Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 30, 2013 12:07 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Babsy- czas, po prostu czas...

Moje pierwsze pytanie też brzmiało: czy mogłam przewidzieć, mogłam zrobić więcej?
Weterynarz twierdził, że nie. Nawet gdybym wiedziała od narodzin kota.
U niego też "choroba" była bezobjawowa, aż nagle miauknął, dostał biegunki,zwymiotował i padł. I w takim stanie krytycznym prawie nie oddychając trafił do weta gdzie od razu poszedł na stół bo żeby mu podać kroplówkę musieli ciąć łapę (żyły się zapadły).
Ale chcieli,starali się, wyprowadzili go wtedy...
Dali nam tydzień aby się pożegnać i walczyli do końca.

Czasem nie da się nic zrobić.
Czasem nie widać objawów.
Wiesz że w XXI wieku ludzie w szpitalu nadal umierają na grypę bo rozwijały się powikłania po cichu, a potem nie dały się opanować?

Nie miej wyrzutów, myśl o kocie ciepło.
Ściskam!
Sadysta Zabrza cd http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=160149
Tona karmy dla schroniska !! http://www.youtube.com/watch?v=YMw8lsfOxzU
Obrazek Julian [*] (13.02.14) i Rysia Obrazek Sara [*] 17.09.2013

Ventrue1

 
Posty: 417
Od: Pon mar 04, 2013 20:41
Lokalizacja: Łazy k/Zawiercia

Post » Wto lip 30, 2013 12:39 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

teraz to mam 14 lat wtedy mialam 12 i nie chcialam zle dla niej ... mozecie mowic o mnie ze bylam bezduszna i wgl.. ja sie z tym zgodze, a co do duszy kota wlasnie mi chodzilo ze wiem ze fizycznie tego nie poczula ale moze jak to sie mowi ze po smierci mozg "zyje"jeszcze przez ok 3 h.. i mi chodzi ze moze jakos no nw psychicznie to poczula :( bo ze to juz 2 lata a nadal rycze za bonka :( a szczerze niech najlepiej bol pozostanie... po to przyszedl abym pamietala ze miala zly koniec przeze mnie :( a co do stigusia ( dobrze napisalam?) to on przynajmniej czul ciebie w ostatnich chwilach swojego zycia... :( a bonka skostniala nie byla bo mialam 2 chomiki i oba jak zdechly byly twarde i zimne a ona mimo nawet lodowatego wiatru i wgl byla miekka i cieplutka do dzis to pamietam... boze wszystko bym dala by ona powrocila :(

olciiaa23

 
Posty: 5
Od: Pon lip 29, 2013 23:53

Post » Wto lip 30, 2013 17:06 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Cóż mogę odpisać... Nie jestem specjalnie stara (mam 30 lat), ale dobrze pamiętam, co robiłam mając lat 12 czy 14 i teraz dziwię się, jak mogłam być wtedy tak głupia/nierozsądna/nierozważna... Zmierzam do tego, że pewne rzeczy po prostu wiążą się z niefrasobliwością wieku dojrzewania. Zabrakło Ci wyobraźni, która wyostrza się w miarę doświadczania różnych, często traumatycznych, przeżyć. Ot, uczymy się na błędach. Mało to odkrywcze i mało pocieszające, wiem. Szkoda, że pewne nauczki są okupione życiem ukochanej istoty. Miesiąc przed śmiercią byłam ze Stigiem u weta na rutynowe szczepienie. Po dziś dzień nie mogę sobie darować, że nie KAZAŁAM wetowi na MOICH OCZACH zdezynfekować stołu, na którym kładł "pacjentów". Zaufałam, że zrobił to wcześniej. Nie mogę sobie darować, że nie wiedziałam, żeby NIE WAŻYĆ kotów na wadze w przychodni, na której aż kłębi się od rozmaitych zarazków, przyniesionych przez inne zwierzęta. Nie mogę sobie darować, że nie poszłam ze Stigiem do weta rano, kiedy przez głowę mi przeszło, że coś mało jest dziś aktywny, tylko dopiero wieczorem, kiedy zaczął bardzo ciężko oddychać. I tak mogłabym wymieniać.

Stiguś śni mi się czasem w nocy. Kiedy żył, śniło mi się, że mi ucieka, że go gubię, że dzieje mu się krzywda. Teraz widzę go przeważnie we śnie spokojnie siedzącego gdzieś i cieszę się jak głupia myśląc "A więc on nie umarł!" Chciałabym się pocieszać, że to jakiś "znak z zaświatów", ale wiem, że to tylko pobożne życzenie mojego złamanego serca i umysłu, który do tej pory nie może zrozumieć, że już go nigdy więcej nie zobaczę.
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 30, 2013 18:44 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

ale wiesz ze tak powiem jak jestwes starsza to moze nie masz takich wyrzutow ja do dzis dzien nie moge sobie wybaczyc co robilam jej, jaka bylam dla niej chamska i ... ze ja wtedy wypuscilam a najgorsze jest to ze jak wyszlam wtedy zobaczyc czy to ona to jak byla wielka plama krwi to dalej byly slady jakgdyby ona sie obracala i ktos zamiast jej pomoc po prostu odlozyl ja na miejsce gdzie nie bylo auta i dalej pojechal :( na nastepny raz dam jej zdjecie :(

olciiaa23

 
Posty: 5
Od: Pon lip 29, 2013 23:53

Post » Wto lip 30, 2013 19:17 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Wiek nie ma nic do wyrzutów, wierz mi. Możesz jedynie się pocieszać, że przecież nie zrobiłaś tego specjalnie, tzn. nie wypuściłaś kota z domu w myślą/nadzieją, że mu się coś stanie. To był wypadek. To KTOŚ go zabił, nie TY. Gdybyśmy mieli zdolność przewidywania przyszłości, zapewne nie zrobilibyśmy w życiu wielu rzeczy. Ty nie wypuściłabyś kota, ja wybrałabym innego weta, itp. Niestety, przewidywać przyszłości nie umiemy i przez to dzieją się różne rzeczy, w tym przykre, straszne, katastrofalne... Co na to poradzić? Nic, nic się nie da, takie jest życie. Ja wiem, że śmierć zwierzęcia, które tak strasznie kochałam, jest niepotrzebna, głupia i niesprawiedliwa, ale- że tak powiem- świata, natury to nie nie obchodzi. Ot, tak toczy się życie, codziennie na świecie mają miejsce tysiące przypadków niepotrzebnych śmierci.

Wybaczysz sobie pewnie z czasem, albo inaczej- z czasem ból osłabnie. Jedynym sensownym wyjściem z sytuacji teraz, jest wyciągnięcie z tego wydarzenia lekcji na przyszłość, żeby śmierć Bony nie poszła na marne. Otóż od tego momentu z pewnością będziesz lepiej opiekowała się Swoimi zwierzętami. Ja nauczyłam, się, że nic nie jest mi dane na zawsze i powinnam spieszyć się kochać zwierzęta, bo tak niespodziewanie odchodzą...
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 30, 2013 20:15 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

olciaa wyrzuty sa i beda. Wtedy gdy wywalilam psa na dwor, a potem nie wpuscilam go do domu też bylam na niego zla - a mialam wtedy tyle lat co ty teraz. piszesz, ze do dzis nie mozesz sobie wybaczyc - nie dziwi mnie to. Bledow w zyciu popelnia sie wiele i gdy sa to bledy, ktore kosztuja ukochane zwierze zycie - boli to bardzo. Raz wypuszczenie w zlym miejscu o zlym czasie, innym razem bedzie sadzenie, ze nie zrobilo sie wszystkiego w celu ratowania. A czasem bedzie sie przezywalo istne koszmary. Im bardziej jest sie ze zwierzeciem zwiazanym tym bardziej przezywa sie jego odejscie - tym bardziej gwaltowne. tym bardziej, gdy istnieje zludzenie, ze cos mozna bylo jeszcze zrobic. Umarlo mi juz wiele zwierzat - zawsze pozostaje uczucie, ze moze cos jeszcze mozna bylo zrobic. Nawet gdy ma sie pelna swiadomosc, ze tak naprawde nie bylo szans.

W zeszlym roku umarlo mi szesc zwierzat - trzy z nich nie mialy szans (nowotwor pluc, pekniety nowotwor sledziony + niewydolnosc serca + potworne zwyrodnienia w kregoslupie, starosc + niewydolnosc nerek i serca) trzy pozostale... w teorii tych trzech smierci mozna bylo uniknac. W teorii - jednym byla swinka morska - adoptowana z fundacji wraz z druga swinka - ta druga po 4 latach wspolnego zycia bez najmniejszego cienia konfliktu zagryzla towarzysza... drugim byl krolik - nie miniaturka - hodowlany. oswojony tak, ze chodzil za czlowiekiem, domagal sie pieszczot, czy przekasek itp. Miala dwa lata - akurat nie bylo mnie w domu na noc - wieczorem gdy wychodzilam bylo wszystko w porzadku, rano matka znalazla ja martwa - COS przebilo jej zoladek, przepone i oplucna. Nie udalo sie znalezc tego czegos.tylko skutki. Trzeci byl pies - W nocy zdarzylo mu sie zwymiotowac, nastepnego dnia glodowka + podstawowe leki. kolejny dzien - juz wterynarz, bo stan psa sie pogarszal. trzeci dzien - nie wymiotowal, troche zjadl, ogolnie lepiej sie poczul. czwartego dnia rano umarl. Mozna bylo tego uniknac - ów drugi dzien, gdy bylismy u wterynarza byl ostatnim, gdzie mozna bylo cokolwiek zrobic - a tym cokolwiek byla ciezka operacja z rokowaniem watpliwym. Tyle, ze nikt nie jest jasnowidzem, a przy objawach sugerujacych, ze pies mogl sie czyms przytruc zaden lekarz na dzien dobry nie wrzuca psa na stol operacyjny (przyczyne znalazlo sie dopiero w trakcie sekcji)...

Iras

 
Posty: 181
Od: Śro wrz 13, 2006 11:32

Post » Wto lip 30, 2013 22:39 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

boze gdy szlam dzis wieczorem z ojcem i moja sunia zaczelam temat (pierwszy raz od czasu smierci bony ) czy jak on ja pochowal tomczy boncia byla sztywna i zimna on powiedzial ze tek a ja mowie ze jak dotykalam bonke ostatnie razy to ona byla jeszcze cieplutka i miekka i zapytalam z wielkim bolem i jedwie siemprzelamalam by nie plakac czy jest moze mozliwosc ze ostatnie poglaskanie poczula... bo mowi sie o ludziach ze jak umra to mozg zyje przez ok.3h i zapytalam czy u bony byla taka mozliwosc on powoedzial ze tak ze raczej fizycznie nie poczula ale jako ze ktos przy niej jest i moze rozpoznala ze ja i ze ktos ostatnie sekundy przy niej jest :( prawoe ze plakalam :( tyle ze jak ona byla to nie lubilam jej bo wszystkie kol mialy male kociaki a ja taka stara kicie i bylam zla ze kociaka nie moge miec ale teraz tego zaluje :( boze jedyne co to ciutenke pocieszylo by mnie tomze mogla poczuc ze bylam przy niej :( boze czemu ja zabrales :(jakby samochod nie mogl potracic mnie mose skonczyloby sie zlamaniem nogi czy reki a bonka by zyla :( teraz jak mam nowego kota to na kazdym kroku staram sie mu okazac milosc ... a tato mowi ze kota w domu cale zycie nie utrzyma i i tak kiedys go wypuszcza ja juz nic nie mowilam bo chcialam powiedziec ze po tym co bbonie sie stalo nkgdy nie wypuszcze terazniejszego kota ( a wglmto syjam wiec przy pierwszej lepszej okazji ktos go zabierze ;/) ale jedyne co to poruszylam ustami moze z cichym dzwiekiem i od razu po tym zaczelam po cichu plakac :(

olciiaa23

 
Posty: 5
Od: Pon lip 29, 2013 23:53

Post » Sob sie 03, 2013 19:35 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Minęło kilka miesięcy a ja nadal mam wyrzuty sumienia. No i tęsknię. Nie mogę sobie wybaczyć, że nie wzięłam dnia wolnego i nie siedziałam przy niej w szpitalu :( Wiedziałam, że będzie zestresowana, ale nie myślałam, że aż tak, że skończy się to śmiercią! O jaka byłam głupia i naiwna, rany! Mam tylko nadzieję, że czuła moją obecność w ostatnich chwilach. Wiedziałam, że może nie przeżyć, ale nigdy nie pomyślałabym, że odejdzie w ten sposób... Często mi się śni, a gdy widzę podobnego do niej kota to myślę, czy może jej dusza nie powędrowała gdzieś indziej i tkwi w jakimś innym kocie. Zanim ją pochowałam, obcięłam pęczek jej sierści -trzymam go teraz w szkatułce. Może to głupie, ale daje mi to jakieś takie poczucie, że ona jest przy mnie.
:cry:

smutno_mi

 
Posty: 7
Od: Śro lut 13, 2013 19:17

Post » Sob sie 03, 2013 20:34 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

smutno_mi a może już czas żebyś przelała swoje uczucia na innego potrzebujacego kotka ? Twoja kicia napewno byłaby szczęśliwa ze uratowalas inne kocie istnienie a tyle jest niechcianych i niekochanych kotów którym jedyne co jest potrzebne do szczęścia to człowiek. Pomysl ..uratowanie 1 kota nie zmieni swiata ale napewno zmieni świat tego kota...jesteś bardzo wrażliwa osoba i myśle ze bylabys super domkiem dla jakiejś kociej biedy :)
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Sob sie 03, 2013 22:17 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Smutno_mi, nie spiesz się z wzięciem do Siebie nowego kota. Wiem, że pomaganie innym futerkom w potrzebie jest wspaniałym gestem i z pewnością Ty też dojrzejesz kiedyś do decyzji o wzięciu nowego przyjaciela, ale daj Sobie czas. Ja dałam go sobie za mało. Stiguś umarł w grudniu 2012, a ja już w lutym 2013 miałam nowego rezydenta w domu. Byłam przekonana, że to idealny materiał na nowego najlepszego przyjaciela i- choć futrzak jest przesłodki- to miałam od tamtej pory wiele wahań i mieszanych uczuć. I choć absolutnie nie żałuję, że go mam, to teraz myślę, że jednak powinnam była chyba trochę poczekać. Lepiej, żeby uczucia się uspokoiły...
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 03, 2013 23:45 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Pewnie szukałas w nowym kotku, cech i zachowań Stiga a koty są tak rożne mimo ze wizualnie podobne. Ja uważam ze gdy mjnie trochę czasu który ukoi ból warto pomyśleć czy nie lepiej dać ta miłość biednemu kotu zamiast rozdrapywac rany. Myśle ze smutna będzie wiedziała czy jest na to gotowa
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Nie sie 04, 2013 5:34 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Kot po prostu staje na drodze człowieka i już. Czasem nie daje chwili na zastanowienie, czy się jest gotowym, czy nie. Smutna, myślę o Tobie ciepło.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46713
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie sie 04, 2013 20:28 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Hmm... Nie potrafię podjąć decyzji o wzięciu nowego kotka, choć przyznam się, że przeglądam zdjęcia kotów adopcyjnych. No i podświadomie szukam w nich "bliźniaczki" Kici. To złe nastawienie, bo przecież jej już nie ma i nie będzie. Natomiast serce mi się kraje, gdy widzę, ile jest potrzebujących, samotnych kotków...
ALE: od pewnego czasu zagląda na moje podwórko dziki kocur i ja go dokarmiam :ok: Jest strasznie dziki, chyba nie miał i nie ma swojego domu. Ma klapnięte uszko, więc nazywam go Uszatkiem. Codziennie przychodzi do nas a potem robi jeszcze rundkę po sąsiadach (widziałam jak podjada psu sąsiada jedzenie z miski). Więc być mooooże to początek czegoś nowego... Bo Kicia też przybłąkała się do nas w taki sam sposób i na początku też była nieoswojona (potem okazało się, że ktoś się nad nią znęcał)

smutno_mi

 
Posty: 7
Od: Śro lut 13, 2013 19:17

Post » Nie sie 04, 2013 20:38 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Czas, czas, czas, nic na siłę, bo można zrobić krzywdę sobie oraz nowemu kotu. Jestem na 100% pewna, że jeszcze się dokocisz, tak jak ja, tylko nie staraj się przyspieszać procesu żałoby. Najgorsze, co można zrobić, to szukać poprzedniego kota w ciele następnego. To niesprawiedliwe wobec nowego i bardzo bolesne dla człowieka, a podświadomie się takie coś robi, chcąc ukoić ból i pustkę po tym, który odszedł.

Ja mam, jak już pisałam, nowego przyjaciela od paru m-cy i choć jest on naprawdę kochanym zwierzakiem, po Stigu nadal krwawi mi serce. I bardzo, bardzo mi go brakuje.
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 04, 2013 22:53 Re: Moja Kicia odeszla a ja mam straszne wyrzuty :(

Babsy a masz wątek nowej kochany? Daj linka
Obrazek

Goyka

 
Posty: 5213
Od: Pt mar 14, 2008 10:47
Lokalizacja: Warszawa Bielany

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: agatela, Chanelka, kasiek1510, raksa, Vi i 561 gości