Masz rację Małgosiu!
Wiesiu, mnie też "boli" temat Joli kotów i fakt, że tak trudno zmobilizować kogoś, zeby jej konkretnie pomógł. Ale dobrze, ze o tym dyskutujemy, zawsze może się z tego wykluć jakaś nowa pomoc, a każda jest bezcenna.
Tak mi się jeszcze skojarzyło w związku z tymi poszukiwaniami pomocy studentów (Czarna Mańko, BARDZO ci dziękuję, że próbowałas!) - moze byłoby łatwiej, gdyby poprosić o sporadyczne zastępstwo, wtedy kiedy Jola naprawdę nie może - żeby miała KILKA nr telefonów do osób, które mogłyby tę karmę (zwłaszcza na dworcu) postawić. Zawsze ktoś by pomógł, jak nie jedna to druga osoba. Myślę, że na takie coś łatwiej byłoby namówić nawet studenta, bo sporadyczna akcja da się pogodzić ze studenckim życiem. Wiem, że tak naprawdę Joli potrzebne jest na dworcu stałe zastępstwo, ale gdyby ją chociaż od czasu do czasu ktoś zastąpił, to też byłoby dużo. Teraz jest jedna taka osoba, pani Ania, ale jak ona nie może to Jola MUSI.