Nie mam gdzie zabrać chłopaka, a ciągle napotykam na kocie dramaty. Dziś wracając z lecznicy z bezdomniakami na steryl zobaczyłam kociaka bawiącego się liśćmi przy głównej ulicy w Gdańsku Śródmieściu. Kociak biegał za ludźmi, bawił się na chodniku ....
Zostawiałam mu karmę, kilka godzin później będąc przejazdem widziałam jak śpi pod drzewem, zaraz jest stromy spad do Motławy.
Kociak na oko ok 3,5 mieś, domowy podrzutek lub uciekinier, nagle znalazł się sam jedyny na skarpie nad kanałem Motławy. Czyściuteńki, bieluśki, zdrowy, odkarmiony....
Zaraz pójdę postawię mu jakąś budkę, nie mam innej opcji, nie mogę go zabrać, a nie mogę myśleć, że moknie.
Błagam o tymczas dla niego, sama nie wiem jak to ma się stać, jak tyle kocich dramatów dookoła, smutnych wątków z maluchami....
tu go zastałam biegającego za spadającymi liśćmi...
ta mała kulka przy drzewie na skarpie to kociak, w sole stromy spad do kanału
CZY MOŻE KTOŚ POMÓC ??? pomogę w ogłoszeniach, adopcji, postaram się o karmę, tyle mogę.
