Strona 3 z 4

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 9:36
przez Hana
Anja pisze:Wspolczuje Wam ogromnie :cry: .
Dobrze, ze napisaliscie o tym aspekcie, bo sporo ludzi ma bledne wyobrazenie, ze hodowla to sama radosc, przyjemnosc i na dodatek fura pieniadzy. Za to nie wiedza ile kosztuje to wyrzeczen, wysilku, opieki, fachowej wiedzy, ogromu milosci (ktora trafia gdzies miedzy ludzi pod postacia kochanego maluszka) i niepokoju, a takze smutkow kiedy dzieje sie cos niedobrego.
Trzeba byc naprawde silnym psychicznie i fizycznie (rowniez) zeby sprostac tej odpowiedzialnosci i za Was podziwiam, Hodowcy.

Aż zacytowałam całość...
Podpisuję się pod postem Anji.

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 10:38
przez Nigra
Podpisuje sie pod tym co napisala Anja rowniez

Szkoda kotkow :(

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 12:42
przez Ofelia
Hodowla to radość? Anja, co Ty ;) Jeśli się traktuje to jako biznes to może i tak, ale jeśli ktoś kocha koty to... nie wiem, ja bym nie mogła. Wyadoptowałam trochę kotów i zawsze był strach (no, oprócz kotów, które trafiły do forumowiczów).
Nigdy nie wiadomo co się stanie, jacy to ludzie i czy nagle coś im nie odbije. Szczerze mówiąc... boję się dowiadywać co z kotami, które ode mnie wyszły :(
Zawsze mowiłam o uchylnych oknach!!!

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 14:50
przez olgaII
[quote="kinus"]Zaplata za kota gwarantuje mu choc w jakims procencie, ze gdy kotek w jakis sposob zacznie przeszkadzac, wlasciciel bedzie mu szukal innego domu chocby dla pieniedzy. To smutne, ale to taka gwarancja, ze kot nie znajdzie sie na smietniku :(

a i tak czasem sie znajduja...

Nie uważam tak: ktoś, kto decyduje się na drogie rasowe zwierzę robi to albo ze snobizmu, albo z zamiłowania. Snob wyrzuci i zaniedba zwierzaka bez względu na cenę, wystarczy że zmieni się moda. Miłośnik być może wyłoży kilkuletnie oszczędności i będzie się kotem opiekował absolutnie wzorowo, ale to nie pieniądze mają na to wpływ tylko jego stosunek do zwierzaka. Tak samo dobrze potraktuje jakąś kocią sierotę. Wydaje mi się, że nie ma pośrednich sytuacji.
Marzę o rasowym kocie, mam nadzieję, że któregoś dnia to marzenie się spełni i do mojego domu domu zawita wyczekana i wyśniona birmańska piękność.
Ale nigdy nie będzie traktowana lepiej niż moje koty dachowe tylko dlatego, że kosztowała jakąś niewyobrażalną sumę. Kocie serce, koci brzuszek i kocia miłość jest taka sama za kilka tysięcy złotych jak i za symboliczny grosik.

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 15:50
przez Sigrid
OlgaII :ok:

Dokładnie tak myślę :D

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 16:06
przez kinus
Olga - niedawno byly dwie birmanki do kupienia za 900 zl (dwie). Co jakis czas ktos wlasnie oglasza, ze odda za symboliczna kwote. Ta symboliczna kwota to ok 400 zl zazwyczaj. Czasem zdarzaja sie takie sytuacje, jak alergie, urodziny dziecka, ktorego zwierzak nie akceptuje, wyjazdy do miejsc, gdzie kota wziac nie mozna.

To sa wlasnie te posrednie sytuacje.

Swiat nie jest czarny ani bialy, jest szary. I nie wszyscy traktuja koty tak, jak ja czy Ty. Sa ludzie, ktorzy traktuja koty jak koty, zwierzeta, ktore sobie zyja obok i same sie generalnie soba zajmuja. Nie przejmuja sie ich losem tak, jak my. Nie zabezpieczaja okien, puszczaja koty wolno, bo maja duzy ogrod, a przeciez kot normalnie lazi po ogrodzie, wiec co w tym dziwnego? Takich ludzi jak my (majacych kota na punkcie kota) jest naprawde nikly procent.

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 16:07
przez Skarb
Nie muszę chyba pisać jak bardzo mi żal tych kotków :(

Mogę za to wypowiedzieć się jako posiadaczka rasowej kotki. Mamy rasową kotkę wyłącznie dlatego, że ja ogromnie marzyłam o kocie:P rudym, albo biało burym. Niestety TZ za żadne skarby świata nie dawał się namówić, bo mamy psa, małe mieszkanie itd...Ale ja przebiegła jestem :twisted: Zaciągnęłam uparciucha na wystawę i spodobała mu się kotka burmańska (która zresztą na niego prychała :lol: ) Czym prędzej wzięłam się więc do dalszego namawiania i urabiania aż się zgodził ale tylko na taką jaka mu się spodobała :roll: Mi było właściwie wszystko jedno, byle by miauczało i mruczało, więc szybciutko odnalazłam hodowlę i zbiegiem okoliczności akurat lada dzień spodziewali się kociaków. Zarezerwowałam Daisy i wpłaciłam zaliczkę zaraz po jej urodzniu, bez oglądania kociaków (tak bardzo jej pragnęłam). Przez kolejne 3 miesiące oczekiwania zbierałam kasę na kociątko i utrzymywałam kontakt ze wspaniałymi hodowcami mojej malutkiej.
Jednak mimo swojego pochodzenia nie jest specjalnie wyróżniona, psa mamy bez papierów a tak samo o niego dbamy. Jedzą mięsko i dobre suche karmy, gdyby to był zwykły "europejczyk" to miałbyu nas dokładnie tak samo.
Jednak hodowczyni opowiadała nam również o kotce która trafiła w nieodpowiednie ręcę :evil:
O tym jak zwierzę będzie miało w nowym domku decyduje stosunek i miłość nowego właściciela do zwierząt a nie pieniądze.

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 16:15
przez olgaII
Kinus masz rację :)
Świat nie jest czarny ani biały, może rzeczywiście podeszłam do sprawy nieco skrajnie. Pisząc mój post mam na myśli nabywców kotów rasowych, czyli rodowodowych i drogich. Nie wzięłam też pod uwagę sytuacji losowych opisanych przez Ciebie, bo często ludzie tacy wyłażą ze skóry aby znaleźć ulubieńcom dory dom, rozstanie jest przymusowe i niezawinione przez nikogo. Oni na pewno zakwalifikowaliby by się do tych "mających kota na punkcie kota", a przynajmniej wielu z nich.
Co do tych, którzy mają koty obok siebie: nie sądzę żeby namyślili się na kupno takiej drogiej "zabawki" jak rasowy kot, chyba że z myślą o zysku. Al;e tzw. "rentowność" hodowli rasowych kotów to już zupełnie inny temat ;)

PS: co do birmanek - serce mi się kroiło, ale nie mogę sobie pozwolić w tej chwili na kolejne dwa koty w domu :(

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 16:40
przez kinus
olgaII pisze:Co do tych, którzy mają koty obok siebie: nie sądzę żeby namyślili się na kupno takiej drogiej "zabawki" jak rasowy kot, chyba że z myślą o zysku. Al;e tzw. "rentowność" hodowli rasowych kotów to już zupełnie inny temat ;)


Sek w tym, ze wlasnie nie. Jeden przygarnie kota, drugi kupi na gieldzie, trzeci kupi w hodowli, bo taki mu sie podoba, a go stac. Sama mam takiego "znajomego", ktory ma ruska i dopiero wlasnie tego kota puszcza na smyczy, bo go troszke kosztowal....no moze troszke wiecej niz jeden obiad :evil: czasem dostaje maile z zapytaniem - wlasnie od takich ludzi tez. Dlatego pisalam wczesniej, ze wazne jest wyczucie czlowieka. Ja wiem (nie wiem skad, ale wiem czasem od razu), ze danej osobie kota bym nie sprzedala, a niektorzy pytajacy sa bardzo pozytywnie odbierani. Czasem maile wystarcza, zeby sie przekonac, czasem telefony, czasem osobisty kontakt. Kiedys byla mowa o Canisie, o tym jakie tam sa warunki. Kilka osob z forum mowilo, ze nie spelnilo warunkow i nie dostalo kota stamtad. Dlatego uwazam, ze nie mozna przesadzac z wymaganiami, ale tez nalezy prowadzic edukacje przyszlych wlascicieli kotkow - jak np ta z pseudohodowlami u nas albo zabezpieczeniami.

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 16:49
przez olgaII
Sek w tym, ze wlasnie nie. Jeden przygarnie kota, drugi kupi na gieldzie, trzeci kupi w hodowli, bo taki mu sie podoba, a go stac. Sama mam takiego "znajomego", ktory ma ruska i dopiero wlasnie tego kota puszcza na smyczy, bo go troszke kosztowal....no moze troszke wiecej niz jeden obiad :evil: czasem dostaje maile z zapytaniem - wlasnie od takich ludzi tez.


Teraz wyprowadza go na smyczy, a jak mu się znudzi to co z nim zrobi? Też mam wrażenie że takich ludzi jest wielu, ale to nie gwarantuje że kot z powodu swojej ceny będzie miał dożywotnio zapewnione dobre warunki

Dlatego pisalam wczesniej, ze wazne jest wyczucie czlowieka. Ja wiem (nie wiem skad, ale wiem czasem od razu), ze danej osobie kota bym nie sprzedala, a niektorzy pytajacy sa bardzo pozytywnie odbierani.


Otóż to. Ja tez bardzo się boję, że nie spełnię wymagań hodowcy i nie będę mogła nabyć od niego kota, więc tym bardziej staram się przygotować. Tak zresztą robi wielu ludzi. A swoją drogą nie kupiłabym kota od hodowcy któremu jest dokładnie wszystko jedno dokąd idzie jego przychówek...

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 16:54
przez kinus
olgaII pisze:Otóż to. Ja tez bardzo się boję, że nie spełnię wymagań hodowcy i nie będę mogła nabyć od niego kota, więc tym bardziej staram się przygotować. Tak zresztą robi wielu ludzi. A swoją drogą nie kupiłabym kota od hodowcy któremu jest dokładnie wszystko jedno dokąd idzie jego przychówek...


Nawet nie wiesz, jak sie milo czyta takie slowa :)

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 17:18
przez olgaII
kinus pisze:Nawet nie wiesz, jak sie milo czyta takie slowa :)



ooooo, dziękuję :oops: :)

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 20:09
przez zuza
Jasper pisze: Większosć ludzi kupujących kociaki dba o nie. Tym bardziej dba im więcej taki kociak kosztował. Im więcej musiał za niego zapłacić. Trochęto przykra sprawa, ale taka jest prawda.Jesli wydało siena kota kupę kasy i w dodatku musiało siętę forse odkładać i rezygnować z innych przyjemności, by kota kupić, w tedy na takiego kota bardziej się uważa. Bardziej się go pilnuje i co najważniejsze nie pozbywa sięgo tak łatwo. CO nie znaczy oczywiscie, ze go się lubi czy kocha.

8O
Jakos nie potrafie sie z tym zgodzic. Wiele tu przykladow na forum walki o zycie i zdrowie kotow, ktore nie kosztowaly nic przy adopcji.
Kota sie albo szanuje albo nie. I nie jest to kwestia pieniedzy. A jak ktos o kota dba, bo za niego zaplacil to moim zdaniem sie w ogole na opiekuna zywego stworzenia nie nadaje...

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 20:22
przez Beata
zuza pisze:
Jasper pisze: Większosć ludzi kupujących kociaki dba o nie. Tym bardziej dba im więcej taki kociak kosztował. Im więcej musiał za niego zapłacić. Trochęto przykra sprawa, ale taka jest prawda.Jesli wydało siena kota kupę kasy i w dodatku musiało siętę forse odkładać i rezygnować z innych przyjemności, by kota kupić, w tedy na takiego kota bardziej się uważa. Bardziej się go pilnuje i co najważniejsze nie pozbywa sięgo tak łatwo. CO nie znaczy oczywiscie, ze go się lubi czy kocha.

8O
Jakos nie potrafie sie z tym zgodzic. Wiele tu przykladow na forum walki o zycie i zdrowie kotow, ktore nie kosztowaly nic przy adopcji.
Kota sie albo szanuje albo nie. I nie jest to kwestia pieniedzy. A jak ktos o kota dba, bo za niego zaplacil to moim zdaniem sie w ogole na opiekuna zywego stworzenia nie nadaje...


To moze tak: sa ludzie, ktorzy b. dbaja o koty, jesli za nie duzo zaplacili; sa i tacy, ktorzy duzo zaplacili, ale nie dbaja - sa ponad to, niezaleznie od sytuacji finansowej. Bo mysle, ze sytuacja finansowa niewiele ma tu do rzeczy - albo ktos dba, albo nie :D , i nie ma znaczenia ILE jest w stanie wydac na opieke nad kotem i jego leczenie - robi to, co MOZE w swojej sytuacji. Niektorzy nie robia nic. Na pewno sa ludzie, ktorzy maja koty rasowe i karmia je np. karma z supermarketu, bo tak latwiej przeciez :? .

Sa tez tacy, ktorzy wydaja krocie na opieke nad dachowcem, i tacy, ktorzy wydaja niewiele (opcja nie przejmujaca sie kotami w ogole, nie mowiac o dzialaniu na ich szkode, wolalabym sie nie zajmowac :evil: ). I znowu - zalezy to od woli danej osoby, niekoniecznie od jej statusu finansowego. Status finansowy okresla jedynie, co opiekun moze zrobi bez wiekszych trudnosci, nic wiecej. Jesli to wystarczy to super. Jesli nie - dalej pojda tylko Ci, dla ktorych kot jest czlonkiem rodziny i sa sklonni dla niego sie nawet zapozyczyc....

Tak ja to widze, moze sie myle...

PostNapisane: Wto maja 18, 2004 20:58
przez Druidess
ale przykro...... :cry: