mamaGiny pisze:ja nie wiem gdzie to jest, bo mało znam Warszawę, ale dojechać nie trudno
mam te stare ogłoszenia gdzieś zapisane, wydrukuje
nie wiem czy to coś da, ale warto znowu ludziom przypomnieć że się szuka
zawsze warto, nigdy nie wiadomo co się stanie, kto zobaczy, kto przypomni sobie
dziękuję
dla mnie straszne i rozpaczliwie dołujące jest, że tyle osób mieszka w Wawie a tylko 2 osoby chciały pomóc, 2 osoby poszły w czyny a nie tylko słowa
rozumiem osoby "z Polski", trudno jest jechac dziesiąt, set kilometrów do obcego miasta przez 3,4,5, godzin i tam biegac po -co prawda malowniczej i zamożnej okolicy- ale jednak obcej
a osoby z Warszawy nic, zupełnie nic
tak, mam żal, wielki żal i wielki smutek z tego powodu
nawet jesli ktos mnie nie lubi, nie zgadza się ze mna i nie potrafi pominąć tego faktu w swej mentalności - ale mieni sie miłosnikiem zwierząt, to jak może spokojnie spac wiedząc, że pies nie znający miasta jest w nim zgubiony
jak mozna byc obojętnym?
przeciez karze się Borysa - mój bol jest niczym w porównaniu z przerazeniem i poniewierką tego futerka
nie rozumiem tego
wciąż liczę na pomoc warszawiaków
moze łudzę się .... sama już nie wiem