Dzień dobry,
poszukuję dodatkowych rad w dwóch kwestiach.
Otóż od 10 dni jestem właścicielką dwóch ok. 13letnich kocurów (bliźniaki).
Niestety moja siostra, która była ich panią zmarła młodo 2 tygodnie temu, a one zostały.
U mnie nie zostaną na zawsze. Dla jednego znalazłam już nowego właściciela - u rodziny do której jadę na Święta.
Dla drugiego cały czas szukam.
I tutaj pojawiają się moje dwa pytania.
Po pierwsze:
wyjeżdżam na Święta na 5 dni i kot, który zostaje, będzie musiał być sam przez ten czas.
Zostawię mu dużo suchego jedzenia, które lubi. Na dobę zjada 40 g karmy, więc na wszelki wypadek zostawię trochę więcej (czyli ok. 250 g). Czytałam, żeby w takich sytuacjach zostawiać wodę w kilku naczyniach. Oprócz jego misek naleję ją do dwóch wielkich garnków i do wiadra - na pewno ich nie przewróci i nie wyleje. Na czas mojej nieobecności zamknę go w takiej zabudowanej werandzie domu, żeby nie narobił jakichś szkód. Czy o czymś jeszcze powinnam pomyśleć?
Druga kwestia:
Do rodziny będę jechać pociągiem ok. 10 godzin. Co zrobić, żeby kot, którego będę wiozła, był jak najmniej uciążliwy dla pozostałych pasażerów. Czytałam, żeby już na minimum 12 godzin wcześniej nie dawać mu jeść i pić, żeby się nie załatwił w drodze. Podobno są też jakieś tabletki, które można dać, żeby trochę zwierzę oszołomić i uśpić i że można spsikać transporter jakimś płynem z kocimiętki. Czy ktoś mógłby się podzielić doświadczeniami z takich podróży z kotem?