Serdecznie dziękuję za wszystkie odpowiedzi

Też mocno podejrzewam podłoże psychiczne tego "płaczu", pewnie macie rację, że najprawdopodobniej związane po prostu ze starzeniem. Przez całe życie kot był bardzo niezależny, nie "do przytulania". Lubił być z ludźmi,ale nigdy do tego stopnia. Przeżył bardzo wiele wspólnie z moją rodziną, był zabierany na różne wyjazdy i wakacje, przeżył przeprowadzki, w międzyczasie przewinęło się przez dom też kilka zwierząt, wielokrotnie zostawał beze mnie, nawet przez 2 lata mieszkał z moimi rodzicami i nigdy nie było problemów, zawsze bardzo szybko dostosowywał się do zmian, był pogodny. Teraz nie odstępuje mnie na krok dosłownie, nawet chodzi ze mną do łazienki i czeka aż skończę się myć. Największy problem mam w nocy, gdy kot zaczyna się bawić w sypialni i przeszkadza w spaniu. Jest wtedy wypraszany z pokoju, grzecznie idzie na swoje łóżeczko w innym pomieszczeniu, ale po kilku godzinach zaczyna się koncert. I to nie jest pomiaukiwanie, tylko bardzo donośny płacz, jakby coś poważnego mu dolegało. To samo, gdy siedzę na dole w salonie i są na przykład w domu goście - kot przychodzi się przywitać ze wszystkimi, połazi chwilę na dole, ale zaraz po tym wraca na piętro i zaczyna koncert. Wszyscy się wtedy zastanawiają, czy kotu coś nie dolega, bo tak to brzmi. Do tego stopnia, że krępuję się zapraszać kogokolwiek do domu, żeby nie musiał słuchać tego przeraźliwego miauczenia.
Czy w takich sytuacjach powinnam go właśnie pocieszać, głaskać itp., czy raczej ignorować takie zachowanie, żeby całkiem go nie rozpuścić?
Jezeli chodzi o karmę "nerkową", to kot od kilku miesięcy jest na mokrej karmie Beaphar, co jakiś czas też chupie suchą (Animonda, Trovet, RC). Co kilka dni dostaje niewielką ilość tłustego - np. skórę z indyka, kilka skwarek, tłuszcz zdrapany ze skóry łososia - tak, jak sugerował weterynarz. Wydaje mi się, że taka dieta mu służy, wygląda bardzo dobrze, futerko błyszczy. Nie chudnie, nawet przytył odrobinę ostatnio.
Leki przeciwbólowe weterynarz dał na próbę, zeby sprawdzić, czy kot nie "płacze" z bólu. Niestety mimo paru tygodni eksperymentowania nadal nie udało mi się stwierdzić, czy pomagają - kot faktycznie nie płacze przez kilka godzin po zastrzyku, ale może to przypadek akurat? Nie mogę ich stosować zbyt często, bo nie chcę mu zaszkodzić. Lek nazywa się Melovem.
Poczytam o wszystkich polecanych przez Was wspomagaczach

bardzo dziękuję.