Jola i koty... wieczny temat. Wczoraj Jola wyszła z domu i co znalazła - zgadnijcie
No tak, kota oczywiście. Idzie sobie Jola, a tu nagle z krzaków wychodzi czarny kot z zadartym ogonem i się mizia. Jola kota na rękę - dał się wziąć bez problemu. A mała dziewczynka powiedziała:
- To kotka, którą pani wypuściła na działki, bo to kotka jej koleżanki, koleżanka ciężko chora, nie wstaje i kotką nie ma się kto zająć. Chciała wypuścić na podwórko, ale uznała, że na działki lepiej. I my już 3 tygodnie tę kotkę karmimy.
- A może weźmiecie ją do domu?
- Nie, my już mamy kotkę 8-letnią - stwierdziło dziecko.
- A może tu przyjść ktoś z rodziców? zapytała Jola
- Poproszę tatę.
Tata dość długo kazał na siebie czekać (Jola cały czas z kotką na ręku), ale w końcu przyszedł i potwierdził informacje córki. Ale nie mógł nic pomóc, bo się spieszył
.
Jola pomyślała, że jak tę kotkę zostawi, to może jej drugi raz nie złapać, a kotka na pewno już jest - albo zaraz będzie - w ciąży. Postanowiła zataszczyć kotkę do lecznicy "na ręku" ("najwyżej mnie podrapie"
), bo nie miała przy sobie kontenera. Trochę się bała, że kotka wyrwie się gdzieś na ulicy, ale na szczęście czarnulka siedziała cichutko przez całą drogę, wtulona w Joli ramię.
- Pani Aniu (Jola ma Anna na pierwsze)!!!! Co Pani tu znowu niesie? - wykrzyknęła na widok Joli znajoma wetka.
- No właśnie... znalazłam kota...
Kotka miła, łagodna, miziasta została w lecznicy na sterylkę (na mój koszt), ale szczęśliwie sumienie ruszyło Tatę z działki - zadzwonił, ze dziecko płacze i oni spróbują wziąć tę kotkę jako drugą. Boję się tylko, czy zwierzaki się zaakceptują, bo rezydentka ponoć niesterylizowana, choć podobno rujek nie ma... Rezydentka 8-letnia, wzięta z KM, więc może jednak po sterylce? Nowa kotka do soboty będzie w lecznicy, potem pojedzie do nowego domu i zobaczymy.