Byliśmy na badaniu u weta. Przebadał dokładnie (temp. w normie, węzły chłonne ok, nosek i oczka czyściutkie) Tylko w osłuchu jakieś charczenie w okolicach tchawicy, które ja słyszałam juz od jakiegoś czasu. Tzn słyszałam, że kotce coś świergoli w nosku... Wet stwierdził, że kotka chora nie jest, żadnego zapalenia czy wirusa nie ma i zaszczepił. Poza tym stwierdził, że po antybiotyku, który dostała przy poprzedniej wizycie, nawet gdyby była jakaś infekcja to nie ma opcji żeby jej nie wyleczył.
Tylko nie wie skąd to chaczenie - sugerował, że może kota w dzieciństwie przeszła koci katar i to jest taka pozostałość... To jest możliwe? Nie wiem jaka była przeszłość naszej kotki niestety
Martwi mnie trochę ten jej "zapchany nosek" - czy to może być groźne? (wiem, że przez internet nikt nie postawi diagnozy, w tym celu jeździmy do weta ale tak orientacyjnie chciałam zapytać, czy może ktoś ma takiego charczącego kotka?
)