Długo zbierałam się do tego, by zadzwonić do p. Doroty. Choroba Roderyka pochłonęła mnie doszczętnie. Doszczętnie też zdruzgotała. Ale wczoraj dzwoniłam
Nie będę się, na razie, rozpisywać (praca) ale muszę Wam powiedzieć, że Kot Stanisław jest nie dość, że kotem prze-szczęśliwym (mimo, że na razie nie schodzi na dół domu ani nie wychodzi do ogrodu, jeszcze) to Kot Stanisław jest kotem ogromnie, prze-ogromnie kochanym przez swoich nowych Dużych
Pani Dorota dosłownie nie mogła się wczoraj Stasia na wychwalać! W życiu nie słyszałam tylu komplementów pod adresem kota
No ale to przecież Kot Stanisław, jak Pani Dorota mawia
I ja też jestem tak bardzo, bardzo szczęśliwa, że Stasiowi się udało. No i, że miałam w tym swój udział