Kutwaka znacie z wątku "kotek znaleziony na jezdni". Jest z nami już od pół roku i, co tu dużo gadać, już u nas zostanie.
Przypomnę - jest to maluszek, znaleziony na ulicy, który miał wszystko chore: koci katar, zapalenie oskrzeli i jelit... Już nie pamiętam na cośmy go nie leczyli - dość, że się udało. Maluszek jest już teraz sporym, baaardzo zawadiackim kotem.
Niestety... Kataru nie pozbył się do końca. Często dostaje zadyszki, sapie, zatyka się. I strasznie smarka. Teraz, jak zrobiło się cieplej - te wszystkie objawy się nasiliły.
Do tego zaczęły mu się bardzo paprać oczy. Poszliśmy z nim do okulisty, myśląc, że to kwestia herpesa i wystarczą zwykłe krople na złagodzenie objawów. "Werdykt" lekarza zbił nas z nóg - oczy Kutwaka trzeba będzie zoperować - jego dolne powieki zbudowane są jakoś tak, że rzęsy zahaczają o oko i je podrażniają. Nie można tego zignorować, skutkiem może być nawet martwica rogówki, owrzodzenie, ślepota...
No tyle, że operacja jest niebezpieczna. Narkoza przy takich dusznościach... Sam lekarz mówi, że póki co, nie namawia...
Mamy dylemat...