Witam! Od września 2012 dokarmiałam kotkę , która przychodziła przy wejściu do mojej pracy, czekał zawsze o 07:15 na miseczkę jedzenia. Nie podchodziła, ale reagowała na wołanie a potem na imię Szarusia. Po 2 m-cach potrafiła na chwilę przytulić się do ręki, ale nie dawał się pogłaskać. Nadeszła zima i mogłam po świętach zabrać Szarusię do domu. Udało mi się ją złapać gdy dawałam jej jeść/ugryzła mnie i podrapała , ale nie trwało to długo/ . Po przyniesieniu do domu zostawiłam ją w otwartym transporterku , schowała się szybko pod łóżko i tak się chowa od 2 tyg. na szczęście je i pije , szybko znalazła kuwetę. Wchodzę do pokoju, w którym siedzi schowana, rozmawiam, "kiciam" i nic. Próbowałam zajrzeć do niej to "prychnęła". Teraz jest pod fotelem z narzutą ,tak że nawet nas nie widzi . Chodzimy w domu "na palcach" i nie wiemy jak ją oswajać. Nic o niej nie wiem, wygląda na dorosłą i jest piękna szara z białym krawacikiem i skarpetkami, białym na końcu ogonkiem i ma szmaragdowe oczy. Czytałam już porady, by nie patrzeć kotu w oczy, schylać się, podawać smakołyki , ale ona je tylko suche i pije wodę. Kupiłam prep. kocimiętki w aerozolu, myszki zapachowe i na razie nic.
Miałam już kotę w domu przez 4 lata, też dorosłą, przygarniętą ze śmietnika, ale znałam ją 2 lata i szybko się zadomowiła, ale dopiero po 3 latach zaczęła wchodzić nam na kolana , a na ręce nie dała się wziąć, spała z nami i była naszą wielką radością, niestety zachorowała na zapalenie płuc i nie poradziła sobie z infekcją mimo leczenia, odeszła w kwietniu 2012.
Czy coś możecie mi doradzić? Wiem, że każdy kotek jest inny, ale nie chciałabym jej jeszcze bardziej wystraszyć ,a nie wiem jak zdobyć jej zaufanie. Pozdrawiam.