przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 06, 2012 18:37 przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Cześć wszystkim!

Mam ogromny problem.
Mam swojego najukochańszego kota - 1,5 roku, kocur, kastrat, charakter - ksieciunio, bardzo wrażliwy, rozpieszczony, wielbiony ponad niebiosa, najcenniejszy na świecie, jedynak.
Od początku mieszkający w dużym mieszkaniu ze mną i matką.
Sytuacja się zmieniła, jak to w życiu bywa. Ostatnimi dniami wyprowadziłam się od mamy (do faceta, jestem w ciąży i pora dorosnąć itp - to tak w skrócie); Mieszkanie duże, przestronne, więc sobie myśle - kotu na metrażu nie ubędzie, bezpieczne itp. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy przygotowałam wszystko - kuwete, jedzonko, kocyki, kryjówki, legowiska i już nieprzytomna, oszalała z tęsknoty pojechałam po mojego małego, co by go do siebie zabrać w końcu.
No i tutaj zaczął się dramat...
W tej chwili kot jest odwieziony z powrotem do mamy, po dobie pobytu w nowym mieszkaniu, a ja siedzie i rycze jak glupia.
Myślałam, że sie przygotowałam, feliwayem chate spryskałam, wziełam mase rzeczy z jego zapachem - wszystkie kocyki, ręczniki, ulubione jedzoko, paste, myszy itp.
Po przyjeździe kot nie chciał wyjść z transpotreta - wiem, normalne - ale to trwało dobe. Przez dobe nie jadł, nie pił i nie sikał (pokazywałam mu kuwete, jedzenie itp) - całą dobe spędził z głową wciśniętą pod ręcznik (w transporterze - kryjówce), leżał skulony, serduszko mu napieprzało jak szalone i nic nie pomagało (gaskanie, mówienie spokojnym głosem, podsuwanie pasty, jedzenia, próba odwrócenia uwagi przez zabawe), od czasu do czasu popiskiwał żałośnie. W końcu wystraszyłam się że coś mu sie stanie (wysiądą nerki lub serducho, nad ranem już zaczełam ryczeć z nerwów) i odwiozłam do mamy. U mamy wypuściłam z transpotrera - kot z lekka wypłoszony - ale zaraz ogonek do góry i kuweta (siku chyba robił z 15 min, późiej kupa).

Gdzie popełniłam błąd?
Doradzcie coś, bo nie wiem co zrobić...
mam straszne wyrzuty sumienia, że naraziłam go na dobe takiej męczarni i stresu, ale z 2 strony, ja bez niego nie wytrzymam, serce mi pęka!!! Czy to wykonane w ogóle, aby kot taki jak mój był się w stanie przeprowadzić do mnie?
Czy lepiej go u mamy zostawić? :(
wybiore rozwiązanie lepsze dla niego.

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

Post » Sob paź 06, 2012 18:45 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Hmm... jeśli może zostać u Mamy- to może niech zostanie?
Jeśli się bardzo upierasz- to ja bym go z 2-3 razy najpierw przywiozla na parę godzin, najlepiej z Mamą, zeby się przekonał, że nie cały swiat mu się zmienił. O ile nie jest to bardzo duża odległość, bo powyżej 50 km chyba bym kotu darowała wycieczki.
Jeśli to nie wchodzi w grę- to masz do wyboru: albo kota zostawiasz, gdzie jest albo uzbrajasz się w dużą dozę cierpliwości i dajesz kotu przynajmniej tydzień na przystosowanie się.
Dorosłe koty, wywiezione w nowe miejsce, mogą przez dluzszy czas strajkować i się chować. Tylko serce boli, jak się na to patrzy.
No i jeść, pić, załatwiać się, po max 24 godzinach jednak powinien...

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob paź 06, 2012 18:48 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Kurczę a może kot po prostu jest mocno zżyty z mamą i to nie jest kwestia mieszkania tylko tęsknoty za nią? Ja z kiciem przeprowadzałam się już 5krotnie i nigdy nie miałam takich problemów mimo, że nastawiałam się na jakieś akcje związane ze zmianą miejsca, ale zawsze kot świetnie się czuł na nowym miejscu tylko sprawdzał czy wszyscy ważni dla niego są obecni. Ciężko tutaj coś doradzić, a może kot nie lubi Twojego mężczyzny? Mój np. mojego nie toleruje co udowadniał mi na każdym kroku początków naszej znajomości, załatwiał się za szafą, wymiotował (znaczy nie tak dosłownie wymiotował ale pluł kłakami :P), sikał. Dopiero jak się przyzwyczaił to zachowanie zmieniła na normalne.
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Sob paź 06, 2012 18:52 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

hej!

dzięki za szybką reakcje.

Przeprowadzka jest dosłownie 7 min drogi od starego mieszkania, więc przynajmniej nie męczył się długą drogą.
Zostać z mamą może - oczywiście - ona go kocha tak samo jak ja i będzie miał dobrą opiekę itp.
Ale ja z tęsknoty za nim szaleje, bo ten kot to dla mnie coś czego nie potrafię określić, kocham go nad życie :(

Boję się próbować kolejnych prób, jestem przerażona jego reakcją i stanem kiedy był tutaj.
Byłam przeokonana, że chociaż w nocy wyjdzie z kryjówki i sie wysika, że na drugi dzień zacznie nieśmiało się wychylać, jednak było ciągle tak samo - przerażona kupka futerka wciśnięta maksymalnie w róg kryjówki, z głowa pod ręcznikiem, serducho jak młotem... po prostu przeraziłam się, że jeszcze pare godzin i będzie po kocie, że mu wysiądą nerki od niesikania, niejedzenia, lub serducho ze strachu.

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

Post » Sob paź 06, 2012 18:57 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

hej

kot jest na równi przywiązany do mnie i mamy - z naszego punktu widzenia przynajmniej. Dałeś mi do myślenia teraz, nie ukrywam...
Stwierdzamy z mamą że do mnie bardziej, gdyż moją nieobecność w domu zawsze bardziej przeżywał.
Czeka na mnie wiecznie pod drzwiami, śpi w moim starym łóżku w moim pokoju itp.

Co, do faceta - przyzwyczajałam ich do siebie stopniowo, ja jeszcze mieszkałam tam - tz. on coraz częściej przychodził, na coraz dłużej, już się w ogóle go nie bał, dawał się dotykać, karmić pastą z ręki facetowi.
Były oznaki zazdrości jak kot widział ze facet mnie np. przytulił, pogłaskał, ale byli na dobrej drodze - tz. kotek tolerowła już gościa.
Faktem jest że kot, odkąd jestem w ciąży czuje do mnie lekki dystans - tz. jakby czuł coś obcego ode mnie, np. przestał spać ze mną, śpi z mamą w nocy, ale za mną wciąż wodzi wzrokiem, czeka, tęskni itp.

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

Post » Sob paź 06, 2012 18:58 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Są uspokajacze. Żel KalmAid albo karma RC Kalm. Podawałabym kotu parę dni przed przenosinami.
Są też obrózki z feromonami, ale skoro piszesz, że dom wypsikałaś Feliwayem, to raczej nic nie da, bo to ten sam mechanizm. Prędzej te wewnętrzne środki.
Mama nie może z nim na parę dni przyjechać/pomieszkać u Ciebie?
Moja kotka raz ze mną pojechala na wakacje i zachowywala się podobnie. Wpełzła pod prześcieradło i za nic nie chciała wyjść, nawet na mnie warczała. Odstresowała się znacząco, gdy dobił do nas TZ. Gdy już miała na nowym terenie oboje swoich ludzi reagowała o wiele spokojniej...

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob paź 06, 2012 19:07 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

ten żel uspokajający na pewno wypróbujemy, dzięki za pomysł.
Chrupek raczej mu nie bede podawać nowych, bo mały ma tak wrażliwe jelita, że jak odejdziemy od swojego standardu (rojala dla kastratów i gotowanego mięska) to od razu jesień średniowiecza w kuwecie.

Po feliwayu nie spodziewałam się niewiadomo czego oczywiście, ale miałam nadzieję, ze coś jednak ułatwi.
Mały jest niewrażliwy na takie bajery chyba - jak kocimiętka go nie rusza od zawsze, to po feromonach też sie nie ma co spodziewać efektów.

Mama na miejscu podczas adaptacji - też jakaś wskazówka, dzięki wielkie, zawsze jakiś punkt zaczepienia, bo teraz siedze i życie mi sens traci bez tego kota.

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

Post » Sob paź 06, 2012 19:21 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Spróbuj we wspólpracy z Mamą. Koty wbrew stereotypom, przywiązują się do ludzi, nie do miejsca.
Żel KalmAid (niestety) nie wszystkim kotom smakuje, więc weź pod uwagę czy potrafisz mu przymusowo zaaplikować w razie potrzeby. Ale warto sprobować. Za to karma u mnie bardzo kotom smakowała i doskonale podziałała. Koty leżały sobie rozluźnione jak Budda, niemal w oparach zioła :lol: ;)

Ja bym poszła w opcję- jak najwięcej "niezmiennych" przenieść mu z domu. Czyli obecność Twoja i Mamy, kocyki, miski, kuweta, karma, żwirek, zabawki- te same/ podobne zwyczaje i zachowania (czyli te same pory karmienia, spanie w łózku, jeśli było tak dotąd, pozostałe domowe rytuały). KalmAid przynajmniej z 3 dni przed przeprowadzką i co najmniej tydzień na miejscu.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob paź 06, 2012 19:29 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Pakowałam w tego kota już takie rzeczy (bardzo mi chorował przez jakiś czas), że żel spokojnie damy rade :twisted:
aby tyko jakkolwiek wpłynął na niego lekko uspokajająco, bo oboje zawału dostaniemy - i ja i kot takie same wrażliwce chyba jesteśmy. Może ja też sobie coś zaaplikuje następym razem, bo mały bardzo czuje moje emocje, a ja podczas akcji miałam strasznie ściśnięte z nerwów wszystko.

Dzwoniłam wlaśnie do domu, mały po powrocie w miare ok; najadł się, pozwiedzał na nowo kąty swe, śpi...

Ze spraw technicznych - miseczki mielismy jego z domu, kocyki, recznik, zabawki też.
Z takich rzeczy tylko kuweta była inna, bo kupiłam mu nową, żwirek, jedzeie - też to samo.
Dom pachnie inaczej niż tamten, jest inny układ pomieszczeń, malo mebli, no ale on o tym nie wiem bo nawet nie zwiedził kawałka pokoju.

Dzięki za wszystkie rady

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

Post » Sob paź 06, 2012 19:36 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Jak możesz sobie zaaplikowac jakąś waleriankę (sprawdź, czy w ciąży dozwolona)- to dobry pomysł. Koty są bardzo empatyczne. :)
Żel działa bardzo dobrze, ma tę samą substancję czynną co karma, więc jak wolisz żel- to bez różnicy. Tylko parę dni wcześniej zacznij podawać, bo organizm się musi wysycić.
Oraz cierpliwość, czas i duuużooo spokoju.
Kciuki trzymam :ok:

Aaa... i może brudną :oops: kuwetę bym mu ze starego domku zabrała. Z urobkiem :oops:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob paź 06, 2012 19:48 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Jeszcze można spróbować Rescue Bacha, wystarczy kilka kropli do wody przez 2-3 dni przed przeprowadzką i kilka dni po. Można też kilka kropel rozetrzeć na drzwiczkach transporterka, ew. też w posłanie. Powodzenia!

elaelisheva

 
Posty: 268
Od: Nie wrz 30, 2012 14:08
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 06, 2012 19:57 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

coś ziołowego pewnie się znajdzie co można w ciąży brać, poszukam;
w końcu ode mnie też to zależy, ja na punkcie kota mojego mam taką szajbe, że taka sytuacja to mega stres, a on wszysto czuje. Zawsze czuł, mój smutek, nerwy, więc pewnie tym bardziej przez tą ostatnią dobe. Cholera teraz sobie myśle, ze może te moje nerwy to był duży procent tego co się z nim działo.

Żelik zamówie i zobaczymy jak będzie reagował, mam nadzieje, że nie zrobie z kota nakomana :wink:

Kuwete z urobkiem mówisz... :lol:
też ciekawy pomysł, też jakiś zapaszek swojski jakby nie było.

Choć nie wiem jak to z nim w tym przypadku bo on do nieposprzątanego nie wejdzie. Zawsze jak zrobi co trzeba to przylatuje i miauuuu - posprzątaj!

zastanawiam się tylko kiedy najlepiej podjąć kolejną próbę. Najlepiej następny weekend, jak już się wszyscy (czyli ja głównie) uspokoimy, ochłoniemy itp... no i będziemy w domu, bo w tygodniu pracuje do 17 / 18 a samego go tu / ew. z facetem - nie zostawie raczej, bo chyba jeszcze gorzej.

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

Post » Sob paź 06, 2012 19:58 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

krople Bacha? Coś mi się obiło o uszy zresztą tutaj na miau.
Zgłębie temat również, dzięki za kolejne rady, troche sie uspokajam powoli.... jest szansa, nadzieja

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

Post » Sob paź 06, 2012 20:08 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

Tydzień spokoju bym Wam obojgu radziła. I potem kolejna próba.
Oj, no możesz wziąć kuwetę bez urobku, ale ze "starym" żwirkiem. ;)

O krople Bacha zwróć się do forumowej Ryśki. Jest behawiorystą zwierzęcym i specjalistą z zakresu kropli Bacha. Na pewno bardzo Ci pomoże i ewentualnie krople dobierze i wyśle.

KalmAid nie zrobi Ci z kota narkomana :lol: To naturalny środek, nie psychotrop.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39246
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob paź 06, 2012 20:16 Re: przeprowadzka a kot - masakra - poradzcie coś

ooo dzięki za podpowiedz, a jakiś kontakt do Ryśki? Czy po prostu szukac na forum i bezczelnie zaczepiać?
Nie za dobrze znam tutejsze obyczaje na miau


chyba te krople razem bedziemy z kotem pić coś mi sie zdaje...
albo ten żel :wink:

rozalia666

 
Posty: 11
Od: Sob paź 06, 2012 18:19

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, Chanelka, Google [Bot], Zeeni i 545 gości