Strona 10 z 11

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Sob lip 06, 2013 20:18
przez miko_bs
Nawet na deszcz chce wylatywać na podwórko:]

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Sob lip 13, 2013 18:02
przez miko_bs
nikt tu nie zagląda? :oops:

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Nie lip 14, 2013 22:42
przez Grosziwo
miko_bs pisze:nikt tu nie zagląda? :oops:


Zagląda !!!
Mam ogromną słabość do burasków :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Emil to musi być super gość :ok:

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Pon lip 15, 2013 7:15
przez meg80
miko_bs pisze:
meg80 pisze:Bardzo zaluje ze nie moge przygarnac Emilka :( On ma taki slodki pyszczek :1luvu: Jak sie sprawuje? Grzeczny jest? :kotek:


teraz ciężko stwierdzić jak z jego charakterkiem, bo tak upodobał sobie bieganie po dworze, że prawie wcale go w domu nie ma. Nieraz o 3 czy 4 nad ranem już zagaduje, że chciałby wyjść i tylko co jakiś czas przychodzi w ciągu dnia sobie pojeść. Dobrze, że na noc wraca. Taki z niego łazik się zrobił:)


Ciekawe czy on zawsze był wychodzący... miko_bs a Ty mieszkasz w spokojnej okolicy? Bo boję się trochę o burasia...

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Pon lip 15, 2013 18:50
przez miko_bs
w spokojnej:) u mnie koty od zawsze wychodziły na dwór, do głównej drogi nie mają daleko więc nie ma się co bać:)

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Pon lip 15, 2013 19:48
przez meg80
miko_bs pisze:w spokojnej:) u mnie koty od zawsze wychodziły na dwór, do głównej drogi nie mają daleko więc nie ma się co bać:)


No to fajowo mają futrzaki :)

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Pon lip 15, 2013 19:50
przez miko_bs
mogą robić co chcą:)

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Nie lip 28, 2013 21:31
przez miko_bs
Dla ożywienia wątku i pobudzenia dyskusji:)

Czy postąpiłam właściwie ocenicie sami, chociaż uważam, że jest wiele nieścisłości w całej sprawie, dlatego postąpiłam tak a nie inaczej. A o co chodzi? A o adopcję Emila, mojego tymczasa.

Dostałam w zeszłym tygodniu w piątek tel. od Justyny, że jest dom dla Emila, znalazła go jedna z pań, która go przyprowadziła do Justyny. Zadzwoniłam do tej pani, wypytałam o wszystkie możliwe rzeczy jakie należy wiedzieć przed wydaniem zwierzaka do adopcji. Po prostu cud, miód i orzeszki. Dom wychodzący, stary typ budowy - dwa wyjścia. Potencjalni adoptujący mają już psa i kota, wiedzą jak sie obchodzić ze zwierzakami, gdyby koty się nie zgodziły to każdy ma swoje wyjście i nie będzie problemu. Ona go zawiezie, itd. Rozmowy z tą pania trwały trzy dni, trzeba się było dopytać o szczegóły, chciałam wyjaśnić parę kwestii, a w niedzielę dostała moją odmowę. A dlaczego?
- brak wizyty PA - jej znajomi(zna ich od kilkunastu lat, zwierzęcia nie skrzywdzą, itd) mieszkają w Czechach
- Ona po kota PRZYJEDZIE we wtorek(tel. miałam w piątek). Bez pytania czy może, czy jestem w domu. Tak się zdarzyło, że akurat we wtorek wyjeżdżałam, więc nie mogłam kota wydać ani porozmawiać i przedstawić charakter Emila. Jej słowa: Ja wiem jaki on jest. Pytanie skąd?(zapaliła mi się czerwona lampka)
- Jeśli mnie nie ma, to przeciez ktoś musi być to jej kota da, ona może nawet w poniedziałek w nocy po niego przyjechać. To nic, że cały dzień spędził by w domu, a on uwielbia dwór.
- Na moje słowa, że kot koło 4 rano miauczy, że chce wyjść usłyszałam, że ja go tak nauczyłam. Super, nie mam co robić tylko budzić się o świcie i z radością koty uczyć wychodzić na dwór o tej porze.
- umowa miałaby być spisana na nią. Ona nam zaufała oddając kota, więc my powinniśmy jej zaufać
- stwierdziłam,że mogę osobiście zawieźć kota, bo mam trasę w tamta stronę, niech tylko poda adres, to stwierdziła, że to wykluczone.

To tylko parę spraw, bo tego sporo było. Niby wszystko miało być ładnie i pięknie, ale jej rozkazujący ton i brak chęci podania danych mnie z kolei zniechecił. Może gdyby inaczej to wszystko ujęła, formułowała zdania to Emil byłby już w nowym domku. Ale został i będziemy szukać domku nadal, takiego, który nie będzie anonimowy.

Jeszcze zdjęcie Śpiocha wstawię, jakby ktoś zapomniał jak wygląda:

Obrazek

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Nie lip 28, 2013 22:09
przez Cindy
Jesli moge sie wtracic :roll: to bardzo slusznie postapilas :1luvu:

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Nie lip 28, 2013 22:10
przez Blekitny.Irys
Zapaliła mi się czerwona lampka.
I nie chodzi tutaj o kategoryczny ton, czy o takie lub inne formułowanie myśli.
Kot został potraktowany jak rzecz - miałby być cały dzień w domu, " nauczyłaś" go wychodzenia o 4 rano poprzedzonego miaukiem ( być może Pani zaczęłaby go oduczać ), nieliczenie się z Twoim czasem i planami.
Brak wizyty PA, niepodanie adresu - przecież każdy chyba by się ciszył, że kot zostanie dowieziony.
I ta umowa adopcyjna...
Coś mi tu nie pasuje.
Nie, to nie byłby dobry dom.

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Nie lip 28, 2013 22:20
przez Grosziwo
Bardzo słuszna decyzja :ok:

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Pon lip 29, 2013 12:55
przez marysienka
Dobra decyzja :ok:

Sliczny Emilek :1luvu: nadal Domku szuka :!: :!: :!:

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Pon wrz 09, 2013 21:46
przez marysienka
Co slychac u Emila :?:

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Wto wrz 10, 2013 15:57
przez miko_bs
U Emilka w porządku, póki jest ładna pogoda to lata po dworze, ciężko go namówić na powrót, ale mamy swój sposób, żeby go zawołać:D(kiełbaski dla kotów z Lidla są rewelacyjne)

Re: ZWYKŁY BURY KOT, BEZ DOMU I BEZ SZANS ..... TYCHY :(

PostNapisane: Pon wrz 16, 2013 21:36
przez miko_bs
Dzisiaj nasz śliczny burasek dostał mnóstwo karmy mokrej i suchej a wszystko dzięki Justynie:)