mamaGiny pisze:dorzucę się do biedaka -może być do opieki, do keków
alata pisze:Podobnie jak mamaGiny chętnie wyślę parę groszy na leczenie czy pieluszki.
Bardzo Wam dziękuję, jeśli podejmiemy próbę na pewno będziemy zbierać pieniądze na porządną diagnostykę i leczenie.
Biorąc pod uwagę doświadczenia z Uterusem jestem pełna wiary, że gnojka dałoby się wyprowadzić do stanu przyzwoitego. I że te 2-3 miesiące które najprawdopodobniej spędzę jeszcze głównie w domu na to wystarczą. Serce mówi mi "bierz, a potem będziesz się martwić". Ale niestety to jest decyzja, która obciąża nie tylko mnie, ale i KOGOŚ, kto będzie mnie zmieniał w opiece. Dlatego bez dobrowolnej deklaracji takiego zmiennika po prostu nie mogę kota zabrać.
A może jakiś Warszawiak (lub ktoś z okolic Wawy, bo dalej to byłoby trudno logistycznie) podejmie się jednak tej odpowiedzialności? Najprawdopodobniej chodzi o kilka kilkudniowych wyjazdów w skali roku, mam nadzieję, że nie jednak ominą mnie przyjemności szpitalne... Kot powinien być do czasu pierwszego wyjazdu już w niezłym stanie, tylko do odsikiwania. No ale ręczyć oczywiście nie mogę - ani za kota ani za własny stan...
Znalazłam stary filmik o pielęgnacji Uterusa, teraz zwykle używam sudocremu zamiast ozonelli, no i zajmuje mi to jeszcze mniej czasu
zobaczcie, to naprawdę nie jest straszne...
http://www.youtube.com/watch?v=E4MAYdKvK8Y