Dzień dobry! To mój pierwszy post takze prosze o wyrozumiałosc i ewentualne przeniesienie tematu do bardziej odpowiedniego działu.
Adoptowaliśmy kicie z azylu czy jak to nazwać. Ma ponad rok. Przyniesiona do domu zwiała pod krzesło, potem skorzystała z kuwety i zaczęlo się 'nawoływanie kumpli' które trwało od 21 do 4 rano. Potem cały dzień przesiedziała pod szafką, nie było do niej dostępu żeby podstawić jej miseczki czy kuwetę niedaleko kryjówki. Wylazła o 21 i znowu to samo. zastanawiam się czy ktoś miał podobną sytuację i czy udało mu sie oswoić takiego półdzikusa? Czy jeśli kot jest nieprzyzwyczajony do ludzi to potem będzie wchodził sam na kolana i przestanie wyspiewywać serenady? Dodam, że nie je NIC od 3 dni, napiła się tylko wody, nie da się tez złapać a jesli już to posiedzi chwile na kolanach, nawet pomruczy, da sie drapać ale po minucie się wyrywa.