» Wto lip 30, 2013 17:06
Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(
Cóż mogę odpisać... Nie jestem specjalnie stara (mam 30 lat), ale dobrze pamiętam, co robiłam mając lat 12 czy 14 i teraz dziwię się, jak mogłam być wtedy tak głupia/nierozsądna/nierozważna... Zmierzam do tego, że pewne rzeczy po prostu wiążą się z niefrasobliwością wieku dojrzewania. Zabrakło Ci wyobraźni, która wyostrza się w miarę doświadczania różnych, często traumatycznych, przeżyć. Ot, uczymy się na błędach. Mało to odkrywcze i mało pocieszające, wiem. Szkoda, że pewne nauczki są okupione życiem ukochanej istoty. Miesiąc przed śmiercią byłam ze Stigiem u weta na rutynowe szczepienie. Po dziś dzień nie mogę sobie darować, że nie KAZAŁAM wetowi na MOICH OCZACH zdezynfekować stołu, na którym kładł "pacjentów". Zaufałam, że zrobił to wcześniej. Nie mogę sobie darować, że nie wiedziałam, żeby NIE WAŻYĆ kotów na wadze w przychodni, na której aż kłębi się od rozmaitych zarazków, przyniesionych przez inne zwierzęta. Nie mogę sobie darować, że nie poszłam ze Stigiem do weta rano, kiedy przez głowę mi przeszło, że coś mało jest dziś aktywny, tylko dopiero wieczorem, kiedy zaczął bardzo ciężko oddychać. I tak mogłabym wymieniać.
Stiguś śni mi się czasem w nocy. Kiedy żył, śniło mi się, że mi ucieka, że go gubię, że dzieje mu się krzywda. Teraz widzę go przeważnie we śnie spokojnie siedzącego gdzieś i cieszę się jak głupia myśląc "A więc on nie umarł!" Chciałabym się pocieszać, że to jakiś "znak z zaświatów", ale wiem, że to tylko pobożne życzenie mojego złamanego serca i umysłu, który do tej pory nie może zrozumieć, że już go nigdy więcej nie zobaczę.
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.