Nie wiem - pani nie ma ich fizycznie. Ale trochę załamka, bo obejrzałam te wyniki tuż po co były - jakbym wpadła na to wcześniej, a nie sugerowała się, że "wyniki ok, tylko odwodniona" to bym poszła i zbadała jeszcze raz u mnie . A tak to dałam plamę i nie daj Boże kot ucierpiał . Bo niby po początkowych "wątach" jadła ładnie i kupa była OK i nie sprawiała wrażenia, że coś jest nie tak, ale... Mam teraz wątpliwości.
Jak wyszłam z pracy Pani zadzwoniła ponownie - po obejrzeniu wyników. I powiedziała, że ma pretensje jedynie o niedoinformowanie jak się decydowała, bo się boi, że czekaniem, aż Księżna się przełamie i zacznie jeść mogła zaszkodzić na tę wątrobę. Aha, dzidzia sypia z panią i już nie chowa się do łóżka prócz momentów gdy próbuje wyłuskać sobie wenflon. Bawi się, załatwia i zdaje się być całkiem zadomowiona. Tylko z tym jedzeniem tak sobie, choć np. po kroplówce dziś ładnie jadła.