Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 29, 2012 22:39 Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Witajcie,

Forum przeglądamy od jakiegoś czasu (ja i moja kotka - Tojka - typowy szylkret z "białymi majtkami"), ale dopiero teraz odważyłam się coś więcej napisać.

Od początku.

Tojka jest znajdem wciśnętym mi 1,5 roku temu. Imię ma po tym co zrobiła pierwszego wieczoru u nas (chyba z wrażenia) na mojej kołdrze.
Ma swój specyficzny charakterek (jak każdy kot) i nieraz mam ochotę zamknąć ją w klatce (na szczęście klatki nie mam, a wiklinowy transporterek po moich poprzednich kotach potraktowała jak drapak i już się nie zamyka) Z nietypowych rzeczy: aportuje myszki jak pies, ma manie gryzienia gumek (do włosów, do weków, do ścierania, etc.) i wszystko trzeba chować, uwielbia też zabawki z kolorowymi piórkami (też trzeba chować i korzystać tylko pod nadzorem - nie chcę się więcej naocznie przekonywać jak wygląda s..nie tęczą i ganianie do weta).
Z racji na to, że niedawno z mężem się przeprowadziliśmy - kot jest więcej czasu sam w domu (jakieś 4-5 godzin dziennie) - co powoduje często mały armagedon, zdecydowaliśmy się żeby sprawić jej towarzystwo.

Obrazek
Zdjęcie poglądowe - ten kot naprawdę nie jest taki grzeczny. Jak chcecie mogę poszukać innych.


Ten wątek będzie traktował o tym jak pójdzie nam dokocenie.

Wspomnę tylko, że długo się zastanawiałam co i jak i chciałam jechać po kota na Paluch, ale bałam się, że przywiozę kociaka i będzie wojna światów (a mieszkamy w kawalerce, w której drzwi ma tylko łazienka), natomiast nie chciałam robić zwierzakowi nadziei. Żeby proces przebiegł stopniowo - przynajmniej w założeniu - wolałam, żeby było coś bliżej. Popytałam znajomego weta i znalazłam na fb DT w naszym mieście.

Jutro idę się spotkać z państwem, którzy ten DT prowadzą. Wezmę ze sobą Tojkowy kocyk i poproszę o coś co należy do potencjalnego drugiego kotka (mała wymiana zapachów). Jeżeli dobrze pójdzie - sobotę spędzimy we czwórkę (prawdopodobnie z dwoma kocimi fochami w przeciwległych końcach mieszkania). BTW: Czy pomysł z kocykiem ma sens?

Nie mam jeszcze pomysłu jak je w razie czego odseparowywać od siebie. (Ostatecznie mam nadzieję, że potencjalne drugie będzie można zamknąć na jakiś czas w łazience, bo Tojki się nie da - lubi wodę, więc podnosi klapę i "się kąpie" w sedesie.

Jeżeli pominęłam coś ważnego, albo jest coś na co powinnam zwrócić szczególną uwagę - proszę piszcie. (Trochę pokopałam na forum nt. dokocenia, ale dalej się boję i chcę zaoszczędzić futrzastym stresu).

Jutro dam znać jak poszło.
Kto nie lubi kotów, w poprzednim wcieleniu musiał być myszą. - Faith Resnick

Obrazek

Lezzard

 
Posty: 35
Od: Pon kwi 30, 2012 12:15
Lokalizacja: Błonie

Post » Czw lis 29, 2012 23:48 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Piękna koteczka.
Za dokocenie trzymam kciuki.
Pomysł z kocykiem jak najbardziej sensowny. :ok:
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14740
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pt lis 30, 2012 11:09 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Trzymam kciuki za dokocenie ;) Sama niedawno przez to przechodziłam i teraz mam świetny koci duet.
Zapach jest bardzo ważny, dlatego dobrze jest izolować na początku, choćby kilka dni, a łatwiej będzie o akceptację.

Alyss

 
Posty: 544
Od: Czw wrz 06, 2012 19:01

Post » Pt lis 30, 2012 11:17 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

hm hm... U mnie nie bylo izolacji(no chyba ze uznac za takie 10 minut zamkniecia nowego kota w transporterze po wejsciu do domu). poszlo na zywiol. Na poczatku byl foch. Dobrze jest dac wiecej czulosci i uawgi dla rezydenta. Jakos sie udalo. Po 3 tyg. Juz sie razem bawily, spaly, lizaly. Bedzie dobrze. tylko trzeba dac czas kotom i sobie.
:ok: za dokocenie.
dom bez kota to nie domObrazek
ObrazekObrazekKarolObrazekZara
Wesemir[*]zawsze bede tesknic.

alma_uk

Avatar użytkownika
 
Posty: 1637
Od: Pt lut 18, 2011 19:03
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lis 30, 2012 13:29 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Hejka! A jednak jest wątek! :D :ok:
Trzymamy kciuki za dokocenie :ok: :ok:
A Tojka ma chyba kremowe majtaski?? Lafinka ma kremowe! :D

U mnie też nie było izolacji, ale dokacanki były malusie. Najpierw daliśmy się poglądać i powoniać przez kontenerek, a potem już na żywioł. :P
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Pt lis 30, 2012 14:42 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Tojka majtasy ma białe, wieczorem wrzucę fotkę (kot sypia "do góry kołami")

Za mną kolejna ciężka noc, która upłynęła pod hasłem "muszę wejść do szafy. natychmiast". Nie wiem już co mam z nią zrobić. Piórkowe zabawki wyłysiały już całkiem, myszki jej nie interesują, drapak wylądował w piwnicy po tym jak zrobił się kilkuczęściowy. Mam nadzieję, że dokocenie pomoże na mojego śmietnikowca.

Przed chwilą dzwonił do mnie pan z DT. Trochę mnie martwi fakt, że kotki u nich nie są zaszczepione, bo chociaż Tojka ma regularnie podawaną szczepionkę (nie pamiętam nazwy - ponoć na 4 najpopularniejsze choróbska) to w zasadzie nie wiem co taki kociak może przynieść. Mimo, że kociaki są pod opieką weterynarza - nawet naszego (tj. Tojki), to chyba transport do domu będzie przez gabinet. Dobre chociaż to, że sterylka na koszt miasta :)

c.d.

Widzieliśmy kotki, zastanawiamy się nad 1 z 2 (mąż nie chce słyszeć opcji oba). Jedna ma 5 miesięcy i jest dosyć spora, co może przekreślać jej szansę na adopcję, druga jest 3-miesięczna. Obie czarno białe. Obie z katarem :(

Do 18 muszę podjąć decyzję, ale chyba bardziej się skłaniam do tej starszej (mniej się boi i sama do mnie przyszła).

Smutne to trochę takie

c.d. 2

Wróciłam z pracy, kot drapie w kuwecie, wstawiłam wodę, kot drapie w kuwecie, zrobiłam herbatę, wypiłam, kot drapie w kuwecie.
Zaglądam w żwirek (taki fajny jasny) a tam krew, kot wraca i znowu drapie w kuwecie.

Tojka na smycz, pod kurtkę, lecznica, seria zastrzyków, krzyk, witamina B (też zastrzyk), krzyk, obcięcie pazurków, kot się gotuje na całego, powrót do domu.

Kot wpada do domu, zajmuje strategiczne miejsce przy misce. Zjada. Drapie w kuwecie. Sukces. Sika normalnie.

Pani Ania (wet) jest po prostu super. Dobrze, że nie czekałam do jutra.

Dokocenie jednak odsunie się w czasie (z powodu KK) :(
Kto nie lubi kotów, w poprzednim wcieleniu musiał być myszą. - Faith Resnick

Obrazek

Lezzard

 
Posty: 35
Od: Pon kwi 30, 2012 12:15
Lokalizacja: Błonie

Post » Pt lis 30, 2012 23:30 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Świeże zdjęcia kota który na chorego nie wygląda:

Obrazek

Obrazek
(tu jako kot zabójca)

przepraszam za jakość - słabe światło.
Kto nie lubi kotów, w poprzednim wcieleniu musiał być myszą. - Faith Resnick

Obrazek

Lezzard

 
Posty: 35
Od: Pon kwi 30, 2012 12:15
Lokalizacja: Błonie

Post » Wto gru 04, 2012 21:04 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Dokocenie odwlecze się w czasie.

Im dłużej czekam, tym mam więcej wątpliwości.
Możecie mnie zlinczować, ale wolałabym wziąć kotka z pewnego źródła- żebym miała jak najwięcej pewności, że nie zarazi czymś mojej Tojki i żeby nie odszedł zaraz po tym jak się z nim zżyję. Jest to dla mnie wielka odpowiedzialność - bo całe życie miałam koty - przeważnie chore bidy - nie wahałam się wziąć kota z ulicy - bo potrzebował mnie wtedy, w tej konkretnej chwili.

Chodziłam jeszcze do liceum, kiedy wracając ze szkoły znaleźliśmy z kolegą kociaki przy drodze. Parę metrów wcześniej leżał rozjechany dorosły kot. Oboje mieliśmy już spory nadkomplet kotów w domu, ale jednego wzięłam ja - drugiego kolega. Mój łaciaty kocurek dostał imię Stefan. Był z nami przez 6 lat. Był przyjazny i rozumiał wszystko - znosił zastrzyki, bez protestów poddawał się wszystkim zabiegom. Pewnego wieczoru zasnął w koszyku obok mojego łóżka. Kiedy wstałam rano mój przyjaciel leżał zimny w tej samej pozycji w której zasnął wieczorem. Nikt (żaden weterynarz) mi nie potrafił powiedzieć co mu było. Chodziłam, szukałam, pytałam, robiłam badania pozostałym kotom - czy na pewno nic im nie jest - słyszałam tylko, że koty tak mają. W ciągu roku od tego zdarzenia 2 inne koty odeszły za Tęczowy Most - tak samo jak Stefan. Została tylko stara (wtedy 13-letnia) kotka Kulka (o którą w sumie bałam się najbardziej). Mimo, że Kulka dożyła sędziwego wieku - zmarła 3 lata temu - mając 17 lat - długo bałam się przygarnąć jakiegokolwiek kota. Tojkę dostałam na latem zeszłego roku (nie żałuję, bo mimo swoich wad - jest cudowna) i nie wytrzymałabym, gdyby jej się coś stało.

Powiedzcie mi proszę - czy jeżeli na swój koszt zrobię kotce (tej z DT) badania na FeLV, FIV itd. to będą one miarodajne (kicia ma 5 miesięcy)?
Kto nie lubi kotów, w poprzednim wcieleniu musiał być myszą. - Faith Resnick

Obrazek

Lezzard

 
Posty: 35
Od: Pon kwi 30, 2012 12:15
Lokalizacja: Błonie

Post » Wto gru 04, 2012 21:18 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

A ta kotka z DT nie ma badań??
Rozumiem Twoje obawy, ale nie ma co demonizować. Nie martw się na zapas. :ok: :ok: :ok:
Myślę, że badania będą jak najbardziej miarodajne.

Tojeczko, śliczna jesteś! :1luvu:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw gru 06, 2012 20:19 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Życie brutalnie weryfikuje plany i przemyślenia.

Siedzę sobie spokojnie w pracy (pracuję w sklepie), kawa stygnie, ruchu nie ma. Stukam sobie spokojnie w klawiaturę.
Słyszę takie przeraźliwe jęczące "MIAUUUUUUU..."
Myślę - jak nic tylko jakieś dzieciaki maltretują jakiegoś biednego kotka.
Na szczęście w nieszczęściu się pomyliłam.
Zaraz po otworzeniu drzwi wpadło do środka mi takie coś i za nic nie chciało wyjść:
Obrazek
Coś wyglądało na zmarznięte (na zewnątrz -7), ale sierść ma ładną. Wygląda na domowego kota.
Zwiedziło wszystkie kąty. Wypiło dużo wody. Po czym
Obrazek
zasnęło na drukarce

Chcąc nie chcąc - zaraz po pracy szef podwiózł mnie do lecznicy (BTW: chyba tam abonament będę musiała wykupić).
Kicia (jak się okazuje) ma świerzb, a poza tym wygląda na zdrową.

Wzięłam ją na razie do domu. (nie zostawię jej na dworze przecież)

Chciałam jej zrobić kwarantannę w łazience, ale tak płakała, że ją wypuściłam.

Teraz dwie kulki futra siedzą na dywanie i z odległości około 1,5 metra wymieniają fuknięcia.

Nie wiem co zrobię jak się nie znajdzie właściciel. Po godzinie ciężko cokolwiek powiedzieć, ale nie wiem czy się dogadają.
Kto nie lubi kotów, w poprzednim wcieleniu musiał być myszą. - Faith Resnick

Obrazek

Lezzard

 
Posty: 35
Od: Pon kwi 30, 2012 12:15
Lokalizacja: Błonie

Post » Czw gru 06, 2012 20:46 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Ojejku.. :lol: :ok: :ok:
Wygląda też na szylkretkę! :mrgreen:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Pt gru 07, 2012 11:00 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Wywiesiliśmy ogłoszenia, może właściciele się znajdą (bo nie sądzę, żeby dziki kot miał przycięte pazury - a nasza nowa lokatorka takie ma).
Usłyszałam, żeby kota wypuścić tam, gdzie go znalazłam, to wróci do swojego domu, ale nie bardzo mam sumienie wyrzucać jej a mróz i śnieg i w dodatku na ulicę.

Nie bardzo jej się u nas podoba - Tojka jest nią żywo zainteresowana - a kotka o tymczasowym imieniu Neko ucieka i siedzi pod wersalką. Nie chce jeść. Martwię się trochę, ale może są jakieś sposoby na przekupienie kota.

Poczekamy, zobaczymy.
Kto nie lubi kotów, w poprzednim wcieleniu musiał być myszą. - Faith Resnick

Obrazek

Lezzard

 
Posty: 35
Od: Pon kwi 30, 2012 12:15
Lokalizacja: Błonie

Post » Pt gru 07, 2012 11:25 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Hej, dorosłe koty potrzebują niekiedy sporo czasu na adaptację, więc nie zrażaj się. Czasem znajdują wspólny język po kilku dniach, czasem po miesiącu, a czasem i po tym miesiącu nie widać zmian. Wiele zależy od charakteru futer. Kot nadpobudliwy raczej nie dogada się z ceniącym sobie święty spokój odludkiem, podobnie jak i osobnik dominujący z kłębkiem nerwów.
Fajnie, że nie zostawiłaś kici na mrozie. Daj jej trochę czasu. Dobrze, żeby mogła mieć możliwość zjedzenia i napicia się w dogodnej chwili, bo często koty w nowym miejscu wychodzą ze swojej kryjówki w nocy, kiedy jest cisza i spokój.
ObrazekObrazek

sia

 
Posty: 369
Od: Pon maja 07, 2012 7:44
Lokalizacja: Krk

Post » Sob gru 08, 2012 21:27 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Miau! jestem Tojka. Chciałam się poskarżyć. Moja Pani przyniosła mi zabaweczkę, ale zabaweczka jest niebezpieczna. Cały czas fuka i chowa się za wersalką. Ale za to zabaweczka je mokre jedzonko - wiec jest więcej dla mnie.

Mrau! Zabrali mnie do takiej Pani co mi robiła niedobrze w uszki i wołają za mną Neko. Myślą, że ja będe jadła byle co (moi nowi poddani to jacyś nienormali są), jakieś granulki z zielonej paczki mi dają. Fuj... Wymogłam dzisiaj trochę prawdziwego MIĘSKA. Ale tylko trochę, bo więcej nie chcieli dać. Ciągle mówią o jakiejś karmie. A co ja buddystka jestem?

I do tego jeszcze ta nieposłuszna poddana z lepszego gatunku. Gruba jest, aż się w niej przelewa, a tylko by jadła i biegała. Muszę się przed nią chować i wychodzę tylko kiedy śpi.

Oni wszyscy nic nie rozumieją. Drapałam sobie uszka i usłyszałam coś o jakiejś maści. A potem mnie złapali i zamiast dać mięska znowu zrobili niedobrze w uszki.

Chce do moich starych poddanych


Miau. Ona to jakaś nienormalna jest. Mówię wam. Nie chce się ze mną bawić i nie mówi, że jestem śliczna :(
Kto nie lubi kotów, w poprzednim wcieleniu musiał być myszą. - Faith Resnick

Obrazek

Lezzard

 
Posty: 35
Od: Pon kwi 30, 2012 12:15
Lokalizacja: Błonie

Post » Sob gru 08, 2012 21:52 Re: Tojka - dokumentacja pewnego dokocenia

Kochane Tojeczko i Neko! Wy się musicie poznać, i poważnie ze sobą porozmawiać!Potem będzie faaajnie!
Kretki Doświadczone!
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ak007 i 68 gości