Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 06, 2013 18:13 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Reasumując:
1 - kocury kastrowane radzą sobie na wolności (o ile były do niej przyzwyczajone i są na swoim terytorium) całkiem nieźle. Z powodu mniejszych zapędów włóczęgowskich giną rzadziej (pomijam wypadki losowe typu pijaków, gołębiarzy z wiatrówką etc.). W dodatku jest większa szansa, że będą mogły zostać w stadzie niż gdyby były pełnojajeczne ale nie należały do grupy 2-3 najsilniejszych pełnojajecznych samców.
2 - ryzyko PNN u każdego kota istnieje - nerki są "słabym punktem" kota, bo to zwierzę ewoluowało w stepach, z małą ilością dostępnej wody. Dlatego bardzo zagęszcza mocz w obronie przed zbyt dużą utratą wody i odwodnieniem organizmu. Częściej jest diagnozowany PNN u kotów kastrowanych - bo są to koty o które ktoś dba, na które zwraca uwagę i w razie początków złego samopoczucia taszczy do weta, a jeśli zaginą szuka długo i wytrwale. Koty wolnożyjące, które nie są kastrowane jeśli zapadną na PNN nikt tego nie zauważy i zejdą od zatrucia mocznikiem w jakiejś piwnicy ( o ile wcześniej nie zginą od innych chorób, w efekcie ran odniesionych w walce etc.).
3 - kastracja zmniejsza szanse na zarażenie się FeLV, FIV etc. w trakcie walk o kotkę lub spółkowania z kotką.
Jak dla mnie potencjalne korzyści są wyraźnie wyższe niż potencjalne ryzyko.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24232
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro mar 06, 2013 18:27 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Alienor pisze:Reasumując:
1 - kocury kastrowane radzą sobie na wolności (o ile były do niej przyzwyczajone i są na swoim terytorium) całkiem nieźle. Z powodu mniejszych zapędów włóczęgowskich giną rzadziej (pomijam wypadki losowe typu pijaków, gołębiarzy z wiatrówką etc.). W dodatku jest większa szansa, że będą mogły zostać w stadzie niż gdyby były pełnojajeczne ale nie należały do grupy 2-3 najsilniejszych pełnojajecznych samców.
2 - ryzyko PNN u każdego kota istnieje - nerki są "słabym punktem" kota, bo to zwierzę ewoluowało w stepach, z małą ilością dostępnej wody. Dlatego bardzo zagęszcza mocz w obronie przed zbyt dużą utratą wody i odwodnieniem organizmu. Częściej jest diagnozowany PNN u kotów kastrowanych - bo są to koty o które ktoś dba, na które zwraca uwagę i w razie początków złego samopoczucia taszczy do weta, a jeśli zaginą szuka długo i wytrwale. Koty wolnożyjące, które nie są kastrowane jeśli zapadną na PNN nikt tego nie zauważy i zejdą od zatrucia mocznikiem w jakiejś piwnicy ( o ile wcześniej nie zginą od innych chorób, w efekcie ran odniesionych w walce etc.).
3 - kastracja zmniejsza szanse na zarażenie się FeLV, FIV etc. w trakcie walk o kotkę lub spółkowania z kotką.
Jak dla mnie potencjalne korzyści są wyraźnie wyższe niż potencjalne ryzyko.


Bardzo rzeczowe resume. Dziękuję.

Jakąś godzinę temu rozmawiałam z trójką weterynarzy (inne kliniki). Wszyscy potwierdzili, że kastracja ma znaczący wpływ na pęcherz (zapalenia), co odbija się w perspektywie na nerkach. Ale masz rację dla wolno żyjących kastracja to ograniczenie ryzyka związanego z FelV czy FIV.

Głowę mam kwadratową, ale będę analizować dalej.
Obrazek ANATOLEK [*] 25.03.2000 - 18.02.2015.

Anatolek

 
Posty: 1312
Od: Nie mar 11, 2012 14:07
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 06, 2013 18:48 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

A czy ci weterynarze jeżdżą wyłapywać dzikie koty i je diagnozują "ku chwale ojczyzny"? Myślę że wątpię. Więc mają kontakt głównie z kotami wysterylizowanymi, stąd takie a nie inne wyniki. To tak jak z FeLVem - większość diagnozuje się u kotów domowych i wychodzących. Czemu? Bo dzikusa, który jest chory w 95% przypadków nikt nie zaniesie do weta, on nie zrobi testów i kot zejdzie nieleczony. Czy więc przestać się opiekować kotami, by nie umierały na FeLV? :wink:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24232
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro mar 06, 2013 19:08 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Alienor pisze:A czy ci weterynarze jeżdżą wyłapywać dzikie koty i je diagnozują "ku chwale ojczyzny"? Myślę że wątpię. Więc mają kontakt głównie z kotami wysterylizowanymi, stąd takie a nie inne wyniki. To tak jak z FeLVem - większość diagnozuje się u kotów domowych i wychodzących. Czemu? Bo dzikusa, który jest chory w 95% przypadków nikt nie zaniesie do weta, on nie zrobi testów i kot zejdzie nieleczony. Czy więc przestać się opiekować kotami, by nie umierały na FeLV? :wink:


Oczywiście, że nie leczą w imię "dobra ojczyzny" ;)
Mnie chodziło o racjonalną ocenę od strony medycznej i taką otrzymałam :)
Absolutnie nie przestać się opiekować dzikuskami. Myślisz, że w jakim celu poświęcam tyle godzin, telefonów, rozmów? Bardzo chcę im pomagać i muszę być przekonana o słuszności moich działań :) Pomagać z głową to moja dewiza :)

Mam troszkę fioła, bo myślę o tych futrzaczkach po ludzku, często się smucę bo wyobrażam sobie co one czują w danej chwili albo co myślą... wiem, wiem tak nie można, ... najważniejsze jednak, że tzw. cele wyższe zawsze wygrywają przy podejmowaniu decyzji :)
Obrazek ANATOLEK [*] 25.03.2000 - 18.02.2015.

Anatolek

 
Posty: 1312
Od: Nie mar 11, 2012 14:07
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 06, 2013 21:39 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Chodzi mi o to, że weterynarze w dobrej wierze i nie biorąc pod uwagę, jaki procent populacji kotów obejmują swoją opieką, mówią że kastracja zwiększa możliwość wystąpienia PNN u kota. Bo ich "grupa kontrolna" kocurów niewykastrowanych przynoszonych regularnie do weta jest - zakładam - znikoma. Jak się ma 3 kocury niewykastrowane w świetnym stanie zdrowia i 12 kocurów wykastrowanych z problemami z nerkami, to często człowiek się nie zastanawia jaki procent populacji kocurów niewykastrowanych jest chory a nie trafił do weta. Albo jaki % kocurów wykastrowanych do nich trafia - przecież często wizyta kastracyjna jest jedyną jaką kocurek zalicza. Nawet domowych - u mojej koleżanki z pracy kocur niewykastrowany zszedł na pnn - jak się połapali, że coś jest nie tak, było takie zatrucie organizmu mocznikiem że mimo kroplówek kocur zszedł z tego świata. Bo może być że to akurat:
3 niekastrowane zdrowe - na 600 niekastrowanych - w tym 60 z pnn i
12 wykastrowane z pnn - na 1200 kastrowanych - w tym 1000 zdrowych.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24232
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro mar 06, 2013 22:46 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Ja doskonale rozumiem co masz na myśli :)
Zupełnie się z Tobą zgadzam, że weterynarze nie mają danych, dzięki którym mogliby ocenić obiektywnie, na przykładzie miarodajnej grupy kotów, jak statystycznie kształtuje się wpływ kastracji na PNN (mówię o relacji kotów domowych do wolno żyjących). Napisałam również o tym, co zaobserwowałam wśród znanych mi kotów, które są pod kontrolą weterynarzy, ale i tych obserwacji nie można traktować jako wymiernych, gdyż obserwowanych osobników jest zbyt mało, aby postawić zdecydowane wnioski.
Nie mniej jednak myślę, że należałoby się uważnie pochylić nad tym problemem i spróbować go zbadać. Tylko czy nie jest to, przynajmniej na tę chwilę, utopijne założenie?
Obrazek ANATOLEK [*] 25.03.2000 - 18.02.2015.

Anatolek

 
Posty: 1312
Od: Nie mar 11, 2012 14:07
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 07, 2013 17:34 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Anatolek pisze:Ja doskonale rozumiem co masz na myśli :)
Zupełnie się z Tobą zgadzam, że weterynarze nie mają danych, dzięki którym mogliby ocenić obiektywnie, na przykładzie miarodajnej grupy kotów, jak statystycznie kształtuje się wpływ kastracji na PNN (mówię o relacji kotów domowych do wolno żyjących). Napisałam również o tym, co zaobserwowałam wśród znanych mi kotów, które są pod kontrolą weterynarzy, ale i tych obserwacji nie można traktować jako wymiernych, gdyż obserwowanych osobników jest zbyt mało, aby postawić zdecydowane wnioski.
Nie mniej jednak myślę, że należałoby się uważnie pochylić nad tym problemem i spróbować go zbadać. Tylko czy nie jest to, przynajmniej na tę chwilę, utopijne założenie?

A propos pnn i kastracji kocurów, mam zupełnie inne dane - od moich wetów.

Otóż kot wolnożyjący, wdający się w bójki, podrapany, z ropniami po tych właśnie kocich bójkach zapada na pnn nawet w dość młodym wieku. Jak wiadomo wszelkie infekcje uderzają w nerki, tak więc sumą wszelkich ropni (infekcji) jest pnn. U pełnosprawnych kocurów obserwuję ją niestety dość często, wcale nie są to stare koty. Najstarszy znany mi wolnożyjący kastrat miał około 17 lat gdy odszedł. Owszem umarł na pnn, ale przyznacie, że w bardzo już podeszłym wieku. Kolejne znane mi kastraty (oczywiście mówię o piwnicznych) żyją już po kilkanascie lat, na pnn nic nie wskazuje.
Tak więc od tej strony patrząc - stanowczo kastrować.

Co do pozycji wśród kotów, bywa różnie. Mnie się wydaje, że zależy to od charakteru kota. Wykastrowany osobnik alfa, raczej nadal będzie osobnikiem alfa. I na to też mam liczne przykłady z obserwacji mojego stadka.

W każdym razie jedno jest pewne - najpierw kocice, jak już wszystkie "wycięte" brać się za kocury.

Z tą kastracją i w jej wyniku pnn - raczej wiązałabym to zjawisko z nadmiarem suchej karmy, nie z kastracją.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw mar 07, 2013 17:57 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

casica pisze:A propos pnn i kastracji kocurów, mam zupełnie inne dane - od moich wetów.

Otóż kot wolnożyjący, wdający się w bójki, podrapany, z ropniami po tych właśnie kocich bójkach zapada na pnn nawet w dość młodym wieku. Jak wiadomo wszelkie infekcje uderzają w nerki, tak więc sumą wszelkich ropni (infekcji) jest pnn. U pełnosprawnych kocurów obserwuję ją niestety dość często, wcale nie są to stare koty. Najstarszy znany mi wolnożyjący kastrat miał około 17 lat gdy odszedł. Owszem umarł na pnn, ale przyznacie, że w bardzo już podeszłym wieku. Kolejne znane mi kastraty (oczywiście mówię o piwnicznych) żyją już po kilkanascie lat, na pnn nic nie wskazuje.
Tak więc od tej strony patrząc - stanowczo kastrować.

Co do pozycji wśród kotów, bywa różnie. Mnie się wydaje, że zależy to od charakteru kota. Wykastrowany osobnik alfa, raczej nadal będzie osobnikiem alfa. I na to też mam liczne przykłady z obserwacji mojego stadka.

W każdym razie jedno jest pewne - najpierw kocice, jak już wszystkie "wycięte" brać się za kocury.

Z tą kastracją i w jej wyniku pnn - raczej wiązałabym to zjawisko z nadmiarem suchej karmy, nie z kastracją.



Z tego wynika, że nie jest tak, iż z definicji kocury po kastracji są odrzucane ze stada, ale również są i przypadki kiedy nie są przyjmowane z powrotem, a przynajmniej nie na dotychczasowych warunkach, co, o czym wszyscy wiemy, w kocim świecie ma ogromne znaczenie.

Faktycznie 17 lat na kota wolno żyjącego to doskonały wiek :)

Dla mnie logicznym jest, że konsekwencją kastracji mogą być nasilone infekcje pęcherza, co w efekcie często prowadzi do PNN. Oczywiście zgadzam się, że innego rodzaju infekcje, ropnie, po walkach, być może po dłuższym czasie, ale również wpłyną na pracę nerek, a w konsekwencji na pnn.

Co do suchej karmy. Jest wiele negatywnych stanowisk na temat jej stosowania, zresztą widać po marnej akceptacji takiej karmy przez koty wolno żyjące, że coś w tym musi być, ale na pewno nie przede wszystkim sucha karma ma wpływ na PNN. Tutaj akurat mogę się wypowiedzieć na przykładzie mojego Kocurka. Anatolek ma 13 lat (wykastrowany w wieku 6 m-cy), nigdy nie jadł suchej karmy, zawsze mokrą i rok temu niestety został zdiagnozowany na PNN.
Obrazek ANATOLEK [*] 25.03.2000 - 18.02.2015.

Anatolek

 
Posty: 1312
Od: Nie mar 11, 2012 14:07
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 07, 2013 19:10 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Anatolek pisze:Z tego wynika, że nie jest tak, iż z definicji kocury po kastracji są odrzucane ze stada, ale również są i przypadki kiedy nie są przyjmowane z powrotem, a przynajmniej nie na dotychczasowych warunkach, co, o czym wszyscy wiemy, w kocim świecie ma ogromne znaczenie.

W zasadzie nieprecyzyjnie się wyraziłam. Mnie zdarzyło się obserwować, że odchodziły od stada młode kocury, najczęściej takie stojące nisko w hierarchii - mam na myśli pełnojajeczne :wink:
W sumie, nie zaobserwowałam takiej sytuacji, że kot nie został przyjęty po powrocie, po pierwszych dniach ogólnego prychania sytuacja wracała do normy. Ale dotyczyło to nie tylko kastracji, ale w ogóle powrotów z lecznicy - pewnie obce zapachy były główna przyczyną takich zachowań. Kastracja żadnego z obserwowanych przeze mnie stad (w ym mojego) nie zdestabilizowała. Dla mnie najwiekszym problemem było zawsze pojawienie się nowego pełnosprawnego kocura. Wtedy zaczynał się poważny problem i totalna destabilizacja.
Anatolek pisze:Dla mnie logicznym jest, że konsekwencją kastracji mogą być nasilone infekcje pęcherza, co w efekcie często prowadzi do PNN. Oczywiście zgadzam się, że innego rodzaju infekcje, ropnie, po walkach, być może po dłuższym czasie, ale również wpłyną na pracę nerek, a w konsekwencji na pnn.

Mnie się wydaje, że te mity o zwiekszonej podatności na infekcje pęcherza pochodzą z czasów (przełom lat 80 i 90) gdy dopiero zaczynały się u nas kastracje na większą skalę. Pamietam, że kastrując mojego kota, tez spotkałam się z taką uwagą weta. Ale w tamtych czasach te zabiegi były rzadkie, o sterylizacji kocic nie wspominajac. I uwierz, znacznie groźniejsze są bójki i ropnie powstałe w ich wyniku, u kotów wolnożyjących oczywiście.
Anatolek pisze:Co do suchej karmy. Jest wiele negatywnych stanowisk na temat jej stosowania, zresztą widać po marnej akceptacji takiej karmy przez koty wolno żyjące, że coś w tym musi być, ale na pewno nie przede wszystkim sucha karma ma wpływ na PNN. Tutaj akurat mogę się wypowiedzieć na przykładzie mojego Kocurka. Anatolek ma 13 lat (wykastrowany w wieku 6 m-cy), nigdy nie jadł suchej karmy, zawsze mokrą i rok temu niestety został zdiagnozowany na PNN.

Wiesz, ja miałam dwa nerkowce, oba domowe, nigdy nie wychodzące, nie jadały suchej karmy. Przyczyną pnn u Puti był ropień, który pękł, a ponieważ była już stara to niestety nerki tego nie wytrzymały. U Dracula prawdopodobnie przyczyną były zapalenia przyzębia. W pewnym momencie zrobił się zbyt stary na zabiegi, a ja nie miałam jeszcze wiedzy pnn, teraz mam i moje postępowanie byłoby inne.
I prawdopodobnie stany zapalne związane ze stanem paszczy są własnie najprostszą przyczyną pnn u domowych kotów.
I tu wszędzie jeste szalenie istotny element osobniczych skłonności. Są koty bez tendencji do narastania kamienia i takie, u których ten proces zaczyna się bardzo szybko. Co do kryształów to też są/mogą być sklonności osobnicze nie związane z kastracją.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie cze 22, 2014 20:30 Prawda na temat kastracji

Przepraszam za może dziwny tytuł, ale na stronie pewnej kociej fundacji trafiłam na pytanie odnośnie kastracji wolnożyjącego kocura. Pewne osoby odradzają to wyjście twierdząc że kotu stanie się krzywda , w sensie że stanie się ofiarą ataków innych kotów, może zostać wyrzucony ze stada ii nie poradzi sobie w życiu na wolności. Zastanawia mnie czy jest to prawda , no bo w sumie koty chyba nie, że tak powiem czują że coś tracą, zwłaszcza że ten kocur jest dorosły i "zaprawiony w bojach". Z własnego doświadczenia wiem że kastrowane kocury bardzo dobrze radzą sobie na wolności, ale może jestem jakaś niedouczona :? ?
Proszę o poważne odpowiedzi i nie linczowanie mnie jeśli źle myślę :roll:
Psy mają właścicieli , Koty służbę

Obrazek............Obrazek
Kotlet ...............................Lola

Mufin 24.XI.2014 [*] Duduś [*] 04.VI.2014 , biegajcie za TM Koteczki

Kot_let

Avatar użytkownika
 
Posty: 242
Od: Czw wrz 12, 2013 8:57
Lokalizacja: Lubelskie

Post » Nie cze 22, 2014 20:34 Re: Prawda na temat kastracji

W dokarmianym przeze mnie stadzie mam jednego kastrata i jednego niekastrowanego plus 4 kotki.
Kastrat rządzi bezwzględnie.
Przed kastracją również był alfa. Nic się nie zmieniło, a to już 4 lata prawie.

jaaana

Avatar użytkownika
 
Posty: 19350
Od: Śro gru 10, 2008 22:03
Lokalizacja: pomorskie

Post » Nie cze 22, 2014 20:41 Re: Prawda na temat kastracji

Hej,

Wydaje mi się, że wszystko zależy od konkretnego przypadku. U nas na terenie pracy mamy 8 kotów wolnożyjących (7 samiczek i 1 kocurka). Wszystkie wykastrowane. Kocur młody (2 lata). W tym roku w okresie rujek zaczęły do nas przychodzić 2 niewykastrowane kocury (o zgrozo z obróżkami, czyli mają gdzieś właścicieli). Może szukały okazji, może przyzwyczajone, że kiedyś kotki na terenie ośrodka były płodne... No i niestety jeden bardzo mocno atakował tego naszego Czarnego. Mimo przeganiania napastników około dwóch miesięcy temu byłyśmy świadkami jak jeden z nich tak bardzo atakował naszego kota, że biedak uciekł w popłochu.

Od tego czasu nasz Czarny pojawia się tylko sporadycznie (najczęściej w nocy), raz wrócił na 3 dni, ale później znów zniknął. Wracając z pracy widziałam go dwa razy na posesji oddalonej od naszej placówki. Wcześniej w towarzystwie wykastrowanych samiczek czuł się świetnie, teraz niestety "przegrał" i się wymeldował :/ Mam tylko nadzieję, że wróci na czas zimy. Nie wiem czy jest to reguła, może to tylko przypadek, ale na pewno jest przykładem, że nie wszystkie kastrowane koty dobrze sobie radzą z konkurencją.

Pozdrawiam

Irmina SM

 
Posty: 311
Od: Wto sty 22, 2013 12:06

Post » Nie cze 22, 2014 21:00 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

Połączylam watki na temat kastracji kocurów wolno żyjących.

NITKA/KARINKA

Avatar użytkownika
 
Posty: 12964
Od: Sob lut 21, 2009 8:41

Post » Pon cze 23, 2014 6:52 Re: Prawda na temat kastracji

Irmina SM pisze:Hej,

Wydaje mi się, że wszystko zależy od konkretnego przypadku. U nas na terenie pracy mamy 8 kotów wolnożyjących (7 samiczek i 1 kocurka). Wszystkie wykastrowane. Kocur młody (2 lata). W tym roku w okresie rujek zaczęły do nas przychodzić 2 niewykastrowane kocury (o zgrozo z obróżkami, czyli mają gdzieś właścicieli). Może szukały okazji, może przyzwyczajone, że kiedyś kotki na terenie ośrodka były płodne... No i niestety jeden bardzo mocno atakował tego naszego Czarnego. Mimo przeganiania napastników około dwóch miesięcy temu byłyśmy świadkami jak jeden z nich tak bardzo atakował naszego kota, że biedak uciekł w popłochu.

Od tego czasu nasz Czarny pojawia się tylko sporadycznie (najczęściej w nocy), raz wrócił na 3 dni, ale później znów zniknął. Wracając z pracy widziałam go dwa razy na posesji oddalonej od naszej placówki. Wcześniej w towarzystwie wykastrowanych samiczek czuł się świetnie, teraz niestety "przegrał" i się wymeldował :/ Mam tylko nadzieję, że wróci na czas zimy. Nie wiem czy jest to reguła, może to tylko przypadek, ale na pewno jest przykładem, że nie wszystkie kastrowane koty dobrze sobie radzą z konkurencją.

Pozdrawiam


Irmina wykastrowany bezdomniak o mniejszej masie i słabszy przegra raczej z dwójką domowych kocurów (karmionych obficiej niż on i to od małego). Bo nawet jak tylko jeden atakuje, to drugi czeka w odwodzie, żeby podjąć atak jak pierwszy zacznie przegrywać. "Nec Hercules contra plures" że nie zacytuję popularnego polskiego przekładu wierszem :wink: . Poza tym młodziak wcześniej nie miał jak się nauczyć walczyć, ale ponieważ jest wykastrowany, tamte zadowoliły się pogonieniem go a nie poraniły go mocno, prawda?
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24232
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pon cze 23, 2014 11:26 Re: Kastracja kocurów wolno żyjących - dyskusja

No masę nasz Czarnuszek miał słuszną muszę powiedzieć :) Jeden z tych domowych nie kastratów na pewno był szczuplejszy :) Czarny nie doznał jakiś wielkich obrażeń, ale niestety został pogryziony w tyłek (ma tam ranę od zębów - jak tylko się pojawia to go smarujemy antybiotykiem) i ogon też ucierpiał :( Bardziej mnie przeraziło to, że pierwszy raz widziałam żeby przy starciu dorosłych kotów jeden (czyli nasz kastrat) posikał się ze strachu!

Mam tylko nadzieję, że do nas wróci. A tego jedno rozbójnika muszę złapać i wykastrować! Ha!

Irmina SM

 
Posty: 311
Od: Wto sty 22, 2013 12:06

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 213 gości