE.
Kobiety wiedza jak to wyglada........Wiec laduje kicie znowu w transporterek, pedze do weta pokazuje material dowodowy....
A wet hmmm....moze juz cale wyszlo? Poczekamy pol dnia i zrobimy kontrast.
Kcia miala niebywale szczescie, bo opakowania wyszlo z niej cale. A rentgen ani USG nie wykrywaja folii. A malpiszon wyciagnal folie z kosza w lazience.
Tereaz syjamka nadrabia zaleglosci w jedzeniu, nie dziwie jej sie wcale bo po chorobie wazy 1 kg 40 dkg..
Tak wiec przestrzegam przed folia! Nie wychodzi na rentgenie ani USG, i powoduje niewyobrazalne cierpienia. Sprawilam sobie zamykany kosz na smieci po prostu.