Agresywny Romuś zamienia się w miziaka :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 09, 2012 9:35 Agresywny Romuś zamienia się w miziaka :)

Kochani, na początku bardzo serdecznie Was wszystkich witam, gdyż jest to mój pierwszy post. Czytam to forum już od dłuższego czasu i niejedną łezkę uroniłam czytając Wasze historie.

Ale do rzeczy. Niespełna 3 tygodnie temu znalazłam w Wejherowie ślicznego rudego kocurka w strasznym stanie, brudnego, pogryzionego i z biegunką. Przeprowadziłam wywiad w okolicy i okazało się że od tygodnia rezyduje na ławce przy ulicy i nikt się nim nie interesuje. Tego samego dnia kotek był u mnie w domu. Weterynarz określił jego wiek na 9 miesięcy, choć jest dość duży jak na ten wiek :) Przez pierwsze kilka dni Romuś był bardzo miziasty, oczywiście chętnie się bawił, biegał za piłeczką, ale przy zabawie chował pazurki więc nikt nie był ranny. Jednak po kilku dniach jego zabawa zaczęła przypominać raczej walkę. Tłumaczyłam sobie to w ten sposób, że jest młody i potrzebuje zabawy w polowanie na coś żywego. Ale w tej chwili jego ataki nie przypominają zabawy w polowanie, nie ma merdania dupką, kładzenia uszek po sobie, on po prostu podchodzi i rzuca się na stopy lub podskakuje do rąk, to jego ulubione cele. Problem jest taki że nie jestem w stanie go od siebie odciągnąć, każde odsunięcie jeszcze bardziej go nakręca, a on w tej chwili gryzie i drapie do krwi, w kilku miejscach przegryzł mi skórę, mam same rany na rękach. Gdy ma te ataki muszę się chować do łazienki, bo to jedyne zamykane pomieszczenie w moim mieszkanku. Oczywiście są momenty gdy daje się przytulić, wchodzi na kolana, w nocy czasem śpi z nami w łóżku, ale nad ranem wstępuje w niego diabeł. Przepłakałam już kilka nocy bo jestem od kilku dni tak paskudnie niewyspana przez jego hałasy, zwalanie wszystkiego z półek i wycie. Bardzo go kocham i za nic nie chciałabym go oddać. Chciałabym wierzyć że to kwestia wieku, i za jakiś czas się wyciszy. Dodam jeszcze że kiciuś w poniedziałek został wykastrowany. Aha i jeszcze jedno, czytałam o metodzie ze spryskiwaczem, pani weterynarz też mi to polecała, więc wypróbowałam, na początku psiknięcie sprawiało że chował się pod stół, i kontynuował atak dopiero po chwili więc miałam czas na ucieczkę, w tej chwili nic sobie nie robi ze spryskiwacza...

Z kotami żyję od zawsze, w moim rodzinnym domu zawsze było ich kilka, i nie spotkałam się u żadnego z taką agresją, jeśli już koty używały pazurków, to było to raczej w obronie przed niechcianymi pieszczotami :P i kończyło się na jednym machnięciu łapkami.

Wybaczcie za tak rozległy opis. Może ktoś spotkał się z podobnym zachowaniem i jest w stanie mi coś poradzić?
Ostatnio edytowano Wto mar 19, 2013 11:19 przez ewciak, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

ewciak

 
Posty: 111
Od: Pt lis 09, 2012 8:47
Lokalizacja: Kartuzy

Post » Pt lis 09, 2012 10:41 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

podstawowe pytanie: w jaki sposób bawisz się z kotem?
edit:

pytanie nr2: w jaki sposób trzymasz kota jak go bierzesz na ręce i w jakich sytuacjach go bierzesz?

anieli

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Od: Czw paź 25, 2012 16:11

Post » Pt lis 09, 2012 10:46 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

aktualnie mam dla niego dwie zabawki, piłeczka z dzwonkiem, którą turlamy po mieszkaniu, Romuś bardzo to lubi, druga zabawka to przywłaszczona przez Romcia myjka kąpielowa, on poluje na jej "ogonek" i nosi ją w pyszczku po mieszkaniu. poza tym zabawkami stają się oczywiście wszelkiego rodzaju sznureczki od bluz i spodni, sznurówki, nakrętki od butelek, papierowe kulki i wiele wiele innych. Problem jest taki, że ataki agresji u niego są całkowicie niezależne od zabawy. Staram się z nim bawić bardzo dużo, żeby wymęczyć go przed nocą, i wtedy nie robi mi krzywdy. Z kolei gdy atakuje, to raczej nie jest zainteresowany piłeczką (próbowałam odwracać jego uwagę zabawkami), tylko stopami i rękami.
Obrazek

ewciak

 
Posty: 111
Od: Pt lis 09, 2012 8:47
Lokalizacja: Kartuzy

Post » Pt lis 09, 2012 10:53 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

Pytanie podstawowe: czy kocur jest wykastrowany?

Edit: doczytałam, że kastarcja był niedawno. Trzeba poczekać aż hormony zejda z krwi.
Mam nadzieję, że przed kastracją były badania krwi i że kot jest zdrowy.
Ostatnio edytowano Pt lis 09, 2012 10:54 przez MariaD, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38271
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lis 09, 2012 10:54 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

MariaD, jest ;) autorka napisała to w poście, że jest po kastracji ;)

też edit, bo edit wyżej.

Maria, hormony hormonami, ale też pytanie czy kot został nauczony "bawić się człowiekiem", czy nie, bo to dość istotne, tak samo jak trzymanie kota.
Ostatnio edytowano Pt lis 09, 2012 10:57 przez anieli, łącznie edytowano 1 raz

anieli

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Od: Czw paź 25, 2012 16:11

Post » Pt lis 09, 2012 10:55 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

anieli pisze:MariaD, jest ;) autorka napisała to w poście, że jest po kastracji ;)

Wiem, już wyedytowalam posta.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38271
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lis 09, 2012 10:58 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

MariaD pisze:
anieli pisze:MariaD, jest ;) autorka napisała to w poście, że jest po kastracji ;)

Wiem, już wyedytowalam posta.


ja też :mrgreen: nie możemy się zgrać ;)

anieli

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Od: Czw paź 25, 2012 16:11

Post » Pt lis 09, 2012 11:10 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

Jest jeszcze jeden aspekt - niespożytkowanej energii młodego kota.
Sam, bez towarzystwa do wyszalenia się aż do zmęczenia - może energię kierować w stronę człowieka w formie "agresji".
Stąd te wycia, zwalanie z półek, ataki.

Można probować bawić się z nim zabawkami na sznurkach, wedkach, laserkiem aż do zmęczenia kota, zwłaszcza przed snem.

Siostra miała takiego kota - nadaktywnego (bez agresji), destruktywnego - pomoglo znalezienie mu domu z drugim, młodym i równie aktywnym kotem.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38271
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lis 09, 2012 11:17 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

MariaD, to też, ale póki autorka nie napisze nic więcej, to można tylko spekulować.
Jednak możliwości jest sporo i warto je wykorzystać.
Jeśli kot się rzuca, to ja bym proponowała nie uciekać przed nim, bo to tylko go zachęca, tylko zawsze nosić przy sobie laser i jak tylko się widzi, że kot ma "niecne zamiary", odwracać jego uwagę, aż do skutku, wtedy nauczy się, że nie człowiek jest zabawką, tylko inne rzeczy.
Fakt, że najważniejsze w tym wszystkim jest zdrowie fizyczne, jeśli jest chory, to póki się go nie wyleczy, problem da się jedynie załagodzić, albo i nie, bo jeśli kot jest agresywny np. z bólu, to żadne "sztuczki" nie pomogą.
Więc podstawa: badania
po wykluczeniu przyczyn fizycznych-podjęcie próby korygowania zachowania.

anieli

Avatar użytkownika
 
Posty: 865
Od: Czw paź 25, 2012 16:11

Post » Pt lis 09, 2012 16:42 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

Kotek jest zdrowy, gdy go wzięłam do siebie miał ropna ranę na łapce, ale dostał antybiotyki i w tej chwili został po tym tylko ślad w postaci łysego miejsca, jednak wcześniej nie okazywał żadnego zainteresowania tym miejscem i nie sprawiał wrażenia jakby to go bolało, ranka po kastracji też go nie interesuje. Jeśli chodzi o to jak biorę go na ręce, to staram się chwytac go jedną ręką pod brzuszek w okolicy mostka, druga bardziej z tyłu, w okolicy łapek. Nigdy nie podnoszę go gdy jest agresywny, to jest praktycznie niemożliwe, ale wieczorem gdy jest śpiący nie ma nic przeciwko podnoszeniu go, mruczy i liże mnie. Co do zabawy, to bawię się z nim tak długo jak tylko wykazuje zainteresowanie czyli ok 2 godzin bez przerwy wieczorem przed pójściem spać. Wskaźnika laserowego jeszcze nie kupiłam, ale dziś to zrobię i zobaczę czy uda mi się odwrócić jego uwagę gdy będzie mnie atakować.
Obrazek

ewciak

 
Posty: 111
Od: Pt lis 09, 2012 8:47
Lokalizacja: Kartuzy

Post » Pt lis 09, 2012 17:31 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

mój ex przygarnął ponad rok temu kicię z podwórka (inne chciały ją zagryźć walcząc o teren) kicia przez bity rok była... niszczycielem, gryzła, drapała, niszczyła wszystko. Po skończeniu roku się uspokoiła, zżyła sie z psiakami i praktycznie kota w domu nie widać, znaczy nie odczuwa się jej obecności. Wiem, że to tylko jeden przypadek ale wolałam napisać tak informacyjnie :D.
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Pt lis 09, 2012 18:27 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

anieli pisze:Jeśli kot się rzuca, to ja bym proponowała nie uciekać przed nim, bo to tylko go zachęca, tylko zawsze nosić przy sobie laser i jak tylko się widzi, że kot ma "niecne zamiary", odwracać jego uwagę, aż do skutku, wtedy nauczy się, że nie człowiek jest zabawką, tylko inne rzeczy.

Laser tak, ale nie w takiej sytuacji, bo to nauczy kota, że jak będzie chciał się bawić laserkiem - będzie atakował.

Wedle starego dowcipu o kocie, który drapał kanapę. Zostawał wtedy wyrzucany na podwórko. Po jakimś czasie kot, gdy chciał wyjść drapał kanapę. :)

Przy ataku nie trzeba nagradzać kota zabawą a uświadamiać mu, że takie zachowania nie są pożądane. Można nosić przy sobie lekką puszke np. po coca-coli wypełnioną grochem i w chwili gdy kot przymierza się do ataku, rzucić tuż przed nim tak by narobiła dużo hałasu. Czasami koty boją się dźwięku jaki wydaje zwinięta gazeta uderzana tuż obok kota, szelest roztrzepywanej torebki foliowej. Warto wykorzystać taki dźwięk, którego kot się boi i tym dźwiękiem "karać" kota za atak.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38271
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt lis 09, 2012 19:27 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

Miałam tak z moim kotem, dostawał ataków agresji, dodatkowo wszystko w koło niszczył, zresztą pewnie dlatego został przez kogoś wyrzucony. Nie miałam doświadczenia i nauczyłam go, że kiedy jest niegrzeczny wystawiam go na korytarz. I tak doprowadziłam do tego, że kiedy chciał wyjść z pokoju, firana lądowała na ziemi :oops: Dlatego nie polecam tego pomysłu z laserem, bo bardzo szybko powiąże, ze sobą fakty i będzie jeszcze gorzej. Ja Kubę, brałam za skórę na karku i przypierałam do ziemi, aż się uspokoi, mówiąc przy tym głośne NIE, do teraz na słowo NIE reaguje przerwaniem psocenia. Nie wiem czy to odniosło skutek, czy wyrósł z ataków agresji, w każdym razie teraz mam ręce w całości,

Alyss

 
Posty: 536
Od: Czw wrz 06, 2012 19:01

Post » Pt lis 09, 2012 20:06 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

bardzo dziękuję za odpowiedzi :) czuję się lepiej wiedząc że nie tylko ja mam taki problem, wypróbuję na pewno metodę z puszką lub z czymś innym hałaśliwym. I liczę na to, że to tylko młodzieńcze wybryki ;)
Obrazek

ewciak

 
Posty: 111
Od: Pt lis 09, 2012 8:47
Lokalizacja: Kartuzy

Post » Sob lis 17, 2012 15:41 Re: Czy to jeszcze zabawa czy już agresja? - niesforny Romuś

Kochani, minęło kilka dni od mojego ostatniego posta, postanowiłam więc podzielić się z wami moimi obserwacjami.
Wypróbowałam kilka metod zniechęcenia Romusia do bolesnego gryzienia. Wszelkiego rodzaju grzechotki przynosiły pozytywny skutek tylko jednorazowo, kot się zdziwił, chwilkę pomyślał i po chwili atakował ze zdwojoną siłą, później już w ogóle nie reagował na grzechotanie. Dokładnie tak samo było ze spryskiwaczem z wodą. Ponieważ na słowa AŁA czy NIE w ogóle nie reagował, spróbowałam na niego głośno naprychać, o dziwo to działa i to bardzo dobrze. Próbowałam też nie reagować zupełnie na jego ataki, po prostu zamierałam w bezruchu, starając się aby żaden palec się nie poruszał. Przez chwilkę kot gryzł, ale zaraz rezygnował, widocznie cel, który się nie rusza nie jest dla niego interesujący. Generalnie te napady są w tej chwili rzadsze, a Romuś zaprzestał używania pazurków, jedynie wgryza się w skórę. Być może to skutki kastracji, chociaż jego nocne śpiewy i demolka trwają nadal więc trudno powiedzieć.
A propos demolowania mieszkanka, no cóż, po długich poszukiwaniach udało mi się zakupić laser, ponadto zakupiłam kilka zapasowych myszek (niszczy je w zastraszającym tempie). Zabawa laserem była ciekawa pierwszego dnia, po trzygodzinnej zabawie tak się zasapał, że otwierał pyszczek jak piesek :D no i dał nam się wyspać aż do 7 rano!!! Niestety następnego dnia laser już nie był tak interesujący, więc pobudka była o 3 :? . Od trzeciej zaczęła się demolka i serenady, standardowo bombardowanie nas książkami stojącymi na półce nad łóżkiem, włączanie drukarki i drapanie mikrofalówki (co on w niej widzi?! :roll: ). Zakupiłam zatem preparat „akyszek”, niestety Romuś nie ma nic przeciwko temu aromatowi, nawet pyszczka nie zmarszczył gdy dałam mu powąchać :D.
Generalnie najważniejsze, że jesteśmy mniej podrapani i pogryzieni więc jest postęp :piwa:
Obrazek

ewciak

 
Posty: 111
Od: Pt lis 09, 2012 8:47
Lokalizacja: Kartuzy

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 490 gości