Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 23, 2015 18:43 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Podawaj żelazo. Catosal to wit. B12, ale bez żelaza dużo nie zdziała
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16114
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Czw kwi 23, 2015 20:04 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

A tak na chłopski rozum... czy jest jakaś szansa że to nie białaczka?
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Czw kwi 23, 2015 21:01 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Raczej nie, ale białaczkę można leczyć. Wbrew temu co powiedział Ci pewnie weterynarz to koty z białaczką żyją tak samo długo jak bez białaczki.
AnielkaG
 

Post » Pt kwi 24, 2015 13:14 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Zostaliśmy skierowani do Wrocławia do kliniki dr Hildebranda. Jedziemy w poniedziałek.
Dzisiaj było jeszcze wykonane USG jamy brzusznej, nerki ok, watroba tez w nienajgorszym stanie wizualnym.

Kot jest zestresowany juz ta sytuacja, zamknal sie w "sobie", sporadycznie tez wymiotuje, moze od kroplowek, zgloszone vetowi :(
Dzis jeszcze beda badania kału... pod katem obecnosci krwi i pasozytow... powiem wam czuje sie mega bezradna.

Mam nadzieje ze go z tego wyciagniemy. On ma dopiero 2,5 roku! Nie moze odejsc!
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Pt kwi 24, 2015 16:08 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Poczytałam trochę wasz wątek... jestem tak bardzo przerażona... siedzę i wyję.... a słowo "tęczowy most" wywołuje u mnei atak paniki i płaczu.... mąż mnie pociesza, że nie jest tak źle, że walczymy.... ale ja mam wrażenie że jest coraz gorzej i że będize tylko gorzej... boże tak bardzo nie chcę go stracić.... a co z jego bratem? Jak zostanie sam? Dziś Dixi po powrocie z kroplówki zaszył się w szafie i prawie z niej nie wychodzi. Zawsze gadula, tak dzisiaj jego miałknięcia są ledwo słyszalne... nie umiem sobie z tym poradzić.... boje sięże jest za późno... nawet nasz wet rozkłada ręce... jak to mozliwe... że nikt tego nie wykrył wcześniej??:( Gdzie popełniliśmy błąd.... ja tak nie chce stracić Dixiego.... nie w ten sposób... nie teraz!! :((((
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Pt kwi 24, 2015 20:41 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

AnielkaG pisze:Raczej nie, ale białaczkę można leczyć. Wbrew temu co powiedział Ci pewnie weterynarz to koty z białaczką żyją tak samo długo jak bez białaczki.

Spokojnie.
Kot boi się weta i wyczuwa Twój niepokój, dlatego tak reaguje. Jak wszystko ma w porządku, a tak wygląda, to jeszcze sobie sporo może pożyć.
Hildebrand wydaje się niezłym wetem. Tylko nie strasz kota
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16114
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Sob kwi 25, 2015 9:17 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Dzieki, faktycznie musze troche sie uspokoic. Dalismy mu wczoraj swiety spokoj, pozwolilismy mu sie "zaszyc" i tylko dyskretnie co jakis czas dogladalismy... i wieczorem zaczaj wychodzić i zgadywać.... Mamy wrażenie że teraz to już troche bardziej foch na nas za tego veta. Wczoraj dostał nowa karmę (tak to zwykle animonda) ale nie chce jeść mokrej karmy Royal Gastro, wcina tylko suchą... :( Nie wiem czy mu coś zastępczego podawać? Może ugotowany filet z kurczaka?

Dodatkowo wdrożyliśmy jeszcze kwas foliowy. Powiedzcie mi co z żelazem? to Moge kupić w aptece takie "ludzkie" i mu podawać? Jak tak to w jakich proporcjach? Dixi ma 4,5kg i jest zwykłym dachowcem.

Musze jeszcze przekopać forum w poszukiwaniu jakiejś dobrej kliniki vet na śląsku, w naszych okolicach... .

Powiem wam jeszcze że nie ułatwia mi tego wszystkiego fakt że niebawem będziemy się przeprowadzać (koło sierpnia)... i już na samą myśl że będzie ten stres.... ale niestety nie możemy już z tego na tym etapie się wycofać... :( Macie jakieś rady jak im to ułatwić?

Kurcze wiem że uwałam się jak filip z konopii ale... mam straszny "Panic mode" wziełam urlop w pracy i siedzę z kotem.. :(
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Sob kwi 25, 2015 10:41 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Polecam w pełni "ludzkie" i bez recepty żelazo ChelaFerr BioComplex. Kapsułkę dziennie, najlepiej właśnie w kapsułce nieotwieranej, można dla poślizgu posmarować ją masłem.
Hildebrand jest ok, z tego co wiem, to tez kieruje koty do znajomych specjalistów, jak czuje, że to nie jego specjalność, myślę że w tym sensie można mu w miarę :twisted: zaufać
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16114
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto kwi 28, 2015 23:12 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Do wrocławia nie pojechaliśmy, zbyt wysokie ryzyko, już wyjasniam dlaczego.
W sobotę zmieniliśmy veta, vet doświadczony, długoletni staż, i dobre opinie wśród znajomych i w internecie.
W niedzielę kot dostał leki, było rewelacyjnie 3h... . o 21 ściągaliśmy veta do lecznicy... kroplówka leki i bezsilność
Z niedzieli na poniedzialek Dixie przezyl kryzys. Myslelismy że nie przeżyje nocy... ale walczył i się udało.

W poniedziałek wizyta kolejna kroplówka, antybiotyki i leki.... dały efekt. Kot zaczął jeść. Wprawdzie morfologia z poniedziałku wiadomo jest fatalna, ale widzimy że kolor błonek się poprawia. Języczek z białego zrobił sie różowy. Dixie je, pije wode z suplementami, ochoczo. Dostaje paste regenerujaca + paste na watrobe, kwas foliowy i zelazo.

Nie wpadamy w euforie, bo zdajemy sobie sprawe ze to dzieki lekom... ale Dixie walczy... . Chce zyc... . A my walczymy o niego. Aktualnie Dixi jest w takim stanie że pozwala zachować nadzieję... wiadomo nie szaleje... ale też nie leci nam przez ręce. Dużo odpoczywa, dużo je i dużo pije. Od czasu do czasu robi obchód mieszkania, wrócił do mycia się i czyszczenia.

Walczymy i bedziemy walczyc.

Powiedzcie mi jak to jest z ta bialaczka? Jezeli kot ma 2,5 roku a bialaczke prawdopodobnie dostal w "spadku" po matce.... jest szansa by sie uodpornil? Tak naprawde co teraz z ta bialaczka moze sie stać? Powiem szczerze, przeczytałam tyle wątków białaczkowych że mam mętlik w głowie. A czytanie tych wątków powoduje u mnie napady płaczu... ogrom tragedii mnie powala... . Wierzę że Dixiemu się uda, strasznie się boję ale wierzę że da radę!!
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Śro kwi 29, 2015 0:26 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Mnie się wydaje mało prawdopodobne, że w waszym wypadku FELV to spadek po matce. Musiałby się zarazić jako maluszek, nie zwalczyć wirusa (gdyby go zwalczył, to test byłby negatywny)
Maluszki są bardzo wrażliwe na wirusa i raczej nie przeżywają z nim 2,5 roku.
Ja wcale nie jestem pewna czy kot jest rzeczywiście plusikiem.
Zaleczcie kryzys, podreperujcie odporność i wtedy zbadajcie jeszcze raz, ale testem PCR, może być z krwi.
Test Elisa, którego prawdopodobnie u Was użyto, daje czasem wynik fałszywie dodatni, jeśli badany kot jest akurat chory na coś i w złym stanie (daje też niestety wyniki fałszywie ujemne, jak się trafi w "okno".
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16114
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Śro kwi 29, 2015 2:00 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Mógł dostać od matki, jak najbardziej.
U mnie są dwa plusiki zgarnięte jako 6-8 tygodniowe kocięta we wrześniu 2013.
Najsłabszą koteczkę bardzo ciężko było wyciągnąć, ale od sterylki jest w zasadzie bezproblemowa, brat praktycznie nie chorował (miał tylko mega powiększone węzły), druga dziewczynka (Luna, w domu stałym) nie chorowała w ogóle. Cała trójka jest nieustająco dodatnia (Luna pierwszy test miała ujemny, PCR dodatni, kolejne testy dodatnie - raczej pierwszy test był fałszywie ujemny, nie była latentna).
One nie miały się skąd zarazić poza matką, dopiero zaczynały wyłazić z gniazda.
Jak najbardziej białaczkowce zarażone od matki mogą przeżyć dzieciństwo.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 29, 2015 8:04 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

W niedziele "nowy" wet wykonal ponownie test paskowy (FiV, Felev), rezulat ten sam - felev (+), fiv (-).
Czekamy, jak pokonamy to wszystko to bedziemy robic testy PCR, chcielsmy juz, ale nam odradzono.

Chłopaki nie wychodzą u nas. Mamy je coś od 8 tygodnia. Wiemy ze jako maluszki były wypuszczane. Matka stale wychodząca.... teraz.. jesteśmy mądrzejsi o takie doświadczenie... wiecie jak to jest, zawsze chcieliśmy dwa koty, od razu po ślubie nadarzyła się okazja bo ktoś chciał oddać bo się kotka okociła, no to idealnie.. bracia... nie będziemy ich rozdzielać... w zasadzie nie mieliśmy pojęcia jak groźna jest kocia białaczka. Możemy miec do siebie pretensje ze zaufaliśmy lekarzowi, który szczepiąc ich nie zrobił im testu... nie byliśmy świadomi nawet że taki test powinien być wykonany... . Chuchamy, dmuchamy na nich, zawsze byli i są nadal numerem jeden... są jak nasze dzieci... . Z każdą drobnostką się albo jechało albo się dzwoniło do veta. Kurcze no nawet ten objaw z jakim pojechaliśmy to tak naprawdę nie było nic takiego... nawet wet nie wierzył że test dodatni... test zrobiony na nasze wyraźne żądanie... bo wet mówił że możemy zrobić... żeby wyklczuć a nie potwierdzić...

Mam taki mętlik w głowie, nie wyobrażam sobie jak Pixi mogłby żyć bez Dixiego... i odwrotnie... jestem już na takim etapie że nie mamy siły płakać... wierzymy że będzie dobrze, musi! Chociaż jest ciężko bo nie wiemy co przyniesie każdy następny dzień.
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Śro kwi 29, 2015 8:44 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Koty były szczepione na białaczkę bez testu?
AnielkaG
 

Post » Śro kwi 29, 2015 8:45 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Tak. Na to wychodz ze tak... i możemy mieć tylk odo siebie o to teraz pretensje... ale nie mieliśmy zielonego pojęcia jakie są procedury. Sądziliśmy że weterynarz wie co robi.
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9813
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Śro kwi 29, 2015 9:59 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Białaczki nie wniesiesz na butach do domu. Co najwyżej z kotem nietestowanym lub gdy kot jest/ma być wychodzący.. Jeżeli nie planowaliście dokocenia bez testów ani wypuszczania kocurków na zewnątrz, to w ogóle wet nie powinien Wam proponować tego szczepienia, co najwyżej pouczyć w jakich sytuacjach jest ono zasadne (w razie zmiany zdania przez Was).
Można spytać jak dawno temu były szczepione na Felv?
pwpw
 

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 510 gości