Problemy "wychowawcze"

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 09, 2013 13:14 Re: Problemy "wychowawcze"

Kotów nie wolno bić :( One mają mocno unerwioną skórę i odczuwają ból bardziej niż my.
Ja się drę. Nie piszczę tylko drę "AŁA" - jeśli jest taka potrzeba - zwiewają i koty i TZ ;)
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Śro sty 09, 2013 13:17 Re: Problemy "wychowawcze"

Podróż z 2 transporterami jest uciążliwa ale może możesz zapewnić dochodzącą opiekę? Kogoś, kto w weekend zajrzy raz dziennie, sprzątnie, poda jeść, pomizia? To dobre rozwiązanie na krótkie nieobecności - kot/koty zostają a ty jedziesz :wink:
Nawet na małym metrażu 2 koty się zmieszczą a młody nie będzie tak uciążliwy - teraz nudzi się jak mops :twisted: .

Bicie odradzam, raczej dmuchanie w pyszczek (odpowiednik prychania)

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Śro sty 09, 2013 13:27 Re: Problemy "wychowawcze"

Polecam spryskiwacz. Moja Jaga też lubiła mnie atakować, gdy np. ćwiczyłam sobie na podłodze. Wtedy ja ją wodą i miałam spokój. Teraz jak tylko zobaczę, że się skrada stawiam spryskiwacz obok siebie jako tarczę, a ona wiedząc co to oznacza, odpuszcza sobie.

donkiszotka

 
Posty: 25
Od: Wto wrz 18, 2012 18:01

Post » Śro sty 09, 2013 13:34 Re: Problemy "wychowawcze"

Nie no ja mu raz dałam lekkiego klapsa, takiego że właściwie ręka mi się po prostu po nim ześliznęła. Ja uważam, że nawet nic nie poczuł bo pstryczek bolałby bardziej. Tak czy tak zdarzyło się raz ogólnie miałam wyrzuty sumienia straszne nawet za to.
Alix no niestety moja sytuacja jest dosyć skomplikowana. Moi rodzice mieszkają 120 km od Warszawy, ja ostatnie 7 lat mieszkałam w warszawie i tu mam kilkoro znajomych, ale też nie jakieś zatrzęsienie, a rok temu kupiłam mieszkanie pod Warszawą i nie znam tam nikogo, tzn mam jedną sąsiadkę w moim wieku, ale ona czasem jest taka dziwna, wszystko jej przeszkadza, i nie wiem czy ośmieliłabym się poprosić ją o zajrzenie do kotów. A mój narzeczony obecnie za granica, wraca za pół roku... A nie mogę wymagać, żeby ktoś z moich znajomych jechał do kotów 20 km w jedną i 20 km w druga stronę. Może jak narzeczony wróci to coś wymyślimy...
Słyszałam,że na 2-3 dni można koty zostawić same w domu ale wtedy to Figiel dałby mi popalić jakbym wróciła...
Jak tak piszę to co raz bardziej do mnie dociera, że to on mnie wychował a nie ja jego :(
Nie wiem czy to nuda czy coś innego ale macie rację... jak siedzę z nim w weekend w domu jest zupełnie inny. bawię się z nim w weekendy tyle ile w pozostałe dni ale po prostu z nim jestem, on spi ja się krzątam... i chyba to go cieszy. Jak pracuję on robi się nieznośny, zrobię dla niego dużo ale pracy nie rzucę

Mynia_82

 
Posty: 13
Od: Pt sie 31, 2012 7:42

Post » Śro sty 09, 2013 13:50 Re: Problemy "wychowawcze"

Wiesz tu jest kupa luda i pewnie są takie osoby, które się podejmują opieki nad kotami kiedy ty musisz wyjechać - pewnie nie za darmo, ale poszukaj może znajdziesz. Poza tym może gdybyś się uważniej przyglądała oknom sąsiadów to może by się okazało, że dookoła ciebie mieszka kilku kociarzy ;)
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Śro sty 09, 2013 14:54 Re: Problemy "wychowawcze"

Forumowicze mają rację, za mało Twój kot jest wybiegany - u mnie sprawdza się rzucanie myszek - nieważne dla Lunka jest ich łapanie, lecz biegnięcie za szybko oddalającym się celem. Dobrze się sprawdza kulka z folii aluminiowej lub nawet orzech włoski. I to nie może też być rzucenie ot tak sobie. Trzeba się przyczaić w drugim kącie pokoju lub na korytarzu, lekko zasłonić rzecz, którą się będzie rzucać i poszurać nią. A także obserwować kota, czy już przyjmuje pozycje do polowania, jeśli tak to wtedy można wykonać zamach, a kot leci jak torpeda i niekoniecznie w tym samym kierunku, co lecąca mycha 8)
Poza tym też prawdą jest, że kot Cię sprawdza - jest niegrzeczny (bo robi coś, co wie, że nie powinien), a Ty od razu reagujesz. Ma Twoją uwagę. 0:1 dla Kota. Niestety, ja też niezbyt potrafię ignorować, jak Lunek włazi mi na chybotliwą półkę, ale muszę się tego nauczyć. Wiem jednak jak jest z tym ciężko.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Śro sty 09, 2013 16:04 Re: Problemy "wychowawcze"

Ten wątek też sobie zaznaczę bo mam podobny problem z 8-miesiecznym wykastrowanym wampirkiem - atakuje i gryzie :(
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 09, 2013 16:41 Re: Problemy "wychowawcze"

Mam kotkę syjamską jest kochana :D ale ma napady rzuca się na łydki jak ją głaszczę to obejmuje moje dłonie i je drapie w prawdzie nie mocno lecz nie wiem czy to zabawa czy co? :wink:

Mariola.
Mariola

mariola50

 
Posty: 1
Od: Wto sty 08, 2013 19:06
Lokalizacja: München

Post » Czw sty 10, 2013 9:20 Re: Problemy "wychowawcze"

Mariola mi to wygląda na zabawę ale ja z doświadczenia juz wiem,że takie zabawy się źle kończą...
Przetestowałam dzisiaj ignorowanie:)
O godzinie5:20 otrzymałam pierwszy raz w policzek. Zazwyczaj odsuwałam Fiśka albo coś do niego mówiłam albo go przeganiałam a on wracał jak bumerang:) Ale dziś nakryłam się kołdrą na głowę i spałam dalej. Za chwilę poszły kolejne razy w kołdrę ale ja twardo nic :) Po kilku kolejnych próbach Mr Fi zamruczał niezadowolony i oddalił się w kierunku swego legowiska i nawet jak zadzwonił mój budzik nie zerwał się do mnie :)
Może się uda jeszcze wyprowadzić na ludzi tego mojego kota :)

Mynia_82

 
Posty: 13
Od: Pt sie 31, 2012 7:42

Post » Czw sty 10, 2013 10:42 Re: Problemy "wychowawcze"

Mynia_82 pisze:Mariola mi to wygląda na zabawę ale ja z doświadczenia juz wiem,że takie zabawy się źle kończą...
Przetestowałam dzisiaj ignorowanie:)
O godzinie5:20 otrzymałam pierwszy raz w policzek. Zazwyczaj odsuwałam Fiśka albo coś do niego mówiłam albo go przeganiałam a on wracał jak bumerang:) Ale dziś nakryłam się kołdrą na głowę i spałam dalej. Za chwilę poszły kolejne razy w kołdrę ale ja twardo nic :) Po kilku kolejnych próbach Mr Fi zamruczał niezadowolony i oddalił się w kierunku swego legowiska i nawet jak zadzwonił mój budzik nie zerwał się do mnie :)
Może się uda jeszcze wyprowadzić na ludzi tego mojego kota :)


:ok:
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510, Necz, Szeska, Zeeni i 274 gości