Dwa lata temu wzięłam małego kocurka na tymczas. Miał straszny koci katar, cały był zaropiały i strasznie śmierdział.
Kocurek został u mnie do dzisiaj, po chorobie pozostało tylko przebarwine oko.
Wabi się Topik - koniecznie chciał się utopić w sedesie!
Dwa tygodnie temu znalazłam w krzakach kocie dziecko - jeszcze niebieskookie. Strasznie śmierdzące i brudne ale zdrowe, pcheł nie liczę. Odrobaczenie, szczepienie itd.
Maleńka dziewczynka widać, że dopiero co odebrana brutalnie matce!
Spragniona piersi!
I co się dzieje :
Moja kocica i "pierworodny" dorodny kocur niezbyt zachwyceni nową lokatorką, chociaż
tłumaczę im, że być może tylko nachwilę.
Natomiast, Topik - czy instynkt mu przypomniał, że on był też taki biedny - wziął ją po opiekę i ......... dał jej swoją pierś!!!!!!!!
Bezcenny widok 6 kg dużego kocura dającego cycka malutkiej istotce!!!
Doi go tak 2-3 raz dziennie, a on cierpliwie leży, oporządzając małej Florce futerko!
Miała któraś z Was taki przypadek?