Wczoraj byliśmy z naszym kocurrrem u wetki i przed nami przyjęta była pani z małą (może miała 5-6 tygodni) kociczką brytyjską. Niestety nie wiem czy jest ona z rodowodem...wiem, że jej tatuś jest brytyjczykiem a mama - dachowcem...widocznie geny ojca były dominujące bo koteczka jest ślicznie niebieska....
Właścicielka powiedziała, że chętnie oodałaby ją ale tylko w dobry dom, w dom w którym miałaby dużo ciepła i miłości.
Przyznam sie, ze jak koteczkę mój TŻ wziąż na rękę (mieściła mu sie w dłoni) to zakochaliśmy się oboje...TŻ lekko chuchał na koteczkę a ona z zadowolenia przymykała ślipka i lekko pomrukiwała...co za rozkoszny widok...
Jakby byli chętni to wydobęde od wetki namiary na tą panią i siup...kotek będzie miał nowy domek...