» Czw lis 22, 2012 20:12
Farba - FIP czy nie FIP? Oto jest pytanie...
Postanowiłam zebrać do kupy wszystkie wydarzenia związane z (prawdopodobnie) FIPem u naszej Farby. Wciąż gdzieś tam tli się nadzieja, że to może jednak nie to, ale jest ona coraz słabsza. Gdyby ktoś wiedział, do jakiego weta w Szczecinie mogę się udać, żeby się skonsultować dodatkowo (nie chcę kota ciągać po wetach bez sensu, bo się dziewczyna mocno stresuje, zwłaszcza teraz, wolę najpierw porozmawiać) lub z kogo ewentualnie mailowo pomęczyć, proszę o info.
Słowem wstępu - Farba ma 8,5 roku. Zawsze była chuda i nerwowa. Wykastrowana w wieku 4 lat. W wieku 6 lat odkryliśmy, że ma wielotorbielowatość nerek (od tamtej pory była na hills k/d).
W czerwcu tego roku lekko okulała na przednią łapę >rtg bez zmian, dexafort, ograniczenie ruchliwości, przeszło po pewnym czasie. W sierpniu lekkie zapalenie pęcherza >uropet, przeszło. Początek września katar, obniżony nastrój >synulox, tolfedine, vit c. Przechodziło bardzo opornie, zmiana na cefalexim, intravit, combivit, tolfedine. Wg weta błony śluzowe lekko zażółcone. Zrobiliśmy też, w IIpoł wrz. kontrolnie usg nerek - bez szczególnych zmian do poprzedniego z zeszłego roku. I badanie krwi - wyniki gdzieś wcięło, ale z tego, co pamiętam - były nieznacznie zmienione wartości białkowe, co wet1 wytłumaczył, że widocznie nerki powoli się rozpadają z powodu choroby. W październiku wyglądała na lekko osowiałą, więc zaczęłam podawać jej Biostyminę - trwało to ok 2 tygodnie, apetyt zrobił się jej ogromny, wręcz miałam wrażenie, że tyle je, że jej brzucho rośnie jak u kociaka i że to minie i kot ładnie przytyje. Ale to nie mijało. Zaczęło to wyglądać jakby była w ciąży (mieliśmy kiedyś przypadek ciąży kotki niewychodzącej, mieszkającej z trzema kastratami, więc nie zdziwilibyśmy się zbytnio, gdyby jakimś cudem to było to). W końcu pojechałam do weta:
8XI
morfologia i biochemia (podam tylko nieprawidłowe wyniki, reszta w normie)
nerki:
sód 146 (norma 1490163) mmol/l
wątroba:
białko ogólne 114 (62-86) g/l
albuminy 21 (29-46) g/l
globuliny 93 (25-50) g/l
stosunek albuminy/globuliny 0,22 (>0,57)
mięśnie:
calcium 2,1 (22-2,9) mmol/l
morfologia:
WBC 19,8 (5,5-19,5) 10^3/mm^3
RBC 4,7 (5,8-10,7) 10^6/mm^3
HGB 8,2 (9,0-15,0) g/dl
HCT 23,1 (30,0-47,0) %
(PLT blisko dolnej granicy, MCV i MCH blisko górnej granicy)
MCHC 35,6 (31,0-35,0) g/dl
RDW 16,3 (17,0-22,0) %
#GRA 16,7 (1,2-6,8) 10^3/mm^3
/ja wieczorem wyjechałam, kotem zajmował się TŻ/
9XI
USG - opis lekarza:
mnóstwo płynu w jamie brzusznej- pięknie kontrastuje sieć. Nerki bardzo silnie powiększone o zatartej strukturze. Wątroba o silne powiększonych przewodach żółciowych .Śledziona bez zmian echogenności.
Nerki miały podobno ok 3 cm wielkości. Wątroba miała dziwny kształt w jednym rogu. Postaram się w nast. poście wrzucić zdjęcia z usg. Lekkie zapalenie ukł. moczowego. >cefalexim, dexamethasone, furosemidum.
10XI
Kot spędził kilka godzin w lecznicy. Po lekach z 9go czuła się podobno lepiej i brzuch nieco się zmniejszył.
USG-nerki wróciły do w miarę normalnego stanu. Nie mam opisu badania.
Badanie moczu (nie mam norm na wyniku, tylko wet napisał dla gęstości):
Gęstość względna: 1,045 (1,025-1,06)
Odczyn (pH): 6
Białko 100 mg/dL
Leukocyty 500 Leu/mikroL.
glu neg.
ket. neg.
ubg norm.
bil neg.
bld 250 Ery/mikroL
Badanie osadu
Komórki nabłonka dróg moczowych: liczne płaskie
Wałeczki: leukocytarne
Inne: leuk. liczne i ery liczne
Badanie krwi (tylko nieprawidłowe wyniki, reszta w normie):
AST 92,9 (<71) U/L
białko 106,5 (62-86) g/l
albuminy 13,9 (29-46) g/l
globuliny 92,6 (25-50) g/l
stosunek albuminy/globuliny 0,15 (>0,57)
> cefalexim, furosemidum
> podejrzenie FIP
11XI
Opis lekarza: Obrys jamy brzusznej znowu się zwiększył- brak reakcji na środki moczopędne.
> cefalexim, dexamethasone, dexafort
12XI
nikt nie mógł z kotem pojechać, więc dostała w tabletce rano i wieczorem po 1/4 kefavet
13XI
nie wiem, w którym momencie dokładnie pojawił się katar, możliwe, że ok tego dnia
> dexamethasone, cefalexim, rilexine, prednison w tabletkach 1xdziennie
14XI
wracam rano do domu i jedyne co mogę w pierwszej godzinie to ryk... potem zaczynam szukać pomocy u Blue i czytać forum
Farba je ale niewiele, katar rośnie, kot nie rusza się z miejsca w łazience przy kaloryferze, oddech jej świszczy, pokichuje.
Pojechałam do lecznicy usłyszeć wszystko na własne uszy (ufam TŻ, ale zawsze to lepiej samemu usłyszeć i zadać ewentualne pytania). Zarzuciłam zaproponowanym przez Blue zapaleniem przewodów żółciowych i hemobartonellozą (podobne objawy) - wg wetki nie wątroba, bo wyniki wątrobowe nie są złe, w usg co prawda wątroba wygląda nieswoiście ale to prawdopodobnie ziarnowanie związane z FIP. I również nie hemobartonelloza, bo anemia nie jest taka, jaka wskazywałaby na to schorzenie. Zaproponowała badanie płynu z brzucha następnego dnia.
15XI
Wieczorem i w nocy katar na tyle się zwiększył, że rano z przerażeniem zadzwoniłam do lecznicy. Nieprzejrzyste gluty zatykające nochal (czyściliśmy co chwilę chusteczką, kota się wkurzała). Kichanie, brak apetytu (jak jeść jak się nie da oddychać). Wciskałam jej rozwodniony convalescence strzykawką, ale była oporna. Tel w lecznicy odebrał wet1 i zgrzeszył śmiertelnie, bo wydał na kota wyrok (że to niby już płyn w opłucnej i koniec) :/. Zadzwoniłam na komórkę do pani wet, kazała przyjechać popołudniu.
Około 16 pobrali jakieś 12 ml płynu (jasnożółty, pieniący się, z farfoclami) ale Farba wierzgała i więcej nie dała. >synulox i dexamethasone. Około 20 podaliśmy jej metronidazol (wykłóciłam się o niego). Około 21szej Farba wyszła z łazienki i zażądała pożywienia. Myśleliśmy, że się popłaczemy z radości. Staraliśmy się nie szaleć, bo to może polepszenie tuż przed końcem... Zjadła sama (saszetka+domieszany convalescence) i umyła się. Do 23 jeszcze dwa razy prosiła o jedzenie a potem poszliśmy spać.
płyn badany na miejscu: gęstość 1,030 (czort wie, co to za jednostka), białko 58,9 g/L, liczne różne komórki.
16XI
katar prawie się schował, apetyt był umiarkowany, pochodziła trochę po domu i spała w pokoju (opuściła łazienkę, wow). około 14 cofnęliśmy się o krok w nastroju, potem pojechaliśmy do wetki - płuca lepiej, płyn raczej się uzupełnił. >synulox, intravit, combivit, vitB - bez sterydu, żeby sprawdzić jak będzie. poza tym prednison 2tabletki wieczorem i metronidazol 1/4 rano i wieczorem. Farba zrobiła kupę w transporterze, wetka powiedziała, że przy sprawach wątrobowych powinna być dużo jaśniejsza a tak była jedynie jasnobrązowa.
Do wieczora trochę zjadła, ale wyglądała średnio.
17XI
Rano znów troszkę lepiej. Zastrzyki, ale nie mam wpisane w książeczkę, zapomniałam. Na pewno znów steryd, antybiotyk, coś na wzmocnienie i tabletki na 5 dni.
Od 18go:
prednison 2tab wieczorem, metronidazol 1/4 rano i wieczorem, clavaseptin 1 rano i wieczorem.
Jest różnie. Apetyt jest najczęściej dość dobry do sporego. Czasem wyjdzie z łazienki, czasem siedzi tam cały czas, sika normalnie, miała problem z kupką - pomogła parafina (podobno metronidazol mógł spowodować tego czopa). Oddech nie jest normalny, coś tam zawsze słychać. Jest bardzo osłabiona, chuda (plus wielki brzuch), łapki jej się czasem na kafelkach rozjeżdżają. Rzadko kiedy wydaje z siebie odgłos, najczęściej miauczy bezgłośnie. Czasem trochę pomruczy. Myje w zasadzie tylko pysio po jedzeniu ale to rzadko. Broni się przed lekami (tydzień temu niemal bez reakcji na tabletkę wpychaną do pysia). Wg TŻ brzuch jest większy, ja nie wiem - 16go u wetki ważyła 3200, dziś przed południem 3100 (a apetyt od paru dni ma, w przeciwieństwie do wtedy).
Dziś dostaliśmy leki na kolejne 5 dni i mamy się później pojawić na badanie krwi. Nie wiem, co ma z tego wyniknąć. Trafiłam dziś na weta1 - nadal uważa, że to FIP ("widziałem w życiu dwa przypadki fipa, płyn jest na tyle charakterystyczny, że tego się nie zapomina"). I że poprawa u niej to dzięki sterydom i że to jak z AIDS u ludzi - albo się z tym żyje trochę albo się szybko przegrywa. A mnie męczy, że nie mogę się ot tak poddać...
I jestem pełna pytań:
* Jeśli to nie FIP, tylko sprawa wątroby, to jakich efektów (i kiedy) spodziewać się po leczeniu metronidazolem?
* Jeśli to nie FIP i nie wątroba, to jak sprawdzić, co ewentualnie jeszcze może być i jak to leczyć? Nie jestem w stanie przez kilkanaście dni jeździć codziennie na wymaz do bartonellozy (czytałam na forum, że tak to się robi). Tzn ja bym jakoś dała radę, gorzej z kotem...
* Jeśli to jednak FIP to w którym momencie męczenie kota tabletkami przestaje mieć sens?
* i może to teraz nie na miejscu, ale później nie będzie na to czasu (jeśli się wydarzy) - jeśli kot odejdzie z tego łez padołu (z pomocą lub bez) to pewnie warto zrobić sekcję? Pytanie, czy w tej samej lecznicy, czy może gdzieś zupełnie indziej, dla pewności?