
Moja znajoma znalazła w sobotę leżące na ulicy ciałko kotki.
Zatrzymała się samochodem aby je znieść na pobocze, żeby kolejne samochody po nim nie jeździły.
Okazało się że ciałko... żyje.
Kotka była bardzo blisko śmierci, potrącona przez samochód, uderzona w głowę, leżąca na mrozie, na ulicy.
Ale żyła i miała ogrom szczęścia w tym całym nieszczęściu - że trafiła na Anię.
Szybko trafiła do lecznicy (Multiwet) gdzie udzielono jej pierwszej pomocy, wyrwano śmierci z gardła (kotka była w ciężkiej hipotermii), porobiono badania.
Poniżej wkleję co napisała osoba która koteczce uratowała życie:
Wczoraj po południu znalazłam na drodze potrąconą koteczkę.
Zawiozłam ją do lecznicy. Ma złamaną żuchwę, która była przemieszczona, lecz w
chwili obecnej ma ją nastawioną. Prawdopodobnie ma obrzęk mózgu
(objawy neurologiczne: różna szerokość źrenic) i bezwładną lewą
przednią łapkę, którą powłóczy (prawdopodobnie zerwane nerwy barku).
Na dłoni ma ranę kłutą. Przywieziona do szpitala miała niemierzalna
temperaturę (poniżej 34 stopni).
Kotka okazała się wysterylizowana i zachipowana, ma trzy i pół roku.
Właściciele nie mają środków na leczenie, zaproponowali eutanazję.
Właścicielka mieszka w Warszawie, a kot został znaleziony 40 km od
Warszawy. Właścicielka nie wie jak kot mógł się tam znaleźć.
Po mojej namowie zrzekła się praw do kota.
Jutro kotkę czeka drutowanie żuchwy, a w przyszłości być może
amputacja lewej łapki.
Będę wdzięczna za wszelką pomoc finansową.
Rozpoczęłam leczenie, za pierwsza pomoc i pierwsza dobę zaplaciłam 300 pln.
Każda kolejna doba kosztuje 150 pln. Operacja żuchwy będzie kosztowała 300 pln.
Zdjęcia są zrobione po 20 godzinach w szpitalu - kotka jest już w o wiele lepszej formie niż gdy trafiła do lecznicy - choć jej stan jest nadał bardzo poważny.
Kotka miała zrobione testy na FeLV i FIV - oba negatywne.

W imieniu Ani bardzo proszę o wsparcie finansowe na leczenie koteczki.
Na razie nie szukamy jej domu - przed nią w tej chwili walka o życie, nie wiadomo co będzie dalej - no chyba że ktoś ją pokocha - to proszę o kontakt z Anią - mail poniżej

Najważniejsze by udało się jej maksymalnie pomóc w powrocie do zdrowia - na razie musi być w szpitalu, potem ciepły, bezpieczny kąt na czas rekonwalescencji ma zapewniony.
Ale koszta leczenia będą naprawdę spore i gdyby ktoś z Was miał ochotę koteczkę wspomóc - to ja za Anię ręczę całym sercem.
To mail do niej gdyby ktoś miał dodatkowe pytania: quexiada@gmail.com
Ponieważ na konto leczenia koteczki wpłynęła cała na tą chwilę potrzebna kwota, bardzo wszystkim darczyńcom dziękujemy i wstrzymujemy zbiórkę, kotów potrzebujących jest wiele, a Zara otrzymała od Was ogromną pomoc.
Rozliczenie dotchczasowych wpłat:
(niestety, nie wszyscy darczyńcy podali nicka, tych wymienię z inicjałów i miasta - jeśli ktoś będzie chciał zmiany ich na nicka lub usunięcia tych danych - proszę o informację, od razu to zrobię, nikt nie napisał by sobie nie życzył wymienienia swojej osoby w zestawieniu, więc robię to dla czytelności tegoż rozliczenia, jeśli jednak ktoś chce być wykreślony, to proszę o jedno słowo i z góry przepraszam za samowolkę)
AnnAArczyK - 50 zł
Alienor - 50 zł
Słupek - 40 zł
Mavi - 25 zł
Revontulet - 40 zł
I.Z. (Łódź) - 30 zł
A.J. (Otwock) - 100 zł
Tusia (Łódź) - 50 zł
R.T. (Stalowa Wola) - 200 zł
Kwinta - 100 zł
Kotina (Warszawa) - 100
-------------------------------------
Razem: 785 zł
Dotychczasowy rachunek w Multiwecie: 764.72
Wklejam rachunek z Multiwetu za dotychczasowe leczenie.
Dodatkowe koszta:
- konsultacja neurologa
- kolejne wizyty w klinice, badania krwi, lewatywy, leki