Polowanie :)) kolejne starcie str. 2

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 21, 2004 11:06

Kot mojej mamy Kleofas (niestety odszedł już w zeszłym roku) ponieważ był kotem wychodzącym miał nieograniczony dostęp do różnej zwierzyny.
Myszy i owady były na porządku dziennym niestety zdarzał się czasem i ptaszek.... Pewnego razu koto przeszedł jednak sam siebie i upolował....zaskrońca.... Zobaczyliśmy go jak idzie i niesie coś w mordce, coś co z daleka wyglądało jak kawałek linki czy gumowej dętki. Smiesznie wyglądał bo co chwilę przydeptywał to coś łapami i widać było, że ogólnie jest mu bardzo ciężko to nieść. Po bliższych oględzinach "coś" okazało się być wężem. Ponieważ zaskroniec nie wydawał się być bardzo nadgryziony odebraliśmy go Kleofasowi i wypuściliśmy na wolnośc. Caz już był najwyższy bo jeśli ktoś z Was miał do czynienia z przestraszonym zaskrońcem to wie, że stwór ten przestraszony wydziela z siebie okropny, odstraszjący smród. Prawdopodobnie jeszcze chwila a Kleofas straciłby przytomność. (my również)

AniaG

 
Posty: 20
Od: Sob kwi 03, 2004 18:22
Lokalizacja: Janówek

Post » Pt maja 21, 2004 11:32

ten zaskroniec przypomniał mi zdarzenie, które miało miejsce u mojego znajomego: jego dorosły kot upolował ptaszka - równie dorosłego i dosyc dużego - i przywlókł go oczywiście do domu. Był to czas świąteczny, okołowielkanocny i zwierzatko przeciągnęło smugę juchy po parkiecie zmierzajac z ptaszyskiem prosto do koszyka, który wypełniony był wiktem do święcenia :) Ptak został wetknięty na pisanki a kota rozpierała duma :D

DOORKA

 
Posty: 402
Od: Wto kwi 27, 2004 10:30
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 21, 2004 11:40

:ryk:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Pt maja 21, 2004 17:39 Re: Polowanie :))

Wczoraj bylam na dworze z Pola po jakichs 2-3 tygodniach. W ogrodzie mamy 3 domki dla ptakow, w ktorych sa juz mlode. Mlode sie darly o jedzenie i jak Pola to uslyszala to nie wiedziala w ktora strone ma patrzec, skad dokladnie te odglosy docieraja, a co najwazniejsze jak sie do tych piskow dostac :) Mialam niezly ubaw. Zastanawiam sie, czy po sterylizacji ten instynkt lowny jej przejdzie
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Pt maja 21, 2004 17:49

Polowanie na owady za moskitierą oczywiście istnieje, tylko że moskitiera już nie bardzo :wink:
Obrazek PumaObrazekOhana
Koty i psy ;) są jak powietrze: wszędzie ich pełno i nie da się bez nich żyć...

Aki

 
Posty: 1610
Od: Pon paź 06, 2003 8:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 09, 2004 8:54

...gadanie do muchy za moskitierą - ok :)
miauczenie na przelatujące ptaki - ok :)
"szczekanie" na psy - jak najbardziej ok :)
ale to co moje zwierzątko zrobiło wczoraj przeszło moje najśmielsze wyobrażenia... Otóz mucha - być może nawet ta sama, którą opisywałam na początku tego wątku - tym razem postanowiła drażnić mę kocię na dużo wyższej wysokości. Z lewego dolnego rogu przeniosła się w prawy górny :) Dla mnie to żadna różnica, ważne, ze na pokoje nie wlezie ale Dewinka była odmiennego zdania. Zmiana miejsca pobytu owada po raz kolejny obudziła w niej instynkt myśliwca :) Ponieważ - jak wspomniałam - mucha była wyżej niż nos siedzącego kota więc trzeba było opracować plan ataku. W tym celu obydwie dziewczynki zasiadły na parapecie i bacznie śledziły ruchy wroga i nagle.... Dewi zaatakowała: w jednej sekundzie, z czterech łap wybiła się w rzeczony prawy, górny róg moskitiery i drąc ryja wczepiła się w siatkę pozostając jakieś 20 cm ponad parapetem :) tak uwieszona, zajęła chyba metr kwadratowy powierzchni okna - bo wszystkie łapy rozeszły się na boki :) Bonita, obserwująca akcję z pozycji parapetu minę miała dosyć zaskoczoną po czym zwiała w momencie gdy przechodnie (mieszkamy na parterze) przez przypadek zawiesili wzrok na równie zawieszonej Dewince i ryknęli takim śmiechem, że nawet ja sie przestraszyłam :D
Jak na razie moskitiera i mucha mają się dobrze a ja drżę na myśl o tym co moje zwierzę wymyśli "następną razą" :D

DOORKA

 
Posty: 402
Od: Wto kwi 27, 2004 10:30
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 01, 2004 12:56

no i nastapił kolejny atak drapiezcy :) tym razem polowanie odbywało się w rejonach parterowych czyli na podłodze, trwało około godziny i celem był niewinny zuczek (czy coś podobnego przywleczonego przeze mnie z balkonu wraz z praniem). Mały robal chciał zwiedzic mieszkanie co rychło okazało sie najgłupszym pomysłem w jego życiu. Koty na jego widok przypominały oczy porosniete futrem :!: takiego zjawiska jeszcze nigdy nie widziały a owo zjawisko zorientowawszy się, że jest obserwowane postanowiło uciekać. Z dwóch stron natarły na niego dziewczynki i rozpoczęły swoją ulubioną grę w hokeja. Dalszych szczegółów oszczędzę, dosć powiedzieć, że zgon nastąpił po uruchomieniu paszczy jednego z futrzaków i pomimo podjetej próby reanimacji (hokej :) ) robak okazał się być całkowicie zepsuty..... i trzeba było znów zająć sie nudnym kapslem od piwa wygrzebanym - przy okazji szukania robala - spod lodówki....

Na szczęscie nudę przerwała "zabawka" latająca, która nieznanym mi sposobem znalazła się w pomieszczeniu mieszkalnym. W pogoni za latawcem Dewi oczywiście tez dostała skrzydeł i podczas przygotowywania obiadu nagle przez polędwiczki wieprzowe przefrunęło mi moje zwierzatko zahaczając o miskę z kurkami :[ Z "kobietami" na ustach zaczęłam zbierać z podłogi grzyby i w tym czasie usłyszałam miauk, prychnięcie i dziwny huk. Weszłam do pokoju i... zastałam swoje zwierzę z obłędem w oczach, muche latajacą wokół lampy i... zerwana firankę :) Nie pozostało mi nic innego jak przyjąć pozycję drapieżcy i zabić latające stworzenie bo inaczej to chyba remont mieszkania by mnie czekał albo zafundowałabym Dewi spotkanie z depilatorem :[

DOORKA

 
Posty: 402
Od: Wto kwi 27, 2004 10:30
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw lip 01, 2004 13:20

Oj tak...ostatnio u mnie polowanie na muchę zakończyło się zrzuceniem kwiatka. Dziś spadł koszyczek z jabłkami z parapetu. Kot przerażony uciekł pod łóżko.

A przy okazji dziwnej zwierzyny. Fiero na wakacjach u mich rodziców jest kotem wychodzącym. Przyniósł kiedyś żółwia. Mama juz szykowała się do rozwieszania plakatów o zaginionym żółwiui dzwoniła do weta, czym go nakarmić. Na szczęście właściciele sami się znaleźli, żółw uciekł z podwórka sąsiadów. Czyli dzielny Fiero właściwie go uratował ;)
Kot składa się z materii, antymaterii i fanaberii.
Moje koty
Obrazek

sheanan

 
Posty: 572
Od: Pon paź 27, 2003 14:39
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 358 gości