Dziewczyny przepraszam, że nie odpisałam, ale trafiłam na patologię :/ w tym czasie kotka wlazła na M. i na niego nasiusiała. No to on się wkurzył i jak to z pieskiem się robi wsadził jej nos w zasiusianą kołdrę
wkurzyłam się, ale podobno pomogło. Każę mu tylko kontrolować czy siusia do kuwety, żeby liczył ile razy dziennie.
Wyników tu w szpitalu nie mam, prosiłam M. żeby poszukał i nie może znaleźć. Nie wiem czy u weta nie zostały jakimś cudem,albo się zgubiły. Tak czy siak badania zrobię jeszcze raz z posiewem, pełne badanie krwi, usg nerek. I dam znać na pewno. No wiem, że weterynarz do dupy, ale niestety u mnie to jedyny konkretny (jakkolwiek to brzmi...).
Moczu nie łapałam. Nasiusiała na podłogę, nie trafiając w dywan i zebrałam strzykawką.
Zaburzenia behawioralne postaram się rozwiązać jak badania wyjdą ok. Nie żałuję kasy na kota (jak miała problem z oczkiem to kilkaset złotych potrafiłam wydać w 2 tyg na diagnozę i leki), ale 100zł za feliwaya to w tym momencie za dużo.
Wiecie, że w szpitalu za leki trzeba płacić? Znaczy wykupić swoje??? Tragedia Najpierw był mąż, potem kot. Dogadują się, trochę ścierają (kotka w dupce ma hierarchię, uważa się za samiczkę Alfa
)
Dzięki za pomoc, odezwę się jeszcze!