Nie piszę, bo (na szczęście) nic szczególnego się nie dzieje. Prosiu jest w świetnej formie, teraz przy tych pięknych dniach jesiennych dawała popalić jak mały kociak:) Wariowała, szala, gonitwy między tunelami, zwariowane zabawy itd - ja czegoś takiego od dawna nie pamiętam. Cukry też miałyśmy bardzo piękne (teraz ciut się posypało, bo Prosiu nabrał apetytu, zaczęła więcej jeść, to i cukry poszły trochę w górę, ale przynajmniej zmiata jedzenie z miski. Nic to - musimy po prostu dostosować dawki).
Pusiasta zaliczyła epizod urologiczny, w sumie to ja nawet nie wiem, co to było, posikiwanie co pięć minut, ale też w trakcie dzikich wariactw, a ona tak ma, że sika czasami z podniecenia. No, ale skoro na drugi dzień było to samo - poszedł jednak antybiotyk. Brzucho - bez zmian. Niestety, alergia nam się rozszalała, i Pusiec juz nie może jeść żadnego pokarmu bogatego w białko (zaczęło się od uczulenia na tuńczyka, potem doszedł kurczak, a teraz już wszystko). Masakra, bo może jeść tylko w zasadzie jedną specjalną karmę, po wszystkim innym się drapie. Dostaje z nimi szału, bo muszę skrupulatnie chować miski, nie istnieje na tym etapie już nic, co mogłyby jeść razem.
Ale ogólnie jest ok