

To ja.
Urodziłem się w sierpniu 2012 roku. Chyba.
Mówią na mnie Maluch albo synek mamusi (jeszcze nie zdecydowałem jak chcę mieć na imię). Dlaczego? Ponieważ czekałam na moja mamę pod schodami, spałem na śniegu bo nie wiedziałem gdzie iść, inne koty biły mnie i wyganiały. Ale ja nie odszedłem. Czekałem na nią. A ona nie wróciła.
W końcu taki jeden wrzucił mnie do kosza na śmieci i zamknął klapę. Nawet już się nie bałem. A co tam, przynajmniej nie wieje. Przyszedł jakiś inny i mnie wyciągnął, wsadził do jakiegoś innego pojemnika i zapakował do samochodu. Długo nie jechałem ale obojętne mi to było. Tam gdzie mnie zabrał na początku nie było tak źle. Taka duża co dziwnie pachniała tuliła mnie i oglądała podejrzliwie. Wstyd przyznać ale zajrzała gdzie się dało i gdzie nie dało też zajrzała. I tuliła mnie i miziała i była taka ciepła. Ach .... No ale potem znów mnie ten duży zapakował do tego pojemnika i samochodu. I zawiózł do ....mojej mamy!


Moja mama jest po bardzo poważnej operacji. Ale jest już zdrowa i wesoła.
Duży mówi, że nie możemy z nim zostać bo ma duuuużo za duuuużo kotów. Ale mnie jest pierwszy raz w moim życiu dobrze i ciepło i bezpiecznie i ciepło i mam jedzonko i bezpiecznie i ....ja nie chcę tam wracać

Mama mówi, że nie mamy wyboru. Odwiozą nas skąd zabrali.
A przecież ja jestem taki grzeczny, a moja mam jest jeszcze grzeczniejsza.
Dlaczego?
A może ktoś nas zechce? Może teraz ktoś inny nas weźmie? Co ja takiego zrobiłem, że nikt mnie nie chce?
Mamy jeszcze tylko tydzień bezpiecznego domku.