Nie, kot nie mial zalozonego saczku. Obecnie oko nie jest spuchniete, powieka nie jest 'wydeta'. Wydaje mi sie, ze wyciek jest przezroczysty, ale to oko moge tylko z daleka ogladac. Blue, to dziki kot. Nie sprawdze, czy wydzielina ma jakis zapach, albo czy ta okolica nie jest bolesna. Kot je bez problemu, ale zauwazylam, ze te lezki pojawiaja sie najczesciej wlasnie przy jedzeniu. Wiem, ze drapie ta okolice. Samo oko wyglada dosc ladnie, tylko te 'lzy'. Mam wrazenie, ze teraz ten wyciek jest mocniejszy niz kilka dni temu. Z daleka widac, ze wloski wokol sa mokre i dosc czesto wyplywaja mu te lezki (moze dlatego, ze zmniejszylam mu dawke antybiotyku?). Oby tylko po calkowitym odstawieniu antybiotyku (dzisiaj dostal ostatnia dawke) nie zaczelo mu to oko ropiec. Nie moge blizej tego obejrzec, bo kot nie pozwala do siebie podejsc, juz nie mowiac o dotknieciu.
Wiem, ze
tydzien po operacji to oczko ropialo. Wet tak naprawde zainteresowal sie kotem dopiero po mojej wizycie i interwencji. Przez telefon wszystko bylo super, dopiero gdy tam poszlam, zobaczylam, ze kot jest w duzo gorszym stanie niz jak tam trafil. Dwa dni po mojej wizycie okazalo sie, ze oko jednak ropieje. Wet zaczal podawac silny antybiotyk, zeby mogl sciagnac szwy. Pewnie dlatego kazal jeszcze mi go podawac i to w takich duzych dawkach. Poczatkowo szwy mialy zostac zdjete po 10 dniach, jednak zdjeto je po 2 tyg. A chcieli mi wydac kotka juz po 5 dniach od zabiegu (zanim tam poszlam i zobaczylam w jakim jest tak naprawde stanie), bo twierdzili, ze kot jest w dobrej kondycji, a szwy sie same rozpuszcza. Nie zgodzilam sie i cale szczescie. Chyba tez dopiero wtedy zaczeto podawac mu antybiotyki. Boje sie, ze ropa wroci, gdy przestane podawac antybiotyk.
Tak sie zastanawiam, czy jutro nie podjechac do znajomego weta i mu kota pokazac. Ale to wiaze sie dla niego z ogromnym stresem, glupim jaskiem (a przy jego chorej watrobie...). Juz nie mowiac o tym, ze znowu nowe miejsce (gdyby byla koniecznosc zostawienia kota w klinice). W tej lecznicy jest szpital, ale koty trzymane sa razem z psami tzn. w klatkach obok siebie. Mam obawy czy stres dla tego kota nie bedzie gorszy niz jego choroba. A nawet jesli cos nie tak jest z tym okiem, to nie wiem czy zdecydowalabym sie na poprawke. Nie ma zadnej gwarancji, ze bedzie lepiej, a moze byc i gorzej. W dodatku wiaze sie to znowu z bolem i stresem dla kota, dluzszym przetrzymaniem. No wlasnie. Ja sie martwie, ze on nie zdazy wymienic futerka na zime. Widze, ze juz wszystkie koty wolnozyjace zmieniaja 'ubranko', a ten 'moj' kociak ma bardzo kiepskie i cienkie futro. Moze jednak zaryzykowac i go wypuscic. Sama nie wiem, a chce dla malego jak najlepiej
Na razie kontaktowalam sie ze znajomym wetem przez tel i on twierdzi, ze nic nie powinno wyciekac z tego oka, bo w koncu usuwa sie je po to, zeby nic tam nie draznilo. Wg niego przez pierwsze 3 dni po operacji podaje sie antybiotyk i srodki przeciwbolowe w zastrzykach. Po 10 dniach sciagniecie szwow i nic sie juz sie nie powinno dziac. Zdziwiony byl, ze kot tak dlugo dostaje antybiotyk i to w takiej dawce. Ja na szczescie juz wczesniej poszlam po rozum do glowy i dawalam 1/2 tabl dziennie.
Ten maluch juz siedzi prawie miesiac w klatce. Dziki kot. Przeciez to znecanie sie nad nim. Jest okropnie zestresowany. Zdarza mu sie zalatwic pod siebie ze
strachu (zarowno kupe jak i siku). Prycha, warczy, przy probie dotkniecia sie rzuca. Przy nas nie rusza sie z miejsca, siedzi skulony w kacie i obserwuje uwaznie kazdy ruch. Wyglada niemrawo. Umiescilam u niego kamerke, zeby zobaczyc, czy gdy jest sam tez sie tak zachowuje, bo juz nawet balam sie, czy nie jest jakis sparalizowany albo czy nie odczuwa jakiegos bolu. Na filmiku zobaczylam zupelnie innego kotka, ktory zachowuje sie najnormalniej na swiecie
Nawet z myszka poszalal, ktora zawiesilam mu w klatce
On panicznie boi sie czlowieka, ludzkich rak
Myslisz, Blue, ze takie koszmarne wyniki moga byc np. od lekow? Mam tylko nadzieje, ze ta watroba sie zregeneruje... Najgorsze, ze po wypuszczeniu nie bede miala zadnego wplywu na jego diete itd. Bo co z tego, ze ja bede uwazala, jak gdzie indziej zje cos niedozwolonego. Sasiadka nawet nie mysli o zmianie jedzenia (podaje kotom kitiekata i inne kolorowe swinstwa). Inni ludzie wykladaja resztki z obiadu, kielbasy, podaja smietane. Co ja mowie, wystarczy, ze kot upoluje sobie ptaka albo mysz
Nie mam pojecia jak dbac o takiego kota i jak go leczyc... Na pewno bede probowala podawac mu w jedzeniu leki na watrobe (jesli jeszcze w ogole do mnie przyjdzie po tym wszystkim
), ale na jego diete nie bede miala raczej wplywu
Gdyby to byl oswojony kotek albo z mozliwoscia oswojenia, to z pewnoscia zrobilabym mu testy i szukala domku. Krew mial pobrana, na moja prosbe, przy okazji narkozy do sciagniecia szwow. Po zapoznaniu sie z wynikami pomyslalam o testach, ale co to by dalo? Kota przeciez nie uspimy, a do domu nie nadaje sie. Trzeba go wypuscic. Wiem, ze jesli jest dodatni, to niestety zaraza inne koty i nie powinien miec z nimi kontaktow
Powinien byc wylacznie w domu. Ale co mozna zrobic? Gdyby to byl oswojony kotek, to inna sprawa...