Kasa na sterylki załatwiona z urzędu miasta - nie wiem, jakim cudem, koleżanka wydzwaniała, tłumacząc, że "to są koty ze szkoły specjalnej" i jakoś dostała na wszystkie 5. Do łapki zatrzaskowej złapała się jeszcze jedna kocica, już ciężarna. Został cwany kocur, który wyżera nie uruchamiając zapadni i jedno "coś", co tylko z daleka się przygląda.
Jedna z nauczycielek stwierdziła: "Wyp... nas z roboty, bo koty łapiemy zamiast dzieci uczyć".
Ale łapią nadal.