
Figiel niedługo skończy półtora roku i jest... nieznośny. Naprawdę często sporo kosztuje mnie żeby nie dać mu klapsa. Poza wybrykami typu wylanie 5 litrów farby, skakanie z podłogi do żyrandola, wiszenie na nim i spadaniem razem z nim na ziemię, wysypywanie ziemi z wielkiej donicy na podłogę i rozsmarowywanie jej łapami po ścianie, ma też swoje "stałe" bziki. Te akcje, które mu się czasem zdarzają wkurzają ale to są jednorazowe numery natomiast te jego codzienne dokuczanie mi już robi się uciążliwe. Co rano wskakuje z impetem na łóżko siada na oparciu i z całej siły wali mnie łapą w głowę, to jest nawet śmieszne ale do czasu, potrafi wskoczyć mi też od razu na głowę (podejrzewam,że niechcący). Doszło do tego, że jak w weekend chce pospać muszę włączyć tv, wtedy on myśli, że ja już nie śpię i daje mi spokój. To samo jest wieczorem. Ledwo wyłączę Tv lub kompa lub odłożę książkę i zgaszę światło, on momentalnie zrywa się z legowiska (wcześniej śpi sobie słodko) i w ciemności atakuje to co mi spod kołdry wystaje. Ręka, noga, twarz, po prostu rzuca się na mnie i od razu ucieka.
Wiem, że robi to w zabawie a nie złośliwie ale ja w ciągu dnia bawię się z nim i akurat te jego zabawy mi nie odpowiadają. Na razie mieszkamy sami, może dlatego traktuje mnie jak swoją zabawkę... ale niedługo zamieszka z nami mój narzeczony, wkrótce mąż no i liczę na pojawienie się dziecka ale już się boję co to będzie z Figlem. Nie wyobrażam sobie jego z dzieckiem w jednym domu. Chciałabym spróbować przynajmniej coś zadziałać wcześniej bo tez nie wyobrażam sobie oddania go komuś innemu.